Recenzje >> Książki >> Obóz koncentracji

| | A A


Autor: Arieen
Data dodania: 2008-09-26 20:49:19
Wyświetlenia: 13639

„Obóz koncentracji”, Thomas M. Disch - recenzja

„Obóz koncentracji” Thomasa M. Discha, to książka, od której czytelnik ma prawo oczekiwać wiele – tytuł, okładka, a także opis wydawniczy budują wrażenie, że oto bierzemy do ręki pozycje ambitną - a która zawodzi wszystkie pokładane w niej nadzieje. Warto przyjrzeć się bliżej temu, dlaczego ta pozycja jest aż tak rozczarowująca. Zacznijmy więc...

Tytuł

Tytuł powieści Discha nie jest jednoznaczny, można go rozumieć w dwójnasób. Z jednej strony to dość oczywiste nawiązanie do nazistowskich obozów koncentracyjnych - może więc autor przedstawi nam miejsce stworzone na ich podobieństwo? Z drugiej gra słów: „koncentracja”( koncentracja = wysiłek umysłowy, intelektualny, a nie skupisko ludzkie), to jednak nie to samo co „koncentracyjny”. Być może tytuł ma zwieść czytelnika, skłonić go do przyjęcia określonych założeń, które fabuła „Obozu...” przełamie? Odpowiedź na to, która z tych interpretacji jest słuszna, powinna przynieść lektura książki. Problem w tym, że jej treść jednocześnie potwierdza i obala obie hipotezy.

Na korzyść pierwszej i niekorzyść drugiej możliwości przemawia:

* Okładka, na której widnieje wychudzona postać, z ustami i oczami „zaszytymi” drutem kolczastym, stojąca na tle charakterystycznej zabudowy obozowej. Gdyby tytuł „obóz koncentracji” faktycznie był tylko grą słów, okładka powinna być neutralna. Ale może to tylko „błąd” polskiego wydawcy...

* Styl, w jakim prowadzona jest narracja. Powieść ma formę dziennika jednego z więźniów tytułowego obozu. Dziennik ten pełen jest poważnych, patetycznych wpisów - ani jedna notatka nie wskazuje na to, żeby autor prowadził z czytelnikiem jakąkolwiek grę.

* Bohaterowie utożsamiają swój los z losem więźniów obozów zagłady i przyznają to w rozmowie. Główny bohater piszę sztukę na temat Auschwitz.

I vice versa:

* Powieściowy obóz Archimedes, w niczym nie przypomina obozów koncentracyjnych. Więźniowie nie mieszkają w barakach, tylko w zwykłych pokojach, które mogą sobie urządzić wedle woli. Nie głodują, nie pracują, nikt ich nie torturuje i nie zabija bez powodu. Mają zapewniony wysoki poziom życia, oczekuje się od nich jedynie, że będą rozwijać swoje zainteresowania.
* Tematem przemyśleń i rozmów bohaterów nie jest ich cierpienie, ani zbliżająca się śmierć, ale geniusz.

Nie mogąc wybrać, która z interpretacji jest słuszna, czytelnik do samego końca nie wie, jaki cel postawił sobie autor, nadając swojej powieści taki, a nie inny tytuł. Nie wiadomo więc jakie kryteria i oczekiwania „Obóz koncentracji” powinien spełnić.

Niezależnie od tego, jakie znaczenie ma tytuł i o czym miała być książka Discha, istnieją kryteria nadrzędne, które stawiam przed wszystkimi powieściami. Otóż moim zdaniem dobra lektura, to ta napisana barwnym, przyjaznym czytelnikowi, acz nie prostackim językiem, oparta na solidnej wiarygodnej fabule i pełna wyrazistych, „prawdziwych” postaci. Odpowiedzmy na pytanie dlaczego „Obóz koncentracji” nie spełnia tych kryteriów.

