Słyszeliście kiedykolwiek o Anne Bishop? Jeśli nie, nic w tym dziwnego – ta autorka stosunkowo niedawno wkroczyła w świat powieści fantasy i raczej nie zdobyła go szturmem. Jej największym osiągnięciem jest autorskie uniwersum „Mrocznego Królestwa” (nie brzmi oryginalnie) oraz seria książek do niego nawiązujących. Pierwszą z nich jest rozpoczynająca trylogię „Czarnych Kamieni” - „Córka Krwawych”, która niedawno została wydana w Polsce. Niestety początki nie zawsze bywają łatwe …
Fabuła powieści jest dość banalna. Autorka przedstawia nam świat fantasy, w którym najwyżej usytuowane są Czarownice. Nie należą one do istot litościwych - rządzą w sposób zdecydowany i bezkompromisowy. Ostatnim elementem uniwersum jest starożytna przepowiednia, głosząca nadejście tajemniczego zbawiciela (w tym wypadku zbawicielki), który będzie wykorzystywać swoją władzę mądrze i sprawiedliwie.
Pierwsze rozdziały nie zachęcają do dalszej lektury. Największym problemem dla czytelnika jest bardzo ogólnikowy zarys zasad, jakimi rządzi się „Mroczne Królestwo”. Anne Bishop wspomina nam o ludziach zwanych Krwawymi, którzy zdolni są do korzystania z Fachu (tutejsza nazwa magii), o Kamieniach, które dają im moc, w końcu o hierarchii w ich szeregach. To bardzo niewiele, zważywszy na fakt, że nazwy te powtarzają się nagminnie i (odnosząc się do istotnych wątków fabularnych) stanowią klucz do zrozumienia powieści. Z każdą przeczytaną stroną irytacja tym faktem rośnie.
Po mozolnym przebrnięciu przez pierwszą połowę powieści, wszystko zaczyna się na szczęście wyjaśniać. Wyzwolenie Krwawym przynieść ma tajemnicza dziewczyna, która pojawia się znikąd. Na imię jej Jaenelle, pochodzi z odległej krainy i choć nie pojmuje magii, włada nią sprawniej niż sam Władca Piekieł. Z racji tego, że starożytna przepowiednia mówi właśnie o niej, od razu zyskuje szereg potężnych wrogów oraz grupę sprzymierzeńców, którzy pomagają jej, kochają ją i poświęcają się dla jej dobra.
Główna bohaterka pojawia się wbrew pozorom rzadko - potrafi zniknąć na kilka rozdziałów. W tym czasie śledzimy poczynania pozostałych postaci. Jest to bardzo ciekawe rozwiązanie. Ten nowatorski chwyt zdaje egzamin, stanowiąc jednocześnie główną zaletę powieści. Niestety, aby go docenić trzeba dobrnąć do drugiej połowy książki, bo ciężko zrozumieć początek. Chyba, że ktoś jest w stanie przeczytać „Córkę Krwawych” ponownie.
Największymi sprzymierzeńcami Jaenelle są Saetan i jego syn Daemon. Pierwszy z panów to podstarzały Władca Piekieł, który chce dać dziewczynce odpowiedni start w dorosłym życiu, mając na myśli zapewnienie jej wykształcenia i domu, a raczej dworu, w którym miała by zamieszkać. Daemon zaś chce być jej partnerem i chronić ją przed niecnymi planami pozostałych Czarownic.
W trakcie lektury natkniemy się również na wiele mniej znaczących postaci. Każdą z nich można jednak śmiało przypisać do jednej z dwóch grup – wrogów i przyjaciół Jaenelle. Fabułę można co prawda nazwać wielowątkową, jednak nawet poboczne historie są oparte oklepanych schematach o zemście, czy żądzy władzy. Mam tu na myśli m. in. losy prostytutki, nienawidzącej mężczyzn, która mści się na nich za krzywdę wyrządzoną w dzieciństwie, czy czarownic, których życie polega na nieustannych spiskach i zdradach etc.
Powieść rozgrywa się w trzech krainach „Mrocznego Królestwa”. Pierwsza z nich to Terreille, przypominająca średniowieczną Europę z dodatkiem magii. Mamy jeszcze pełną mitycznych stworzeń Kaeleer i Piekło, w którym żyją umarli. Autorka porozrzucała po nich bohaterów, ale wydaje mi się, że nie do końca wykorzystała okazję, by ukazać odmienność tych miejsc. Opisy krajobrazów i miast są często całkowicie pomijane lub bardzo ogólnikowe.
„Córka Krwawych” jest napisana prostym, przystępnym językiem. Jak już wcześniej wspominałem, co krok natykamy się na powtarzające się terminy typu Krwawy, Kamień, Wojownik czy Czarownica. Powieść dużo na tym traci. Przez te kilka lat, które zajęło autorce jej stworzenie, mogła przecież wysilić się na tyle, aby zdobyć słownik synonimów. Dorzućmy do tego ogólnikowy opis samego uniwersum i początek książki, który bez powtórnej lektury, nie ma dla czytelnika jakiegokolwiek sensu. Jest to duży minus. Ciężko mi powiedzieć, czy autorce zabrakło chęci do dopracowania swojego dzieła, czy po prostu bardzo chciała napisać ambitną książkę, ale chyba się przeliczyła.
Podczas lektury natknąć się można również na liczne drastyczne sceny. Pojawiające się co jakiś czas przekleństwa nie rażą, bo mamy przecież do czynienia z postaciami pochodzącymi z najróżniejszych warstw społecznych, a przemoc w najbardziej wymyślnych formach można uzasadnić tym, że książka powstała z myślą o dorosłych czytelnikach . Jednak mam pewne wątpliwości co do tego, czy częste nawiązania do seksu (w większości nie wnoszące nic do fabuły), oraz takie perełki jak zbiorowy gwałt na małej dziewczynce, czy wymyślna i dobrze opisana kastracja, są naprawdę konieczne. Może autorka chciała szokować, może wyszła z założenia, że im mroczniejsza i brutalniejsza będzie powieść, tym lepiej zostanie przyjęta przez fanów fantastyki. Dla mnie są to jednak jedynie nieudolne próby ukrycia braków w fabule. Jeśli chodzi o stronę czysto techniczną, polski wydawca spisał się dobrze. W tekście nie uświadczymy literówek, tłumaczenie jest poprawne.
Choć wytknąłem w tej recenzji sporo błędów to należy zaznaczyć, że choć początek powieści jest ciężki to późniejsza lektura płynie szybko i przyjemnie. Jeśli kiedyś sięgniecie po tę pozycję, zrozumiecie jak duży jest kontrast pomiędzy początkiem i końcówką „Córki Krwawych”. Powieść kończy się w kulminacyjnym momencie akcji, ale Anne Bishop zrobiła to w taki sposób, że zamiast rozczarowywać, zachęca do sięgnięcia po następny tom.
Ksiązka jest przeciętna i raczej nie sprosta wymaganiom ambitnych czytelników. Jednak mimo wszystko, jeśli nadarzy się okazja, zastanówcie się czy po nią nie sięgnąć. Czasem przecież warto odpocząć i przeczytać coś lżejszego.
Ocena: 6/10
Córka Krwawych. Księga I
Autor: Anne Bishop
Tytuł oryginału: Daughter of the Blood
Wydawnictwo: INITIUM
Data wydania: Październik 2008
Seria: Trylogia Czarne Kamienie
ISBN: 978-83-927322-0-4
Liczba stron: 368
Strona wydawnictwa: tutaj
Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo INITIUM