Recenzje >> Książki >> Piknik na skraju drogi

| | A A


Autor: downbylaw
Data dodania: 2009-01-28 14:39:42
Wyświetlenia: 25053

"Piknik na skraju drogi", Arkadij i Borys Strugaccy - recenzja

Na wstępie przyznam, że post-apokaliptyczne klimaty zawsze mnie pociągały. Zaczęło się chyba od serii gier Fallout, gdzieś po drodze trafiły się rewelacyjne filmy pokroju Blade Runnera, Mad Maxa 2 czy Pokłonu Dla Zawodnika, aż wreszcie przyszedł czas na Mroczną Wieżę Kinga. Jest w tych wizjach ludzkości rzuconej na kolana, oplutej, zbitej i nierzadko samo-okaleczonej, coś dalece brutalnego, naturalnie prymitywnego i na swój sposób romantycznego. Nie powinno więc dziwić, iż do przeczytania Pikniku Na Skraju Drogi podchodziłem targany wątpliwościami, czy to słynne dzieło spełni moje oczekiwania. Kiedy wreszcie je przeczytałem, zrozumiałem, że każdy dzień ociągania się był dniem straconym.

Apokalipsa, której jesteśmy świadkami w Pikniku..., nie zasługuje do końca na to miano. Oto bowiem dowiadujemy się, iż na Ziemi lądowali obcy. Lądowali i... natychmiast odeszli. Niemniej jednak w sześciu miejscach, w których pojawili się na Ziemi, zostawili po sobie wyraźne piętno – tak zwane Strefy Lądowania. W tych miejscach natrafić można na przeróżne ślady wizyty przybyszów z kosmosu: warte fortunę artefakty oraz śmiertelnie niebezpieczne pułapki. W sąsiadujących ze Strefami miasteczkach mają miejsce dziwne zdarzenia: umarli wstają z grobów, mieszkańcy chorują na tajemnicze choroby, rodzą się dzieci nie do końca przypominające ludzi. Oczywiście Strefy zostają natychmiast odseparowane, a dostęp do nich mają jedynie naukowcy badający obce relikty. Istnieje jednak wiele innych osób, które chciałyby położyć łapę na zamkniętych w Strefach skarbach. Wtedy do gry wkraczają stalkerzy – najemnicy, którzy ryzykują życiem, by dostać się do Strefy i wynieść z niej, co tylko się da.

Na Piknik... składają się cztery historie, z czego trzy opowiedziane są z perspektywy Reda Shoeharta – młodego, acz doświadczonego stalkera. Teksty z jego udziałem to znakomite przykłady przygodowego science fiction, w których jesteśmy świadkami zmagań człowieka ze Strefą – niezrozumiałą i nieokiełznaną zabójczą siłą, która w równym stopniu odstrasza czyhającymi w niej niebezpieczeństwami, co kusi skrywanymi skarbami. Gdyby jednak to i tylko to miało być tematem Pikniku..., trudno byłoby zrozumieć szacunek, jaki wielu do tej pozycji czuje – wszak w niewielkim tylko stopniu różni się to od archetypu wyprawy do lochów po skarby, znanego z klasycznej literatury fantasy. Otóż właśnie, prawdziwa siła dzieła Strugackich polega w równej mierze na akcji, co na jej otoczce: na przytłaczającej scenerii, na przemyśleniach ludzi stykających się ze Strefą, na scenach pijackich dysput w przy-Strefowym barze, wreszcie na mnogości bohaterów, których obecność i charakter obrazują pełen przekrój oddziaływań Strefy na ludzi.