Fabuła

Fabuła „Obozu...” opiera się na dwóch założeniach: bliski krewniak bakterii wywołującej syfilis ( Treponema pallidum), choć doprowadza swoje ofiary do śmierci w ciągu 9 miesięcy, obdarza je wpierw wybitną inteligencją. Pewna korporacja chce to niespodziewane dobrodziejstwo wykorzystać i zakłada obóz dla więźniów, którym zaaplikowano specyfik (zwany Palladynem) zawierający wspomniany drobnoustrój.

Sama koncepcja jest jak najbardziej „do przyjęcia” ; gorzej, że nie staje się fundamentem dla dopracowanej opowieści. Bohaterowie nie robią niczego konkretnego, opisywane wydarzenia nie są ze sobą zbyt mocno związane, przez co historia nie wciąga, wydaje się chaotyczna i bezsensowna.

Brakuje także opisu świata przedstawionego. Wiemy, że główny bohater „bohatersko” odmówił udziału w wojnie - ale w jakiej wojnie? Kto z kim, dlaczego i gdzie walczy? W jakim stopniu konflikt ten ma wpływ na społeczeństwo? I jakie społeczeństwo? Jak wygląda świat za murami obozu? Dlaczego jakaś korporacja może sobie bezkarnie uśmiercać ludzi? I po co to robi? Jaką ma korzyść w tym, że więźniowie rozwijają tylko i wyłącznie swoje zainteresowania? Na te pytania książka Discha nie daje odpowiedzi, a szkoda, bo powinna...

Styl

Skoro autor nie zagwarantował nam solidnej fabuły, ani konkretnego opisu świata przedstawionego, być może za cel wziął sobie przedstawienie emocji głównego bohatera, Louisa Sacchati. To, że Disch wybrał narrację pierwszoosobową wydaje się potwierdzać tę hipotezę.

Zakładam, że mamy Louisowi uwierzyć, iż opisywane wydarzenia są prawdziwe i odczuwa on w związku z nimi konkretne emocje. Niestety charakter tej postaci nam to uniemożliwia. Sacchati już od pierwszych stron powieści-dziennika wzbudza w czytelniku antypatię. Jeszcze zanim przybywa do obozu Archimedes (pierwsze notatki piszę w więzieniu Springfield), z pełną powagą kreuje się na męczennika, jednocześnie za powód swojego cierpienia podając konieczność zjedzenia na obiad makaronu i posprzątania celi. Z każdym kolejnym wpisem jest coraz gorzej. Saccheti nie ma dystansu do otaczającej go rzeczywistości, ani do samego siebie. Pewny swojej wyjątkowości i wybitnej inteligencji, zamiast mówić bełkocze, zamiast wyrażać uczucia, popisuje się swoją elokwencją. Jego dziennik nie jest wiarygodny, nie wzrusza, nie odpowiada, a nawet nie szuka odpowiedzi na najprostsze pytania: dlaczego? Dlaczego został zarażony?

Być może moje założenie jest błędne i Louis Saccheti miał być karykaturą, postacią groteskową. Jeżeli tak - zawiodła forma. Nie powinno się powierzać narracji postaci, która z założenia ma być przesadzona i której „sztuczność” czytelnik ma uznać za zabieg celowy. Bohater nie ma do siebie dystansu, nie może zaobserwować swoich absurdalnych zachowań „z zewnątrz”, nie ma więc wiarygodnej podstawy do kreślenia własnego groteskowego autoportretu.

Jeżeli moje założenie jest słuszne - bohater powinien mówić bardziej „po ludzku”. Dobrze byłoby, gdyby od czasu do czasu wypowiadał najprostsze słowa, takie jak boje się, tęsknie, kocham, nienawidzę. Niekończące się monologi na temat geniuszu i niezrozumiałe, wyrwane z kontekstu fragmenty, które być może miały pokazać zagubienie bohatera, to za mało. Może i Sacchati staje się coraz mądrzejszy, ale to nie znaczy, że przestał być człowiekiem.

