„Czarna bandera” Jacka Komudy to – jak piszę wydawca - „zbiór opowieści o najgorszych łotrach, piratach i buntownikach, jacy w XVII i XVIII wieku pływali po morzach świata”.
Zanim przejdę do omówienia tych historii i ich oceny, chciałabym określić swój stosunek do morskiej fantastyki, czy też do morskich opowieści w ogóle. Po pierwsze: moja znajomość rzeczy, czyli wiedza o żegludze i budowie statków, nie wykracza poza podstawy. To znaczy zapewne potrafiłabym odróżnić kadłub od masztu i bocianie gniazdo od steru, ale już forkasztel od muringu niekoniecznie. Nie przeszkadza mi to jednak w odczuwaniu przyjemności przy lekturze pirackich opowieści i zachwycaniu się ich awanturniczym, przewrotnym klimatem. W tej recenzji położę nacisk właśnie na klimat i na to, czy autorowi udało się wciągnąć mnie w wir opowieści – poszukiwanie błędów rzeczowych (jeśli jakieś są) pozostawiam innym.
W tomie znajdziemy sześć opowiadań, każde liczące kilkadziesiąt stron. Jak to ze zbiorami bywa, poszczególne teksty różnią się między sobą poziomem - acz tym wypadku, nie są to różnice bardzo znaczące. Wszystkie opowieści opierają się mniej więcej na tym samym schemacie: bohaterowie (zazwyczaj piraci, choć nie zawsze) nęceni brzękiem złota, decydują się na morską wycieczkę prosto do piekła. Tak, właśnie do piekła, gdyż Komuda zdecydował się połączyć piracką opowieść z elementami horroru.
Ulubionym motywem autora zdają się być wcale nie takie martwe trupy - motyw ten pojawia się w czterech opowiadaniach i dwóch wersjach: materialnej (chodzące szkielety lub poruszające się zwłoki, w różnych stadiach rozkładu) i niematerialnej (duchy). Gdy umarlaków nie staje, Komuda sięga po inne motywy, robiąc ze swoich bohaterów przekąskę dla ludożerców, tudzież drapieżników grasujących w dżungli (w jedynym „lądowym” opowiadaniu). Nic więc dziwnego, że marynarze, w obliczu tych zagrożeń często tracą (niekiedy dosłownie) głowę.
Inna sprawa, że po wilkach morskich, co z niejednej beczki rum pili, spodziewałabym się większej odwagi i hardości. Cóż to za obyczaje wpadać w histerie z byle powodu, na widok szczura, bądź bezgłowego ciała kompana? Być może autor chciał przełamać wizerunek twardego, nieustraszonego wilka morskiego i to mu się ceni. Ale to patent dobry na jedno opowiadanie, może dwa - gdy prawie każdy pirat żeglujący po komudowskich morzach okazuje się być histerykiem, czytelnik zaczyna załamywać ręce.
Szkoda też, że autor bardzo pobieżnie przedstawia bohaterów drugoplanowych, prezentując bliżej właściwie tylko kapitana i najważniejszych oficerów. Często pozostali marynarze pojawiają się w świadomości czytelnika dopiero, gdy wypowiadają jakąś kwestie, lub padają trupem - i co gorsza, nawet wówczas nie zapadają w pamięć.
Bardzo ubolewam również nad brakiem konkretnych postaci kobiecych. Na 382 stronach pojawia się właściwie tylko jedna dama (i to lekkich obyczajów), Boney; choć obecna w dwóch tekstach, jest bardzo marną reprezentacją płci pięknej. Oczywiście po morzach świata żeglowali głównie mężczyźni, ale kto czytał książkę „Kobiety morza” Davida Cordingly, ten wie, że panie również miały coś do powiedzenia. Opowieści Komudy na pewno sporo by zyskały, gdyby autor zdecydował się na wprowadzenie ciekawych bohaterek i przełamanie lub też twórcze rozwinięcie przesądu, jakoby kobieta na morzu przynosiła nieszczęście. A jeśli już tak bardzo wstrętna jest mu myśl o płci pięknej na pokładzie, to mógł przynajmniej zaludnić burdele Port Royal porządnymi, rubasznymi i przewrotnymi ladacznicami, a nie jedną bezbarwną Boney.
Dużą zaletą opowieści Komudy, jest barwny, niekiedy rozbrajająco wulgarny język, którym posługują się bohaterowie. Na plus zaliczyłabym również mnogość dziwacznych, niezrozumiałych dla niezaznajomionych z żeglugą i budową statków, nazw - obecne w narracji skutecznie budują klimat. Pochwała należy się również osobom odpowiedzialnym za szatę edytorską oraz ilustratorowi - obcowanie z tak wydaną książką to prawdziwa przyjemność.
Mimo pewnego niedosytu „Czarną banderę” polecam.
Jacek Komuda
Czarna Bandera
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 382
Oprawa: miękka
Wymiary: 125×195 mm
ISBN: 978-83-7574-000-4