Pod względem stricte literackim do Pikniku... trudno mieć zastrzeżenia. Strugaccy na każdym kroku pokazują, że należą do starej szkoły – to pisarzom takim jak oni zawdzięczamy fakt, iż science fiction nie jest postrzegana wyłącznie jako popkulturowa papka dla młodzieży. Opisy są tutaj barwne, dosadne i treściwe, a dialogi naturalne i wyważone – oba te elementy przywodzą na myśl styl Hemingwaya. Do tego należałoby dodać dobrze dawkowane napięcie i fakt niemal natychmiastowej identyfikacji z bohaterem – Strugaccy bowiem odwołują się do uczuć, które łączą wszystkich ludzi: woli przetrwania i lęku przed nieznanym. Nie przeszkadza fakt, iż główny bohater jest w gruncie rzeczy wyrachowanym draniem, który wraz z mijającym czasem staje się coraz większym cynikiem i degeneratem. A może właśnie to, właśnie ten bardzo ludzki, pozbawiony epickości i sztucznego heroizmu charakter obecnych w Pikniku... bohaterów czyni go tak atrakcyjnym na tle wielu innych dzieł?

Jedyne zarzuty jakie można by utworowi Strugackich postawić, to długość całości (tylko 172 strony) oraz fabuła samych opowiadań. O ile pierwsze dwie historie są świetne i każą przewracać stronę za stroną, o tyle już przykładowo trzecia może części czytelników wydać się przegadana i mało interesująca. Podobnie jest z czwartym opowiadaniem, gdzie ponownie jesteśmy obserwatorami wycieczki stalkerów do Strefy. Tym razem jednak ta wydaje się już niemal znajoma, a pod względem tematu ważniejszy niż akcja per se jest wewnętrzny monolog bohatera - coraz bardziej świadomego swojego upadku i niemocy.

Można odnieść wrażenie, że Strugaccy chcieli odrobinę na siłę uczynić swoje dzieło podniosłym (choć pozbawionym patosu), intelektualnie wymagającym i generalnie bardziej zbliżonym do kanonu literatury pięknej. Udało im się to, lecz pozostaje kwestią otwartą czy młody czytelnik – przyzwyczajony do obfitujących w błyskawiczną akcję filmów i pełnych napięcia książkowych thrillerów – ten typ pisarstwa przetrawi i doceni. Ja osobiście pozycję tę zdecydowanie polecam.

Ocena: 8/10

Arkadij i Borys Strugaccy
Piknik Na Skraju Drogi (STALKER)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tytuł oryginalny: Piknik Na Oboczinie
Rok wydania 2007
Liczba stron: 176
Oprawa: miękka
Wymiary: 142 x 202 mm
Tłum.: Irena Lewandowska
Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć
Zobacz też
Słowa kluczowe: piknik, na, skraju, drogi, arkadij, borys, strugaccy, prószyński, recenzja

Podobne newsy:

» Borys Strugacki nie żyje
33%
» Stephen King na wielkim ekranie
27%
» Miesiąc Stephena Kinga - konkurs zakończony!
25%
» Nowa Fantastyka 03/2012 - zapowiedź numeru
17%
» Nowa Fantastyka 02/2012 - zapowiedź
17%
 
Podobne artykuły:

» Ślimak na zboczu - recenzja
53%
» Poniedziałek zaczyna się w sobotę - recenzja
53%
» Trudno być bogiem - recenzja
40%
» Stephen King na wielkim ekranie - recenzja
38%
» Pan Błysk - recenzja
29%

Mamy 18 zapisanych komentarzy

Nivo
2009-01-28 15:00:59
| Odpowiedz
Jako, że "Piknik" to jedno z moich ulubionych dzień Strugackich, rzucę kilka słów od siebie. Generalnie zgadzam się z większością tez zawartych w recenzji, ale mam pewne obiekcyje.

Myślę, iż przez nieuwagę przeoczyłeś wyłożenie znaczenia tytułu. Dla niezaznajomionych z tematem może się on wydać całkowicie bez związku, dlatego uważam, że rozjaśnienie tej kwestii powinno zostać podane. W pewnym momencie jeden z bohaterów (Nunnun? głowy nie dam) przedstawia taki oto obrazek:

Spoiler alert ON!

