Twórczość własna >> Krótkie formy >> Pani w czerni

| | A A


Autor: Nivo
Data dodania: 2007-07-25 17:19:33
Wyświetlenia: 3840

Pani w czerni

Gęsty mrok rozlał się po nierównej ulicy i brukowanym chodniku, obłapiając łapczywie wszystko dookoła. Prowadzące nierówną walkę z ciemnością lampy, migały co chwilę, dając świadectwo własnej słabości. Małe bramy i oficyny przysadzistych kamieniczek ziały przenikliwą pustką, która zdawała się być obojętna losom ludzkim, tak bardzo, że strach było się do tych zabudowań zbliżać. Od czasu do czasu charakterystyczny dźwięk zwiększającego się napięcia na liniach energetycznych wypełniał powietrze, współgrając z miarowym, ciężkim stukotem skórzanych butów na kostce chodnikowej. Wysoki mężczyzna, odziany w powłóczysty płaszcz, wracał do domu.

Ów dźwięk odbijał się echem od starych, brzydkich budowli, załamując się pod niesamowitymi kątami i tworząc iluzję, jakoby ich źródło znajdowało się wszędzie. W tym wypranym z dźwięków miejscu to charakterystyczne brzmienie nabierało nowego wyrazu; jawiło się jako świadectwo bytności, obecności, egzystencji – świadectwo życia.

Jednak już niebawem hierarchia dźwięków nocy miała się zmienić; pierwsze, z początku rzadkie i lekkie krople deszczu, rozpoczęły swój piękny koncert.

Już po chwili walka o dominację była zakończona. Bezmiar wód spadał z czarnego nieba, wypełniając sobą wszystko; delikatna kompozycja pojedynczych kropel deszczu szybko zmieniła się w ogłuszającą kanonadę. Zdawało się, że lampy skapitulowały w obliczu tak niesprzyjających warunków; zawstydzone, chciały umrzeć, ukrócić swe męki, po to by kolejnej nocy wrócić i znów stawić czoła odwiecznej ciemności.

Postać szybkim krokiem przebiegła przez ulicę. Jedna lampa wydała z siebie przeciągły dźwięk i gwałtownie zgasła.

Mężczyzna poczuł, że przemoczony płaszcz ciąży mu niesamowicie na ramionach, ściągając go jakby w dół, ku ziemi. Mrok przesłaniający pole widzenia pogłębił się; w głowie zaświtała mu przez chwilę przerażająca wizja personifikująca ową ciemność. Wielki, rozległy, nieskończony stwór żył, tak samo jak on, otulając go całunem nieistnienia. Ciarki przeszły mu po plecach w odpowiedzi na tak bluźniercze myśli; przyjemne ciepło rozlało się po wnętrznościach i… nic.

Nic już nie czuł. Zmęczenie, ból stawów który towarzyszył mu od lat, zimna wilgoć – wszystkie ustąpiły tak nagle, że spotęgowane wrażenie wewnętrznej pustki odebrało mu przez chwilę świadomość. Oszołomiony stał po drugiej stronie ulicy, lekki i wolny jak nigdy przedtem. Marzył o ich powrocie, czuł się nieswojo, obco. Nie chciał jednak, aby ziszczenie jego marzeń tak wyglądało.

Ostatnim uczuciem, głębokim i przejmującym, jakie miał już na zawsze zapamiętać był strach. Czysty, niczym nie skażony lęk, wypływający z nieznanego, odrażającego źródła cierpienia wypełniał teraz jego wnętrze.

Bał się spojrzeć za siebie.

Odwrócił się gwałtownie, płaszcz zatrzepotał cicho w powietrzu; spojrzał na ulicę i ujrzał ciemną sylwetkę rozłożoną na jej powierzchni, zastygłą w groteskowej pozycji. Powłóczysty płaszcz przykrył ją dokładnie.

