Autor: mer1e Data dodania: 2009-06-21 19:28:20 Wyświetlenia: 4744
"Tokyo zombie", Yusaku Hanakuma - recenzja
“Tokyo zombie” jest mangą stworzoną przez Yusaku Hanakumę. Żadna z prac tego autora nie została wydana w Polsce. Początkowo komiks będący przedmiotem recenzji ukazywał się w częściach na łamach magazynu AX Magazine. W roku 1999 został opublikowany w całości przez japońskie wydawnictwo Serinkogeisha, dopiero w 2008 roku manga ta ukazała się na rynku amerykańskim.
Komiks opowiada historię dwóch kolegów: Mitsua i Fuijiego, którzy chcą zostać mistrzami sztuk walki. Ich plany zostają pokrzyżowane przez pojawienie się żywych trupów, które przywędrowały z góry Dark Fuji (wielkiego kopca śmieci, który wciąż się rozrastał). Po naprawdę krótkiej historii powstania zombie, komiks przenosi nas w samo serce akcji, kiedy główni bohaterowie chcą schronić się w jakimś bezpiecznym miejscu. Gdy Mitsua zostaje ugryziony przez nieumarłego podczas ratowania psa, postanawia wyskoczyć z ciężarówki, aby nie być zagrożeniem dla swojego przyjaciela.
Tutaj przenosimy się do wydarzeń mających miejsce kilka lat później. Jedynym bezpiecznym miejscem jest miasto znajdujące się za solidnym murem. Bogaci ludzie wybudowali sobie domy, zaś cała reszta społeczeństwa musi pracować jako niewolnicy przy uprawianiu roli czy hodowli świń. Śmiałkowie, którzy stawiali choćby najmniejszy opór, są wykorzystywani jako króliki doświadczalne w eksperymentach z zombie. Najbardziej spopularyzowaną formą rozrywki wśród ludzi bogatych jest obserwowanie walki między żywym trupem a jakimś obywatelem. Fuiji zostaje gladiatorem, który ze względu na szybką i mało efektowną walkę, nie należy do zbytnio lubianych. Fabuła komplikuje się bardziej, gdy okazuje się, że najgroźniejszym z zombie gladiatorów jest nie kto inny, jak stary przyjaciel Fuijiego – Mitsua. Jako, że nie chcę psuć przyjemności z czytania komiksu, nie zdradzę ani zakończenia walki, ani w jaki sposób kończy się manga.
Po streszczeniu akcji wypadałoby napisać o moich wrażeniach: uważam, że JAK NAJSZYBCIEJ należy przeczytać to dzieło. A to za sprawą ciekawej fabuły, interesujących postaci i przede wszystkim zwariowanego poczucia humoru. Najlepszym tego przykładem jest sytuacja, w której dwójka głównych bohaterów siedzi na Dark Fuji i jeden krzyczy do drugiego „Zobacz, to nasz nauczyciel od wfu z czasów liceum.”, a ten, jak gdyby była to najnormalniejsza rzecz pod słońcem, zakopuje jednego ze swoich uczniów albo, gdy jeden z bohaterów pobocznych stoi na świni i mówi: „Look, I’m pig surfing.”. Co prawda kreska nie stoi na wysokim poziomie, ale podejrzewam, że takie było zamierzenie autora, gdyż w ten sposób rysowane postaci jak najbardziej pasują do tej pokręconej historii; kreska realistyczna natomiast popsułaby groteskowość tego komiksu. Zachęcony lekturą postanawiam obejrzeć film, który powstał na podstawie tej historii i, mam nadzieję, zachował klimat mangi. Adaptacja ukazała się w 2005 roku. Reżyserem jest Sakichi Satô , autor scenariuszy do takich filmów jak „Ichi the killer” czy „Gozu” (oba nakręcone przez Takeshiego Miike).
Reasumując: jeżeli masz ochotę na coś lekkiego, nieprzyzwoitego, brutalnego, ale w żadnym wypadku nie banalnego, zachęcam do lektury „Tokyo zombie”.
Oceniam ten komiks na 6 w skali uczelnianej. Pozostaje nam mieć nadzieję, że w niedalekiej przyszłości tego typu pozycje będą ukazywać się na naszym rodzimym rynku wydawniczym.