Jeśli jednak Saccheti to karykatura należałoby wydarzenia opisywać z perspektywy 3-osoby - wszechwiedzącego narratora, który obserwuje z dystansu i ma najdogodniejszą pozycję, żeby przedstawiać bohaterów w konwencji groteski.

Bohaterowie

Oprócz Louisa w powieści pojawiają się i inne postacie - więźniów Springfield i mieszkańców obozu Archimedes. Większość z nich stanowi tło opowieści, narrator nie poświęca im zbyt wiele czasu, nie przybliża ich sylwetek. Z tego szarego tłumu wybija się tylko kilku bohaterów: generał Haast (pełniący funkcje naczelnika obozu), doktor Busk, George i Mordechaj (więźniowie obozu), Skilliman (pracownik korporacji, który na ochotnika pozwolił sobie zaaplikować Palladyn) oraz Schipansky (podwładny Skillimana). Niestety nie są to postacie, które mogłyby przypaść mi do gustu , nie stanowią żadnej przeciwwagi dla głównego bohatera, przypominają raczej jego kopie. Wyglądają inaczej, niż Saccheti, odgrywają inne rolę, ale ich odmienność nie rozciąga się na język, którym się posługują, na poruszane tematy.

Wydaje się, że obóz Archimedes to skupisko ludzi, którzy niczego się nie boją, za niczym nie tęsknią, nie zadają żadnych pytań – ich jedynym celem jest wygłaszanie mądrych kwestii i kontemplacja własnego geniuszu. Tacy bohaterowie nie wzbudzają we mnie niczego ponad irytacje, nie potrafię im współczuć - są dla mnie zbyt sztuczni, wydumani, wręcz nieludzcy.

Podsumowanie

Treść „Obozu koncentracji” nie odpowiada na podstawowe pytanie: co autor chciał przekazać? Jakie emocje zamierzał wzbudzić w czytelniku? Do jakich przemyśleń miała nas ta pozycja skłonić? Tytuł, okładka polskiego wydania i opis zniechęcają czytelników nastawionych przede wszystkim na rozrywkę: po książkę Discha sięgną osoby poszukujące ambitniejszej literatury. A te oczekują, albo odważnej opowieści penetrującej najciemniejsze zakamarki ludzkiej duszy, albo inteligentnej gry z konwencją i oczekiwaniami czytelnika. Zamiast tego Disch oferuje nam niespójną, dziurawą jak sito fabułę, „genialnych” bohaterów i kilka sztucznych, wydumanych monologów i dialogów. Niestety, to za mało, żeby uznać jego książkę za choćby „dobrą”.

Ocena: 2/10


Thomas M. Disch
Obóz koncentracji
Wydawnictwo: Solaris
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 192
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-89951-85-1
Strona wydawnictwa: tutaj


Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Solaris

Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć
Zobacz też
Słowa kluczowe: obóz, koncentracji, disch, thomas, solaris, recenzja

Podobne newsy:

» Zapowiedzi!
25%
» Thomas Percy - Niezwyciężony
25%
» Thomas Percy: wideo-recenzja audiobooka
25%
» Nowy numer SFinksa
25%
» Nowy Thomas Percy
25%
 
Podobne artykuły:

» Samotnie - recenzja!
33%
» Polaris - recenzja!
33%
» Babel 17 - recenzja!
33%
» The Bestiarium - recenzja!
33%
» Droga miecza - recenzja
31%

Mamy 16 zapisanych komentarzy

Nivo
2008-09-26 21:03:42
| Odpowiedz
Bije na łeb większość (jeśli nie wszystkie) dotychczas opublikowane na łamach UF. Pięknie nam tu poprzeczkę podwyższasz! Gratuluję i po cichu liczę na więcej!


