Nietuzinkowy i szalenie popularny „Świat Dysku” jest dziś cyklem, któremu niewiele innych może dorównać objętością - liczy sobie ponad trzydzieści powieści. Saga powstała ponad dwadzieścia lat temu i wtedy to czytelnikom pierwszy raz dane było odwiedzić spłaszczoną planetę Terry’ego Pratchetta. Dekadę po brytyjskiej premierze, cykl zawitał do nas wraz ze swoją pierwszą częścią – „Kolorem Magii”.
Trudno nie poddać się wrażeniu, że jest to lektura dla dzieci ze szkół podstawowych – głównie ze względu na dziwaczną i kolorową grafikę okładki oraz raptem dwieście wypełnionych drukiem stron. Nic bardziej mylnego! Głównym bohaterem opowieści jest niedoszły mag Rincewind, którego brakowi umiejętności dorównuje jedynie wrodzony pech, oraz pierwszy w historii Dysku turysta – Dwukwiat (tutaj nikt nie podróżuje dla przyjemności), wraz ze swoją chodzącą skrzynią pełną złota. Ta mieszanka serwuje nam w efekcie solidną dawkę typowego, nasyconego absurdem, angielskiego dowcipu.
Właśnie to typowe dla Brytyjczyków poczucie humoru sprawia, że wykreowany przez Pratchetta świat jest nie tylko niecodzienny, ale również fascynujący. Zanim poznamy Rincewinda, autor przedstawia nam podstawowe zasady, którymi rządzi się Dysk - niezmiernie ułatwia to dalszą lekturę.
Poznajemy więc maga-fajtłapę, który na skutek małej intrygi dostaje pod opiekę turystę z odległej krainy. To właśnie przybysz z Imperium z drugiego końca świata jest przyczyną wszelkich kłopotów. Pochodzi z krainy, gdzie złoto nie jest skarbem, lecz czymś całkowicie powszechnym; a jeśli dodamy do tego fakt, że swoje pieniądze przechowuje w skrzyni, która ma w zwyczaju pożerać złodziei (w miejscu, do którego trafił ich nie brakuje), otrzymujemy przepis na dobrą przygodę. Bohaterowie lądują w Ankh-Morpork, które szybko staje w morzu ognia (głównie z ich winy), by następnie udać się na tułaczkę po Dysku.
Zadziwia fakt, że bardzo dynamiczna akcja nie powstała kosztem wykreowanego świata - opisy są liczne i dokładne do stopnia, który wyjaśnia, jednocześnie nie nudząc. Styl Pratchetta nie zawodzi. Zwykło się uważać, że w angielskich żartach jest więcej absurdu niż samego humoru, jednak tutaj proporcje są idealnie wyważone. Co najważniejsze, pisarz utrzymuje poziom przez całą powieść.
Niestety powieść nie ustrzegła się wad. Największą z nich jest dla mnie zakończenie. Jest ono otwarte, ale zamiast zmuszać do refleksji, pozostawia niedosyt. Jednoznacznie sugeruje, że nastąpi kontynuacja przygód Rincewinda i Dwukwiata (faktycznie jest ich kilka) zamiast zająć się dalszymi ich losami jeszcze w tej samej części. Sprawia wrażenie, że „Kolor magii” jest jedynie jakimś preludium do „Świata Dysku”, a nie pełnoprawną powieścią.
Pewne zastrzeżenia mam również odnośnie warstwy fabularnej. Po opuszczeniu Ankh-Morpork bohaterowie lądują w najdziwniejszych rejonach Dysku, a autor opisuje te wydarzenia bardzo ogólnikowo. Kontrastuje to z pierwszą połową ksiązki, w której narrator przedstawia nam wszystko znacznie bardziej szczegółowo. To spora wada, bo niewątpliwie kunszt Pratchetta pozwoliłby na zagwarantowanie nam kilku kolejnych godzin spędzonych na dobrej lekturze. Bez sięgnięcia po kolejny tytuł : „Blask fantastyczny”, ciężko będzie przeboleć uczucie niedosytu.
Podsumowując, jest to pozycja przepełniona wartką akcją w przyzwoitym wydaniu. Postaci są barwne i oryginalne, humor nietuzinkowy - zachwycający czytelnika nieustannie. I jest pięknie do momentu, w którym bieg wydarzeń nazbyt przyspiesza, stając się w końcu jedną z wad tytułu. Liczba możliwych do dokładniejszego zrealizowania wątków, które w ten sposób omijają czytelnika, nie może nie znaleźć swojego odbicia w ostatecznej ocenie - niezależnie od tego, czy było to zamierzone działanie autora, czy też wymóg wydawcy. Do listy pozytywów dorzucę jeszcze fakt, że jak na pierwszy tom cyklu, „Kolor magii” zachęca do sięgnięcia po kolejne dzieła autora i m.in. dlatego warto dać mu szansę.
Ocena 6,5/10
Kategoria: Fantastyka, fantasy
ISBN: 978-83-7469-097-3
Tytuł oryginału: The Colour of Magic
Data wydania: 05.09.1994
Format: 142mm x 202mm
Oprawa: miękka
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa