Recenzje >> Książki >> Humpty Dumpty w Oakland

| | A A


Autor: Nivo
Data dodania: 2009-07-15 21:56:54
Wyświetlenia: 5888

"Humpty Dumpty w Oakland", Philip Kindred Dick - recenzja

Nazwisko Dick nieodmiennie kojarzy się z fantastyką naukową i to w jednej z jej najlepszych wydań. Nie sposób przy tym ogarnąć wpływu, jaki wywarła ona na kulturę masową lat ’80 i ’90, wykraczając przy tym daleko poza właściwą sobie dziedzinę sztuki: literaturę. Niewielu jednak wie, że Dick w swojej prozie nie poruszał się tylko w konwencji fantastyki naukowej, czy też fantastyki w ogóle. Rok 1960 przyniósł ze sobą powieść „Humpty Dumpty w Oakland”, która stanowiła tym samym zwrot ku powieści realistycznej i która musiała czekać na swoje pierwsze wydanie aż do roku 1986.

Humpty Dumpty w Oakland przenosi nas w realia Ameryki przełomu lat ’50 i ’60. Jim Fergesson, właściciel małego zakładu samochodowego, z powodu swego słusznego wieku i problemów zdrowotnych z nim związanych, decyduje się przejść na zasłużony odpoczynek. Sprzedaje więc warsztat, nie bacząc na kłopoty, które spadną na współpracującego z nim Ala Millera – sprzedawcę samochodów, dzierżawiącego dotąd na potrzeby swojej działalności plac przed zakładem. Wieloletnia działalność obojga kończy się więc nagle, diametralnie zmieniając ich życia. Rzuceni na nowe tory, stają w obliczu możliwości, o których dotąd nie mieli pojęcia – wielkie korporacje inwestują w okolicy, dając szanse na zysk śmiałkom z kapitałem. Al i Jim podejmują więc walkę o własną przyszłość, w której reguły gry nie są do końca jasne. 

Dick żongluje narracjami z perspektyw obu bohaterów, by w finale jedną z nich urwać i ujawnić przez to prawdziwego, głównego bohatera powieści. Postacie Jima i Ala wykreowane są wzorowo – Fergesson widzi świat przez pryzmat swojej choroby, Millerowi wzrok przesłania nieufność wobec świata i ludzi, a także jego pasywny charakter. I choć panowie nie darzą się powierzchowną sympatią, Dick portretuje głębszy rys ich wieloletniej znajomości: szorstką, męską przyjaźń. 

Często zachodzącą wątpliwością podczas lektury jest pytanie: ile autora jest w bohaterach? Wyraźnie widoczna jest tutaj ekstrapolacja antykorporacyjnych fobii i zdrowotnych problemów Dicka. Miller żywi wątpliwość wobec wielkiego koncernu, który oferuje szanse na korzystne ulokowanie kapitału i z której to szansy chce skorzystać stary Jim. W swym podświadomym strachu stacza się niemal na skraj szaleństwa, wysyłając anonimy i wykonując głuche telefony. Gdy z powodu swej pasywnej natury ponosi kolejne porażki, winą za nie obarcza wszechobecnych emisariuszy firmy. W końcu dochodzi do błyskotliwie przedstawionej konfrontacji paranoi z rzeczywistością i Al, niczym szara eminencja, wchodzi w szeregi koncernu, by odkryć prawdę o ich działalności, a przy okazji… o sobie. 

Sportretowana na kartach powieści Ameryka to kraj przechodzący metamorfozę. Ameryka skromnych, prywatnych przedsiębiorstw, odżywającego tu i ówdzie rasizmu i zdecentralizowanej władzy odchodzi w niepamięć. Jej miejsce zajmuje era wielkich korporacji i centralizacji państwowego aparatu przymusu. To właśnie dzięki uchwyceniu tego przeobrażenia, przedstawione zmagania głównych bohaterów nabierają swojej właściwej wymowy – rozpaczliwej próby obrony własnej godności w świecie, który nagle staje się obcy. Dick nie szczędzi stron na krytykę nadchodzących czasów: dostaje się piosenkarzom pop, związkom zawodowym i komunistycznej agenturze.