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
assarhadon
2008-09-27 08:59:04
| Odpowiedz
Hmm... może autorowi książki zabrakło inteligencji aby oddać osobowość genialnego bohatera....?;)
Faktycznie recenzja dobra, nawet bardzo. Zawiera właściwie wszystkie elementy wymagane od tej formy. Co do samej książki i zarzutów recenzentki - może było zamierzeniem pisarza - tylko 192 strony - skoncentrowanie się na samym bohaterze? Przedstawienie pewnego mechanizmu, który działa w tego typu miejscach na zasadzie, że człowiek myśli wyłącznie o sobie? Nie wiem, na ile autorowi to wyszło - sądząc z recenzji nie za bardzo - i pytanie: dlaczego gość nie przeczytał chociazby Grudzińskiego albo Sołżenicyna.....hehe. Miałby gotowy i ciekawy schemat. A może przeczytał...i nie zrozumiał?


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
_Fizjonom
2008-09-27 10:45:58
| Odpowiedz
Widać, że autorka nie za bardzo rozumie, czym jest New Weird i chyba sama lepiej napisała by taką książkę.. cóż proponuję spróbować.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Spiritless
2008-09-27 11:10:18
| Odpowiedz
chyba jednak przeciwnie, zrobił się z tego wstęp do interpretacji a nie recenzja


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Arieen
2008-09-27 15:10:38
| Odpowiedz
_Fizjonom napisał/a: "Widać, że autorka nie za bardzo rozumie, czym jest New Weird i chyba sama lepiej napisała by taką książkę.. cóż proponuję spróbować."

A któż rozumie czym jest New Weird? Podaj mi konkretną definicję tego nurtu, jeśli umiesz. Bo te, z którymi ja sie dotychczas zetknęłam, to nic więcej, jak tylko lanie wody.

Zresztą New Weird, nie New Weird, jak to sie ma to tego, że "Obóz..." nic konkretnego sobą nie przedstawia? Czyżby New Weird to usprawiedliwiało? Jeżeli tak, to mi z tym nurtem nie po drodze.

No chyba, że założymy, iż tematem przewodnim powieści był geniusz- ale jak można rozpatrywać tę kwestie w oderwaniu od tego, co zwiemy człowieczeństwem? Dlaczego niby ludzie wybitni mieliby być pozbawieni "zwyczajnych" uczuć? Jeżeli celem autora było opisanie istoty geniuszu, to mu to delikatnie mówiąc nie wyszło.

Książka się zwyczajnie nie obroniła- moje rozumienie, czy tez nie rozumienie New Weird, nic tu nie zmienia.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Arieen
2008-09-27 15:11:45
| Odpowiedz
Spiritless napisał/a: "chyba jednak przeciwnie, zrobił się z tego wstęp do interpretacji a nie recenzja"

Do którego komentarza odnosi się twój?


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Altheriol
2008-09-27 16:35:19
| Odpowiedz
Książka może być słaba, a recenzja jest napisana całkiem nieźle jednak zbyt wylewnie. Popadasz w pewien nieciekawy ton - stawiasz masę przypuszczeń i tez oraz znajdujesz jednolite rozwiązania dla nich (co z punktu widzenia subiektywności ocen literatury jest ryzykowne) zupełnie mijając się, w mojej opinii, z sensem recenzji (chodzi głównie o akapit Styl). Ponoć książka jest pozbawiona większego sensu, nie wydaje mi się, żeby były potrzebne do tego tak obszerne wyjaśnienia :). Niemniej bardzo fajnie, że przybliżyłaś tak dobrze całokształt treści i problematyki. Po książkę generalnie na pewno nie sięgnę.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Nivo
2008-09-27 17:48:47
| Odpowiedz
Recenzja artystyczna, czyli to co my tutaj uprawiamy, może przybierać najróżniejsze formy, od zwykłej notatki, nawet po długi esej. Dla mnie im bardziej rozbudowany tekst tego typu tym lepiej - lecz nie o ilość tylko chodzi i Arieen świadoma tego będąc, naszpikowała ją solidną argumentacją.