Ten widok dał mu potwierdzenie, potwierdzenie najgorszych obaw, u których leżało owo bluźniercze źródło cierpienia. Odkrył je tylko raz, potem była już tylko nicość.


Stał w ogromnej hali, której sklepienie podtrzymywały setki ustawionych w dwa rzędy, ciężkich, bogato zdobionych kolumn. Posadzka zbudowana z marmurowych płyt lśniła dziwnie, otoczona jakby poświatą właściwą tylko dla niej, wypływającą z niej. Stał na szczycie szerokich stopni, które zawinięte pod niesamowitym kątem w półokrąg przytwierdzone były do krótszej ze ścian. Hala zdawała się ciągnąć stąd, aż do nieskończoności, zatopiona w delikatnym półmroku przynoszonym przez pusty, cichy wiatr.

Ogrom tego miejsca sprawiał, że czuł się nic nieznaczący, mały, nieważny. Postanowił jednak ruszyć w drogę, wypełniając halę miarowym stukotem swoich butów. Przyglądając się bliźniaczym zdobieniom kolumn, spoglądał w górę, w ciemność, starając się odnaleźć ich kres. Podróżował długo, czując się na początku tylko gościem tej krainy. Z czasem jednak, jego niechęć i odraza do tego miejsca zmieniła się w uwielbienie, a nawet miłość; wyobrażał sobie, że jest panem tej pięknej hali. To poczucie podtrzymywało go na duchu, wypełniało jego wnętrze, nadawało jego istnieniu sens. Szedł tak, po lśniących marmurowych posadzkach, dając życie słodkim dźwiękom – świadectwom życia.

Po wiekach wędrówki zaczął żywić nadzieję na dojrzenie końca hali. Marzył o odnalezieniu podobnych, zawiniętych pod nietypowym kątem schodów, które miały być potwierdzeniem jego praw do tego miejsca. Tak bardzo przyzwyczaił się do tej myśli, że nie wyobrażał sobie, żeby mogło być inaczej. Wracał do domu.

Był zmęczony, gdy ujrzał owo zwieńczenie, koniec wędrówki. Na schodach był kres. Ubrana w czarną, bogatą suknię kobieta stała nieruchomo. Wbiegł po schodach, otworzył ramiona, chciał krzyknąć, wtulić się w nią, czuł że właśnie to jest to, czego potrzebuje. Jej długie, ciemne włosy opadały na twarz, zakrywając ją; on wiedział jednak że jest piękna, wspaniała, jedyna.

Nie drgnęła.

Zrozumiał. Wszystko już wiedział .Otworzył z przerażenia usta i zaczął cofać się po stopniach, jęcząc cicho. Czuł.


– Mamy go! – wykrzyczał uradowany mężczyzna w białym fartuchu – Naprawdę go mamy!
Leżący na łóżku, odziany w mokry płaszcz człowiek otworzył oczy. Dziwne elektroniczne piski wypełniły jego głowę. Towarzyszył im nieopisany ból, wypływający ze źródła, którego istnienie odkrył, lecz już o tym zapomniał. Strach przed oczywistym, oczywistym zależnym od punktu postrzegania.

Gorące łzy popłynęły po policzkach.

- Pani w czerni, zabierz mnie do domu… - jęknął cicho.
Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć

Mamy 2 zapisanych komentarzy

reese
2007-09-19 19:36:43
| Odpowiedz
imć Nivo-ciekawe, podoba mi sie-gdyby nie ten Dziewk w drugim akapicie-nie wiem skad sie wziął;]


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Nivo
2007-09-19 21:36:38
| Odpowiedz
reese napisał/a: "imć Nivo-ciekawe, podoba mi sie-gdyby nie ten Dziewk w drugim akapicie-nie wiem skad sie wziął;]"

"Od czasu do czasu charakterystyczny dźwięk zwiększającego się napięcia na liniach energetycznych wypełniał powietrze" - akapit wyżej, myślę że stąd. :)


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Literatura
Główne Menu


Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.027 sek