Rodzina wybiera się w dzień wolny na odpoczynek. Jako, iż jest piękna pogoda, postanawiają spożyć posiłek i w ogóle zażyć powietrza. Idealnym ku temu miejscem zdaje się być las. Oto dopełniają swego zamiaru - wyruszają w krótką podróż, konsumują, bawią się, cieszą przyrodą, po czym - szybko odjeżdżają, zostawiając po sobie mnóstwo śladów własnej obecności (śmieci etc.)

Pojawia się tutaj perspektywa mieszkańców lasu, nawet tych najmniejszych - insektów, owadów. Jak wielkim, niezrozumiałym wydarzeniem musi być dla nich ta cała sytuacja! Jak bardzo jest to niepodobne do tego wszystkiego, co widzą na co dzień! W podobnej sytuacji znaleźli się ludzie, którzy teraz oglądają ślady Obcych, nie wiedząc o nich samych nic, nie rozumiejąc żadnego ogniwa z łańcucha wydarzeń, które ich tutaj doprowadziły. I jak mrówki z ciekawością rzucają się na dziwaczne resztki ludzkiego pikniku na skraju drogi, tak Stalkerzy wyrywają Zonie dziwaczne artefakty, pozostałości po nich.

Spoiler alert OFF!

To tyle o tytule - że tak sobie aliterację wprowadzę umyślnie. ;)

Dziwi mnie brak wzmianki o samym wydaniu. Dziwi, bowiem uważam je za niepoważne. Rozumiem jakie przesłanki kierowały wydawcą (S.T.A.L.K.E.R. to wyjątkowo dobra gra), ale układ na okładce sugeruje całkowitą zmianę tytułu dzieła! Jakby dzieło nazywało się właśnie STALKER, a miało podtytuł "Piknik..."! Takie rzeczy uważam za niedopuszczalne.

Rzucę jeszcze ciekawostkę, która mnie poraziła dogłębnie, a którą to kiedyś podzieliłem się na forum.

Wszyscy, którzy znają tę pozycję, z pewnością kojarzą scenę, w której Nunnun rozmawia w barze z Walentinem (nieźle już wtedy podpitym). W pewnym momencie, po n-tej szklance koniaku, naukowiec-noblista mówi, prezentując jedną z teorii nt. Lądowania:

"Albo jeszcze lepiej. Lądowanie istotnie miało miejsce, ale tamci wcale się nie wynieśli. Faktycznie nadal jesteśmy z nimi w kontakcie, tylko o tym nie wiemy. Przybysze zagnieździli się w Strefach i starannie nas studiują, przygotowując jednocześnie ludzi do "okrutnych cudów czasu, który nadchodzi" ".

Nie bez przyczyny podkreśliłem fragment ostatniego zdania. Dla pilnych czytelników dzieł Stanisława Lema, fraza ta nie jest obca. Oto co mówi Kris Kelvin, stojąc na Starym Mimoidzie, i puentując swoją wypowiedzią całość powieści "Solaris" (1961):

"Nie miałem nadziei. Ale żyło we mnie oczekiwanie, ostatnia rzecz, jaka mi po niej została. Jakich spełnień, drwin, jakich mąk jeszcze się spodziewałem? Nie wiedziałem nic trwając w niewzruszonej wierze, że nie minął czas okrutnych cudów."

Moim zdaniem nawiązanie do Solaris w Pikniku jest oczywiste, widać iż Strugaccy znali tę powieść i cenili. Sam Lem również polecał twórczość radzieckich pisarzy. Przypadkowe odnalezienie tej zbieżności wprawiło mnie w niemałe zdumienie i miłe poczucie, jak nieograniczony jest transfer myśli oprawionych w literackie ramy.

Pozdrawiam i dziękuję za kawał dobrej recenzji!


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
downbylaw
2009-01-28 22:52:18
| Odpowiedz
W kwestii wydania powiem tak: Z marketingiem nie wygrasz - wielu próbowało, jak przejdziesz się po cmentarzach, to poznasz ich nazwiska :) Stąd STALKER w miejscu Pikniku... Za to możliwość posiadania tej książeczki za 19,90 jest już bardziej pozytywna.