Myślę że na objętość recenzji wpłynęła głównie problematyczna wymowa powieści - i dobrze o recenzencie świadczy że stara się, za pomocą ryzykownych nawet hipotez i przypuszczeń, dojść do jej właściwego sensu. Jednocześnie tekst tego typu prowokuje do polemiki, co stanowi kolejną jego zaletę.

Faktem jest jednak, że ta recenzja stylistycznie powoli dryfuje w stronę eseistyki - dla mnie to jednak dodatkowy atut, bo tylko na styku różnych gatunków można napotkać naprawdę ciekawe twory..


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Arieen
2008-09-27 18:46:08
| Odpowiedz
Altheriol napisał/a: "Książka może być słaba, a recenzja jest napisana całkiem nieźle jednak zbyt wylewnie. Popadasz w pewien nieciekawy ton - stawiasz masę przypuszczeń i tez oraz znajdujesz jednolite rozwiązania dla nich (co z punktu widzenia subiektywności ocen literatury jest ryzykowne) zupełnie mijając się, w mojej opinii, z sensem recenzji (chodzi głównie o akapit Styl)."

Wiesz, ja pisząc traktuje recenzje m.in. jako opis moich zmagań z daną książką. Akurat "pojedynek" z "Obozem..." rozgrywał się przede wszystkim na płaszczyźnie interpretacyjnej - dlatego poświęciłam temu tak dużo miejsca.

Owszem, mnożę przypuszczenia i stawiam jednolite rozwiązania. Tak, wiem, że jest to ryzykowne. Ale to jest właśnie ukłon w stronę subiektywnej oceny literatury - recenzja to forma subiektywna. Recenzent, jako czytelnik, ma jakieś wyobrażenie tego, po jakie środki autor powinien sięgnąć, żeby przedstawić dany problem- za klucz uważa swoje wcześniejsze doświadczenia literackie (czyli tzw. "sprawdzone sposoby", które przekonały go w przeszłości).
Oczywiście autor może próbować przekonać czytelnika, że inaczej też można. Jeżeli mu się uda, to jego sposób sam sie stanie w przyszłości kluczem, jeżeli nie... cóż...

Ja po prostu przedstawiłam swoje klucze, których "monopol" powieść Discha nie obaliła.

I jednak nie ograniczałabym recenzji do suchej oceny "czytajności" książki- jeżeli recenzent czuje potrzebę napisania o danej pozycji czegoś więcej, zmierzenia się z nią na poziomie Treści, a nie tylko formy i fabuły, to powinien to uczynić.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
assarhadon
2008-09-28 07:13:46
| Odpowiedz
Mnie zawsze zastanawiało jedno: czy można napisać dobrą recenzję złej książki? Bo odwrotnie na pewno tak. Recenzja jest generalnie subiektywna i przeciwko temu zarzutów podnosić się nie powinno.
Co do New Weird..... najlepsze pozycje tego, skądinąd wymykającego się wszelkim klasyfikacjom - gatunku, wydaje wyd. MAG w serii "Uczta wyobraźni" i jeśli ktoś chce zapoznać się z tym nurtem, to raczej tam. To są opasłe tomiska będące naprawdę ucztą czytelniczą. Tutaj nędzne 192 strony raczej nie aspiruje do NW.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Spiritless
2008-09-28 19:25:25
| Odpowiedz
Do pozytywnych. Wybacz, ale nie przypadł mi ten rodzaj recenzji


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
_Fizjonom
2008-09-29 13:34:52
| Odpowiedz
Tutaj recenzja tej samej książki i według mnie, zdecydowanie lepsza.
http://www.creatio.art.pl/index.php?menu=aktualny&artid=314
Co do słów "nędzne 192 strony raczej nie aspiruje do NW" Assarhadona pozostaje mi tylko wybuchnąć śmiechem i zwrócić uwagę, że w serii "Uczta wyobraźni" większość tytułów to "zaledwie" 300 parę stron, a na zachodzie nazwisko Discha robi większe wrażenie niż Bischop, czy też Watts. Poza tym wymienieni autorzy poza "Akwafortą" i "Ślepowidzeniem" nie napisali więcej nic wartościowego.
Chcecie prawdziwej NW sięgnijcie po "Miasto szaleńców i świętych".. chyba, że się boicie.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Spiritless
2008-09-30 13:45:58
| Odpowiedz
miał porównywać, to faktycznie faktycznie, druga mi przypadła bardziej do gustu w sensie formy, a jednak ma też swoje (liczne) wady... Może jakieś połączenie? :)


