Lawinia, księżniczka Lacjum, „już dojrzała, w lat pełni, co ślubów nie bronią”, wspomniana przez Wergiliusza w „Eneidzie”, ale wówczas milcząca, dziś opowiada o sobie. Prawa głosu, forum oraz wiernych słuchaczy użyczyła jej sama Ursula K. Le Guin.
Opowieść Lawinii rozpoczyna się w chwili, gdy do Lacjum przybywają Trojanie. Jeden z nich, mąż o imieniu Eneasz, jest jej przeznaczony na małżonka. Posłuszna wyrokom losu, dziewczyna odrzuca pozostałych zalotników, w tym ambitnego Turnusa, który – niezadowolony z takiego obrotu sprawy – podburza lud Lacjum przeciwko przybyszom, rozpoczynając wojnę. Oprócz okresu walk, narracja Lawinii obejmuje również jej lata młodzieńcze (przywoływane jako wspomnienia), jak i dzieje po rozstrzygnięciu konfliktu.
Choć losy wojny o Lawinię są opisane ze wspaniałym, wręcz epickim rozmachem – narracja w pierwszej osobie nie okazała się dla Le Guin żadnym ograniczeniem – i z całą pewnością fragment im poświęcony to najciekawsza część ksiązki, w centrum tej opowieści stoi bohaterka, a nie wydarzenia, w których uczestniczy. Księżniczka Lacjum to postać perfekcyjna – bogata charakterologicznie, budząca szacunek i sympatię, nie dająca się wpisać w schemat. Na pierwszy rzut oka, to kobieta uległa - nie mężczyznom jednak, a własnemu przeznaczeniu, co paradoksalnie czyni ją panią własnego życia. Lawinia żyje w zgodzie z otaczającym ją światem - usługuje pradawnym bogom, podąża ścieżkami wytyczonymi przez fatum – jest spokojna, rozważna i silna. To nie jej poczynania doprowadzają do wojny.
Trojanie i walczący z nimi lud Lacjum stają się ofiarą porywczości Turnusa, wspieranego przez matkę Lawinii, Amatę. Niezrównoważona kobieta – nie pogodzona z decyzją córki - inspiruje odrzuconego zalotnika do podjęcia działań zbrojnych. Tych dwoje prezentuje bezsensowny, skazany na porażkę, choć i niszczący wszystko wokół, sprzeciw wobec wyroków losu.
Opowieść Lawinii jest więc zgodna ze schematem znanym nam ze starożytnych mitów i dramatów: wystąpienie przeciwko przeznaczeniu nie ma sensu, ale wciąż znajdują się tacy, którzy próbują, ściągając tym na siebie i innych tragedię.
Oprócz wspomnianej trójki w trakcie opowieści poznajemy wielu innych, intrygujących bohaterów. Ojciec Lawinii, rozważny król Latynus, przeznaczony jej na małżonka dzielny uciekinier z Troi: Eneasz, jego towarzysze podróży i synowie, wreszcie kobieca świta księżniczki – wszyscy oni tworzą barwną plejadę postaci. Pojawia się również poeta Wergiliusz – umierający w innym miejscu i czasie artysta, jako cień odwiedza Lawinię, w świętym miejscu jej ludu, lesie Albunei.
Styl narracji zmienia się wraz z opowieścią, a może raczej wraz z bohaterką. Fragmenty opisujące wydarzenia sprzed wojny aż tętnią życiem, można w nich jednak wyczuć nutkę goryczy (szczególnie w opisach relacji księżniczki z matką). Losy konfliktu Lawinia opisuje z epickim rozmachem, zaś to, co wydarzyło się po nim z czułym sentymentem. Filozoficzny posmak mają dialogi bohaterki z „jej poetą”, Wergiliuszem. Całą warstwę językową cechuje typowa dla Le Guin prostota składni, połączona z bogatym słownictwem – zapewnia to przyjemną lekturę.
Czyż zatem „Lawinia” nie ma wad? Cóż, po zamknięciu wątku wojny (co następuje na stronie 214, gdy powieść zajmuje ich 342) niewiele się dzieje. Choć autorka ujęła na tych 128 stronach praktycznie całe dalsze życie Lawinii, nie przekłada się to na wartkość akcji. Mi to jednak zbytnio nie przeszkadzało.
Na końcu książki znajdziemy posłowie. Ursula K. Le Guin poświęca kilka stron na objaśnienie swojego stosunku do Wergiliusza i samej Lawinii, pokazuje nam, gdzie w swojej opowieści odbiegła od wizji rzymskiego poety, wreszcie umieszcza opowieść w kontekście historycznym. Również te fragmenty bardzo dobrze się czyta.
Polskie wydanie „Lawinii” jest solidne, acz bez rewelacji: dobry przekład, brak rażących błędów, ładna miękka okładka (na nieszczęście z paskudnymi, błyszczącymi elementami). Chętnie jednak zobaczyłabym tę powieść w bardziej ekskluzywnej oprawie.
Bardzo prawdopodobne, że „Lawinia” to najlepsza książka w dorobku Urszuli K. Le Guin – w każdym razie stanowi wdzięczną koronę wieńczącą twórczość pisarki. Każdy kto ceni jej prozę, albo po prostu lubi dobre powieści historyczne, po „Lawinię” sięgnąć nie tyle powinien, co musi.
Jak najbardziej polecam.
Moja ocena: 10/10
Ursula K. Le Guin
Lawinia
W przekładzie Łukasza Niciana
Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 352
Oprawa: miękka
Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Książnica