Natomiast jeśli chodzi o wytłumaczenie tytuły, unikałem tego z całego serca. Z mojego punktu widzenia, założenie przedstawione przez Walentina jest jednym z najważniejszych w całym utworze - ukazuje bowiem naszą rasę jako żałosną, prymitywną i budzącą jedynie litość. Gdyby Strugaccy nie przywiązywali do niego takiej wagi, pojawiłoby się w pierwszym opowiadaniu albo we wstępie, a nie pod koniec utworu. W tym momencie wyjaśnianie sensu tytułu jest dla mnie odrobinę jak zdradzenie kto zabił przy recenzji kryminału. Może przesadzam, ale uważam, że coś w tym jest.

Tak czy owak, dzięki za miłe słowa :)



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Greg
2009-01-29 00:16:40
| Odpowiedz
Recenzja pierwsza klasa. Może świadczyć o tym fakt, że "Piknik..." to jedna z naprawdę nielicznych książek, których w swoim życiu nie doczytałem do końca, a kiedy czytałem wypowiedź downbylawa przez chwilę byłem przekonany, że naprawdę jest super.

Zgadzam się, że daleko posunięte interpretacje typu choćby wytłumaczenie tytułu i głownego przesłania książki to nie jest coś, co powinno się znaleźć w recenzji.

Co do samej książki... Jak mówiłem, zmogła mnie. Ale szczerze powiedziawszy trudno mi powiedzieć, co tak naprawdę stanęło mi na przeszkodzie w czytaniu. Lubię trudne książki, nie wymagam od wszystkiego, co czytam, żeby mnie zaskakiwało ciągłymi zmianami wartkiej akcji. Coś jednak w języku "Pikniku..." było dla mnie dalece odstręczającego. Może to jakaś genetyczna niechęć do "bratniego narodu". Czytając nie mogłem się oprzeć wrażeniu, jakbym gadał z pijanym tawariszczem. Być może trudno oceniać, jak się nie czytało w oryginale, ale wydaje mi się, że Strugackim daleko było do eleganckiej prostoty stylu wzmiankowanego tutaj Lema.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Arieen
2009-01-29 01:27:17
| Odpowiedz
No to co ci napisać w epitafium? :P Bo coś sądzę, że jak tylko Nivo to przeczyta... :p


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Nivo
2009-01-29 09:11:13
| Odpowiedz
Z marketingiem nie wygrasz...

Wiem Marcinie i wcale się na taką potyczkę nie zabieram. Chciałbym jeno minimum szacunku do czytelnika, szczególnie że nie chodzi o kolejne czytadło spod znaku Forgotten Realms, a jedno z klasyków science fiction.

Co do tytułu - zdaje się, że macie rację. Pomyślałem jeno, iż to właśnie główna myśl sprawia, że "Piknik..." jest tak wyjątkowy; bez niej, opisana historia nie jawi mi się ani wyjątkowo interesującą, ani oryginalną. To właśnia ta swoista "filozofia" stanowi główny przekaz tekstu. Do głowy mi nie przyszło, że pragnąc jej odkrycia, domagam się jednocześnie spoilerowania. Czym prędzęj załączam 'spoiler alert' w moim pierwszym komentarzu!

Jak mówiłem, zmogła mnie...

Dziwne rzeczy prawisz, mości Gregu! Znam wiele (niemal wszystkie) powieści Strugackich i wydaje mi się, że to właśnie "Piknik..." jest pod względem stylu "najlżejszy". Marcin wspomniał już, że właściwa myśl pojawia się późno, poprzedzona solidną porcją akcji i zsubiektywizowanych odczuć głównego bohatera, co (moim zdaniem) znacznie ułatwia odbiór. "Piknik..." czytało mi się świetnie, na tyle, iż byłem w stanie wychwycić tę uśmieszki w stronę Lema (j/w). Gdy tak porównać "Piknik..." z np. "Niedoskonałymi", to ten pierwszy jest bajeczką dla dzieci (ja miętki nie jestem proszę państwa, ale do "Niedoskonałych" podchodziłem trzykrotnie i zawsze kończyłem mniej więcej w połowie). ;)

Może to jakaś genetyczna niechęć do "bratniego narodu".