O czym jest więc właściwie „Humpty Dumpty w Oakland”? Dick po raz kolejny - tak, jak zwykł to robić w swych powieściach fantastycznonaukowych - przeprowadza wiwisekcję natury człowieka, rzuca go w obce mu rejony i skrupulatnie notuje jego reakcje. Jest to obraz gorzki, smutny, lecz w pewien sposób także ironiczny. Rzeczy małe i drobne okazują się mieć kapitalne znaczenie, a morały płyną ze zdarzeń i rzeczy błahych. W dynamicznym świecie, w którym prawda i kłamstwo co rusz zmieniają swe znaczenia, bohaterowie znajdują ostoję właśnie w nich: prostych, lecz przez to pewnych fundamentach. I choć ciężko powiedzieć, by w swej walce odnieśli zwycięstwo, to z pewnością zachowali to, z czym do niej stawali: człowieczeństwo.

Czytelnicy Dicka z pewnością znajdą w tej powieści elementy, które cenią w jego fantastycznej prozie. Dla niezaznajomionych z tym autorem, „Humpty Dumpty w Oakland” może zdawać się, z uwagi na mieszaną narrację, nieco zagmatwaną powieścią realistyczną, bez specjalnego przesłania. Jedni i drudzy powinni poznać tę pozycję, bowiem nasz świat też ulega przeobrażeniom i to od nas zależy, po jakiej staniemy stronie. W tej grze, stawka jest zawsze najwyższa…

SERIA: Salamandra 
PRZEKŁAD: Jarosław Rybski
OPRAWA: całopapierowa
ISBN: 978-83-7510-224-6
WYDANIE: 1 (2009)
LICZBA STRON: 256
FORMAT: 128 x 197

Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Rebis
Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć
Zobacz też
Słowa kluczowe: philip, kindred, dick, humpty, dumpty, w, oakland, rebis, recenzja

Podobne newsy:

» Wiersze Philipa Kindreda Dicka
50%
» Philip Kindred Dick - VALIS
50%
» Filozof Philip Dick
50%
» "Transmigracja Timothy'ego Archera" P. K. Dicka ...
50%
» Ostatnie lata Philipa Dicka
50%
 
Podobne artykuły:

» VALIS - recenzja
57%
» Wyznania łgarza - recenzja
53%
» Trzy stygmaty Palmera Eldritcha - recenzja
53%
» Przez ciemne zwierciadło - recenzja
50%
» Czas poza czasem - recenzja
50%

Mamy 5 zapisanych komentarzy

downbylaw
2009-07-16 08:17:24
| Odpowiedz
Świetna recenzja. Miałem do tej pory wątpliwości, ale chyba wyskrobię gdzieś parę złotych i uderzę do księgarni :)


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Nivo
2009-07-16 21:39:02
| Odpowiedz
Dzięki za komentarz. Dorzucę jeszcze słówko o wydaniu: klasa! Twarda, lakierowana oprawa, szyty grzbiet, kredowy papier wysokiej gramatury - czego chcieć więcej?


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Arieen
2009-08-18 23:17:53
| Odpowiedz
Nivo napisał/a: "Dzięki za komentarz. Dorzucę jeszcze słówko o wydaniu: klasa! Twarda, lakierowana oprawa, szyty grzbiet, kredowy papier wysokiej gramatury - czego chcieć więcej?"

Szkoda, że nie wspomniałeś o tym w recenzji :). Poza tym tekst solidny.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Nivo
2009-08-18 23:25:31
| Odpowiedz
Arieen napisał/a: "Szkoda, że nie wspomniałeś o tym w recenzji :). Poza tym tekst solidny."

Za to na pewno wspomniałbym, gdyby było wyjątkowo źle ;) Przyjmijmy więc, że gdy jest w tekście cisza, to wydanie = klasa. ;)


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Arieen
2009-08-18 23:46:24
| Odpowiedz
Nivo napisał/a: "Arieen napisał/a: "Szkoda, że nie wspomniałeś o tym w recenzji :). Poza tym tekst solidny."

Za to na pewno wspomniałbym, gdyby było wyjątkowo źle ;) Przyjmijmy więc, że gdy jest w tekście cisza, to wydanie = klasa. ;)"
'

Hmm, jak dla mnie, gdy w tekście jest cisza o wydaniu, to znaczy, że jest ono przeciętne: ani nie tak złe, coby nad nim biadolić, ani na tyle dobre, coby wpadać w zachwyty :p. Ale dobra, na potrzeby tego tekstu przyjmijmy twoją wersję :P.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Literatura
Główne Menu


Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.255 sek