Dexter Morgan, pracownik laboratoryjny wydziału zabójstw policji Miami, a po godzinach seryjny morderca z zasadami, to już dziś – obok brzyduli Betty i doktora House'a – pełnoprawna ikona popkultury. Sympatyczny, przystojny, a przede wszystkim rozczulający widza swoim wyobcowaniem, już od trzech lat jest bohaterem jednego z najlepszych współczesnych seriali telewizyjnych. Choć większości z nas Dexter kojarzy się głównie z produkcją telewizji Showtime, należy wiedzieć, że postać ta nie jest dziełem scenarzystów, a amerykańskiego pisarza Jeffa Lindsaya.
Na polskim rynku wydawniczym powieści o Dexterze („Demony dobrego Dextera” i „Dekalog dobrego Dextera”) pojawiły się już w 2006 roku, za sprawą wydawnictwa Amber. Niedługo do rąk czytelnika trafią kolejne ich wydania. Czy miłośnicy serialu powinni po nie sięgnąć? Cóż, poszukując odpowiedzi na to pytanie, przyjrzyjmy się bliżej „Demonom dobrego Dextera”.
Kolejna pełnia księżyca, czas łowów, nasz drapieżnik wyrusza na polowanie. Wszystko przygotowane, pozostało tylko zwabić i zabić ofiarę - by wymierzyć sprawiedliwość i dostarczyć odrobinę radości staremu towarzyszowi, Mrocznemu Pasażerowi. Ach, co za upojna noc. I to nie tylko dla dobrego Dextera. Po ulicach Miami grasuje ktoś jeszcze, ktoś, kto zna naszego bohatera i chce się z nim pobawić... Zabójca z Samochodu-Chłodni.
Brzmi znajomo? Nic dziwnego, gdyż powieść podobnie jak pierwszy sezon serialu, skupia sie przede wszystkim na śledztwie w sprawie Zabójcy z Samochodu-Chłodni i na próbach zrozumienia przez Dextera, co właściwie łączy go z tajemniczym mordercą. W pilotażowym odcinku niemal w pełni odwzorowano akcje z książki i choć później scenarzyści poprowadzili fabułę nieco innymi torami, rozwiązanie zagadki odpowiada temu zaproponowanemu przez Lindsaya. Dla widzów książka traci więc podstawowy walor kryminałów: jej zakończenie i odpowiedź na pytanie „kim jest morderca?” nie zaskakują. Oczywiście może to zrekompensować przyjemność wynikająca z porównywania pierwowzoru z telewizyjną ekranizacją i poszukiwania różnic: w moim odczuciu zmiany wprowadzone przez scenarzystów w większości wypadków wyszły fabule na korzyść.
Nie wszyscy jednak mieli okazje serial oglądać. Zastanówmy się, czy dla tych, którzy Dextera poznają z kart powieści, jego historia będzie wciągająca? Raczej tak, choć autorowi jeszcze trochę brakuje do prawdziwych mistrzów kryminału. Fabuła „Demonów dobrego Dextera” jest skrojona wzorowo - nie brakuje zwrotów akcji, ślepych tropów i scen obliczonych na budowanie napięcia - ale powieści czegoś brakuje. Czytelnika może drażnić sposób prowadzenia narracji - o wydarzeniach opowiada nam sam Dexter, który jak na osobę pozbawioną uczuć, zbyt wylewnie opisuje swoje przeżycia. Książka nie jest też najlepsza literacko, wręcz przeciwnie - sytuuje się gdzieś na dolnej granicy przeciętności. Trudno ją nazwać pozycją dobrą.
Jednym z głównych walorów produkcji Showtime są wyraziści, barwni bohaterowie. Także w tym wypadku twórcy serialu zasadniczo trzymają się założeń Jeffa Lindsaya, jednocześnie jednak wprowadzają kilka – korzystnych! - zmian. Debora w książce jest równie wulgarna i ambitna jak na ekranie, różni się sposób przedstawienia wyglądu bohaterki : w powieści jest powalająco piękna , w serialu nieco pokraczna i przeraźliwie chuda, a przez to bardziej wyrazista. Porucznik Marii LaGuercie Lindsay odmówił klasy i rozumu, przedstawiając ją jako żądną poklasku heterę. Scenarzyści złagodzili wizerunek tej postaci. Vince Masuka różni sie od Vince'a Masuki właściwie tylko tym, że w powieści sprośne żarty i wielki uśmiech bohatera są maską (podobnie jak dla Dextera kamuflażem jest poza sympatycznego przeciętniaka) - w serialu zrezygnowano z tej niejednoznaczności. Natomiast Harry, przybrany ojciec Dextera, człowiek, który wytyczył naszemu mordercy granice i zasady, został odwzorowany bez większych zmian.
Sam Dexter to z całą pewnością potwór Lindsaya. To pisarz wyznaczył dwie podstawowe zasady definiujące tego bohatera: Dexter nie odczuwa emocji i działa w zgodzie z kodeksem Harry'ego, który nakazuje mu wybierać na swoje ofiary innych zabójców. Jednakże nawet do tej postaci twórcy serialu dorzucili swoje dwa grosze: przede wszystkim dodali jej lekkości i rysu komediowego (zgryźliwe, zabawne komentarze Dexa w serialu są lepsze w odbiorze, niż jego nieco zmanierowana, przegadana narracja w powieści)
Pomysł Lindsaya na seryjnego mordercę, to pomysł dobry, lecz autor nie do końca wykorzystał jego potencjał - zrobili to za niego twórcy serialu. Scenarzyści wyciągnęli z fabuły „Demonów dobrego Dextera” to, co najlepsze (a w 2 i 3 serii udowodnili, że są w stanie napisać chwytliwą, wciągającą historię od podstaw - sezony te nie są już bezpośrednio oparte na powieści), zaś aktorzy dodali charakteru nieco sztywnym postaciom. Dlatego też tym, którzy Dextera jeszcze nie znają lepiej polecić serial, a tym, którzy już produkcje Showtime oglądali - odradzić książkę. Chociaż może jednak warto zapoznać się z pierwowzorem? Wszak bez pozycji Lindsaya - nieważne, że przeciętnej – Dexter nigdy nie wyruszyłby na telewizyjne łowy...
Ocena: 3,5/10
Demony dobrego Dextera
Autor: Jeff Lindsay
Data wydania: 2006-08-01
Forma: Powieść
Gatunek: Kryminał, thriller
ISBN: 83-241-2592-2 , 978-83-241-2592-0
Liczba stron: 224
Tłumaczenie: Jan Kraśko
Wydawnictwo: Amber