Od wieków dwa rody czarownic – dobre, żyjące w zwartych społecznościach, zwanych klanami Omar oraz piękne, acz bezlitosne Odish – toczą ze sobą walkę. Jej kres ma położyć zapowiedziana w proroctwach Wybranka, którą zdaje się być śliczna rudowłosa Omar o imieniu Selene. Gdy jednak Selene znika i wszystkie dowody wskazują na to, że przeszła na „ciemną stronę mocy”, przekonana o jej niewinności córka, mała brzydula o imieniu Anaid, wyrusza na poszukiwania.
Tak pokrótce przedstawia się fabuła „Klanu Wilczycy”, pierwszego tomu cyklu „Wojna czarownic” autorstwa Maite Carranza (w Polsce wydawanego przez wydawnictwo Jaguar). Już po tym krótkim streszczeniu widać, iż mamy do czynienia z klasyczną opowieścią fantasy, opartą na schemacie walki dobra ze złem. Zgodnie z nim w powieści nie znajdziemy zbyt wiele postaci trudnych do zaklasyfikowania, kierowanych niejasnymi motywami, skomplikowanych. Nie braknie ich oczywiście zupełnie – wszak Anaid musi się dowiedzieć, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda – ale stanowczo przeważają postacie twardo stojące po jednej stronie barykady.
Same wydarzenia również nie wymykają się poza granice ustanowione przez schemat. Opowieść o Wybrance to historia drogi i inicjacji: bohaterka wyrusza w podróż, która ma ją doprowadzić do matki, ale także wgłębia się w nieznany jej dotychczas świat magii, przechodzi rytuał wtajemniczenia, dołączając do społeczności czarownic. Oba motywy są doskonale znane miłośnikom literatury fantasy. Podobnie kreacja świata przedstawionego – nasze uniwersum, w którym czarownice mają swoje niedostępne zwykłym śmiertelnikom enklawy - z całą pewnością uruchomi w głowie każdego z nas ciąg skojarzeń. I choć nie ma książek w pełni oryginalnych, wtórność „Klanu Wilczycy” aż bije po oczach.
Czy jednak w tym wypadku jest to wada? Pozycja Carranzy jest przeznaczona dla młodszego, być może nie obeznanego z konwencją czytelnika i jako taka może być całkiem fajnym przewodnikiem po świecie fantastycznych motywów. Dla starszego odbiorcy jej fabuła jest strawna – mimo prostoty czarno-białego schematu, śledzi się ją przyjemnie, momentami ze szczerym zaangażowaniem.
Jedną z najmocniejszych stron książki jest kreacja głównej bohaterki, Anaid. Choć zasadniczo nie odbiega ona od schematu rodem z literatury dziecięcej, jest w tej postaci coś ujmującego. Autorka dobrze wyważyła proporcje między dziecięcą naiwnością, a dojrzałością kogoś, kto musi nagle zadbać o los swój i swoich najbliższych. Anaid ściera się z siłami ciemności, ale także walczy z niechęcią rówieśników. Niektóre jej cele są szlachetne (ocalenie matki), inne boleśnie banalne (uczestnictwo w urodzinowym przyjęciu szkolnej gwiazdy). Dorosłość tej postaci przeplata się więc z dziecięcą naiwnością, czasami wręcz bezmyślnością. Anaid to bohaterka skomplikowana, zasługująca na centralne miejsce w fabule.
Styl, w jakim autorka prowadzi opowieść, przypadł mi do gustu. Jest neutralny (narracja w trzeciej osobie, trzymająca bohaterów i czytelnika na dystans), prosty, acz nie do przesady. Pasuje do opisywanej historii, wystarczy do oddania stopnia skomplikowania postaci (głównie Anaid) i fabuły, uprzyjemnia również lekturę. Drażnią natomiast wierszowane wstawki, prezentujące proroctwa – są po prostu słabe i dobitnie pokazują, iż żywiołem Carranzy jest nie poezja, a proza.
Podsumowując: „Klan wilczycy” to nieźle napisana, schematyczna, acz wciągająca pozycja skierowana do młodszego czytelnika. W swojej kategorii otrzymuje ocenę:
7,5/10
Maite Carranza
Klan Wilczycy
Cykl: Wojna czarownic
Tom 1
Przekład: Marcin Sarna
Wydawnictwo Jaguar
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 384
Oprawa: miękka
ISBN 978-83-60010-65-5
Książkę do recenzji dostarczyła firma dystrybucyjno-wydawnicza
L&L