Science fiction w ogóle to było pole do nieskończonej krytyki władzy. Uprawiał to wyraźnie Lem (vide: Eden, Powrót z gwiazd), lecz mimo to władza chwaliła się nim (reportaże nawet były telewizyjne!), jako najpoczytniejszym polskim autorem za granicą. Strugaccy też mieli swój wkład w krytykę systemu (choćby "Przenicowany świat"), lecz zręcznie poruszając się pod płaszczykiem fantastycznej opowieści nie tylko nie stali się wrogiem publicznym ludu, ale ulubieńcami, na których władza nie szczędziła pieniędzy (np. ekranizacja "Pikniku..." Tarkowskiego - swoja drogą, ktoś widział? co sądzi? Ale to chyba osobny temat.). Z tego względu, mimo iż sam jestem głęboko antysocjalistyczny, to widzę w postawie kilku twórców okresu socjalizmu wartość. Ale rozpisałem się na temat Twoich luźnych dywagacyji i gdybań ;)

Bo coś sądzę, że jak tylko Nivo to przeczyta...

Arieenowiczówno, jem jest łagodny jak baranek, jeszcze tego nie wiesz?


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Greg
2009-01-31 23:39:37
| Odpowiedz
Nivo napisał/a: "
Arieenowiczówno, jem jest łagodny jak baranek, jeszcze tego nie wiesz?"


Nie wierzcie mu! Tak naprawdę zadźgał mnie, wywiózł do zony, zakopał, potem odkopał i sklonował! Straszny jest gniew Wielkiego Szefa!:P


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
assarhadon
2009-02-02 06:00:02
| Odpowiedz
szef jest łagodny jak.... baranek:)


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Algeroth
2009-02-03 11:54:42
| Odpowiedz
Osobiście uwielbiam tę książkę, właśnie za klimat i naprawdę nieszablonową wyobraźnię Strugackich. Ale fakt - to, co zrobił z tą książką marketing przy okazji najnowszego wydania woła o pomstę do Przedwiecznych. Należę do grupy ludzi, którzy tę książkę mogą czytać w kółko i często, ale gierka S.T.A.L.K.E.R. zupełnie nie przypadła im do gustu i swego rodzaju świętokradztwem jest taka zmiana tytułu powieści :P


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Nivo
2009-02-03 14:02:08
| Odpowiedz
Algeroth napisał/a: "gierka S.T.A.L.K.E.R. zupełnie nie przypadła im do gustu"

Hej, znam te grę na pamięć, jest naprawdę więcej niż nieźle. Gdyby nie koszmarna ilość bugów i niesamowicie wywindowane wymagania sprzętowe, byłby to murowany hit.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Algeroth
2009-02-03 14:10:15
| Odpowiedz
Mnie w tej gierce do szału doprowadzało:
a) wspomniane niebotyczne wręcz zabugowanie,
b) latanie w te i we wte po tych cholernych terenach,
c) doczytywanie, które trwało wieki,
d) ogólnie dla mnie nie trzymała klimatu książki.

Ale jest to tylko moja subiektywna, choć nieodosobniona, opinia :] Clear Sky było sporo lepsze, ale to nadal nie to. O klimatach tych regionów wiem to i owo, bo byłem w Czarnobylu i Prypeci - widziałem to na żywo (choć mutantów nie uświadczyłem :( ).


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Greg
2009-02-03 15:01:52
| Odpowiedz
Mam dwie propozycje dla Algerotha:

1. Podziel się ze wszystkimi zdjęciami z zony, zakładając galerię
2. Napisz recenzję Stalkera - zdaje się, że jeszcze takowej nie mamy, a mógłby to być ciekawy kontrapunkt dla powyższej recenzji książki.