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
_Fizjonom
2008-10-01 09:08:29
| Odpowiedz
Proponuję poszukać w najnowszym wydaniu Creatio Fantastica recenzji tej samej książki, która oddaje zdecydowanie więcej niż tutaj panienka próbowała przekazać. Bez urazy ale uważam to za jedną z najgorszych recenzji jakie czytałem.
Co do nędznych 192 stron.. W serii "Uczta wyobraźni" książkami maja nieco powyżej 300 stron, może to o 100 stron więcej ale faktem pozostaje to, że autorzy pokroju Wattsa czy Bischopa nic znaczącego poza "Ślepowidzeniem" i "Akwafortą" nie wydali. Poza tym Disch jest (może raczej był) o niebo bardziej znanym i cenionym pisarzem na zachodzie, niż wymienieni wcześniej pisarze.
Co do najlepszej pozycji New Weird wydanej w Polsce, to taką jest bez wątpienia "Miasto szaleńców i świętych" VanderMeera.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
assarhadon
2008-10-01 12:30:09
| Odpowiedz
_Fizjonom napisał/a: "Tutaj recenzja tej samej książki i według mnie, zdecydowanie lepsza.
http://www.creatio.art.pl/index.php?menu=aktualny&artid=314
Co do słów "nędzne 192 strony raczej nie aspiruje do NW" Assarhadona pozostaje mi tylko wybuchnąć śmiechem i zwrócić uwagę, że w serii "Uczta wyobraźni" większość tytułów to "zaledwie" 300 parę stron, a na zachodzie nazwisko Discha robi większe wrażenie niż Bischop, czy też Watts. Poza tym wymienieni autorzy poza "Akwafortą" i "Ślepowidzeniem" nie napisali więcej nic wartościowego.
Chcecie prawdziwej NW sięgnijcie po "Miasto szaleńców i świętych".. chyba, że się boicie."


A czy ja odsyłałem akurat do wymienionych powyżej? Są jeszcze inni....o których zapewne doskonale wiesz, ale nie wymieniłeś ich tu, aby nas nie zawstydzać, no nie? Co do wybuchania śmiechem i zwracania na coś uwagi....nie widzę związku.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Arieen
2008-10-01 16:38:51
| Odpowiedz
No więc? Gdzie ta porządna, konkretna definicja NW, o którą prosiłam?

A co do recenzji: cóż, nie każdemu musi przypaść do gustu sposób, w jaki postanowiłam opowiedzieć o tej książce. Ja osobiście jestem z tego tekstu zadowolona. I z odzewu pod nim również, chociaż uważam prowadzoną dyskusję za jałową. Dlaczego? Cóż, samo hasło "New Weird" nie robi na mnie żadnego wrażenia, podobnie jak nazwiska jego "przedstawicieli". To, że ktoś mi zarzuci, że nie rozumiem czym "NW" jest, w żaden sposób nie obala mojej oceny i moich argumentów. Poza tym, to nie jest "recenzja" oceniająca cały nurt, a daną książkę- jeżeli jej bronicie, to na jej przykładzie wykażcie mi luki w moim rozumowaniu. Bo na razie odnoszę wrażenie, że może i ja nie rozumiem, ale ktoś tu nie czytał ("Obozu..." rzecz jasna) ;).
To odnosi się oczywiście do oceny strony merytorycznej mojego tekstu, bo jeśli chodzi o formę, macie "moralne" (;D) prawo oceniać ją bez ograniczeń.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Literatura
Główne Menu


Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.113 sek