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Arieen
2009-02-03 17:25:11
| Odpowiedz
Zdjęcia chętnie bym zobaczyła :>. Jak jakieś zrobiłeś w trakcie swoich nuklearnych :p wojaży, to pokaż ;>. Prooosimyyy.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Nivo
2009-02-03 18:20:14
| Odpowiedz
Algeroth napisał/a: "byłem w Czarnobylu i Prypeci - widziałem to na żywo"

Bogowie! Toć to moja podróż-marzenie od ładnych paru lat! Powiedzieć, że zazdroszczę - to mało!

Zdjęcia - to mało! Może fotoreportaż?

A reckę Stalkera też mam w planach ;)


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Algeroth
2009-02-03 18:47:26
| Odpowiedz
Co do fotek - postaram się w najbliższym czasie wrzucić co lepsze fotki moje i znajomych, z którymi zwiedziłem te urokliwe tereny, być może też spłodzę jakiś obszerniejszy opis niż "Tu Krzysiek je napromieniowane jabłko i popija wodą z napromieniowanego strumienia".
Już teraz do galeryjki wrzuciłem zapowiedź tej serii :]
A jeżeli chodzi o recenzję stalkera - nie czuję się uprawniony do pisania czegoś takiego - gierka tak mnie wpieniła, że odpuściłem chyba w połowie i jej nie przeszedłem. Parę razy później próbowałem do niej wrócić, ale nie dało rady.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
_michau
2009-05-13 13:37:05
| Odpowiedz
Na wszystkie wspomniane bugi w STALKERZE, z mozliwością jazdy pojazdami, są modyfikacjie stworzone przez fanów, szczegóły w tej recenzji (pdf):http://strony.aster.pl/antygry/Recenzje/Nadzieja2007_Recenzja.pdf


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
_Sihayan
2010-04-14 22:26:39
| Odpowiedz
Wczoraj skończyłem czytać "Piknik...". Książka bardzo ciekawa do przedostatniej strony... Otworzyłem ostatnia stronę i... (ej, opowieść nie ma zakończenia). Mnóstwo rozpoczetych wątków i pomysłów na kolejne 250 stron, a tu gość dochodzi to jakiejś kuli i życzy wszystkim wszystkiego najlepszego. Do końca nawet nie wiadomo czy z powodu tej kuli umiera czy nie. Trochę kiszka. Czułem straszny niedostyt na koniec. Wiem że "ukryte" znaczenie tytułu (którego nota bene nie da się nie zauważyć, bo schowane jest jak małe dziecko, które stoi na środku pokoju i zakrywa rączkami swoje oczy i mówi żeby go szukać) tworzy całą otoczkę tej opowieści ale na książkę, a raczej na pomysł na jej zakończenie to za moło.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
_Kacper
2010-12-16 11:11:13
| Odpowiedz
jedna z najlepszych jakie czytałem.Film mi się podobał ale liczyłem na coś więcej(nie na to,że coś wyskoczy zza krzaka i mu *cenzura* w głowę,ale na to,że będzie więcej akcji)


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Fraa
2011-03-30 14:20:34
| Odpowiedz
Czytałam "Piknik..." parę lat temu i szalenie mi się spodobał. Teraz zaś przeczytałam recenzję i... mam ochotę jeszcze raz sięgnąć po "Piknik...". :D
Pamiętam niesamowitą atmosferę powieści - w ogóle klimat u Strugackich chyba zawsze jest niemal namacalny. :)

A jeśli młody czytelnik tego nie przetrawi, to jego strata, ot co. :P

Tylko to zestalkerzenie oryginalnego tytułu jest bez sensu. ;/ Tym bardziej, że w samym tekście, o ile dobrze pamiętam, jest nawiązanie i wyjaśnienie pierwotnego tytułu, więc to chyba jednak dość ważne. Zmiana tytułu automatycznie zmienia hierarchię ważności poszczególnych elementów w powieści.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Literatura
Główne Menu


Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.138 sek