Powieść historyczna ma w Polsce wielką tradycję i rzesze czytelników Bunscha, Sienkiewicza czy Kraszewskiego. Na ich dziełach wyrosło niejedno pokolenie obywateli zaszczepionych pasją historii ojczystej. Szkoda, że obecnie trudno wyliczyć na palcach jednej choćby ręki pisarzy, którzy starają się podtrzymywać chlubną tradycję. Są za to tacy, którzy z ochotą i niezłym skutkiem biorą się za dzieje obce – konkretnie, w przypadku Kamila Grucy – historię wojny stuletniej, prowadzonej pomiędzy Anglią i Francją. W jednym z udzielonych wywiadów autor stwierdził, że gdyby chciał napisać powieść typowo historyczną, byłaby ona całkowicie niestrawna…. Dla rozmiłowanych w tradycyjnej sienkiewiczowskiej
„Trylogii” takie słowa to istna potwarz!
Debiutancka powieść Kamila Grucy:
„Panowie z Pitchfork”, wydana nakładem wydawnictwa Rebis, zabiera czytelnika w czasy późnego średniowiecza, kiedy to dobiegają końca wiekowe zmagania Anglii i Francji, określane w historiografii mianem „wojny stuletniej”. Czytelnik dostaje do rąk książkę, która łączy w sobie cechy powieści historycznej, awanturniczo - przygodowej, romansu rycerskiego i leksykonu sztuki wojennej z epoki średniowiecza. O ile trzy pierwsze cechy jak najbardziej zapewniają niezłą rozrywkę, o tyle epatowanie erudycją z zakresu uzbrojenia czy rynsztunku niekoniecznie musi absorbować uwagę przeciętnego czytelnika.
Ale po kolei.
Bohaterowie powieści, tytułowi panowie z Pitchfork, to trójka rycerzy biorących udział w wyprawie króla Anglii, Henryka V, na Francję. Trwa wieloletnia wojna, którą waleczny Henryk Lancaster postanawia wreszcie zakończyć, a za cel stawia sobie zdobycie francuskiej korony. Wspomniani panowie to: sir Ralf, jego syn Robert oraz kuzyn Artur - wszyscy z rodu Neville. Żądni rycerskiej sławy i łupów, w trakcie wyprawy wmieszani zostają przypadkowo w zawiłą intrygę, w efekcie której trójka kompanów zostanie rozłączona. W międzyczasie sir Robert, któremu nieobca jest wiedza uniwersytecka, poznaje piękną francuską szlachciankę Marię, w której zakochuje się z wzajemnością. O ile każdy, kto uważał na lekcjach historii w szkole zna zakończenie samej wyprawy Henryka, o tyle losy burzliwego romansu trudno przewidzieć.
Akcja toczy się wartko, pojawia się sporo ciekawych i barwnych postaci, które toczą między sobą pełne rubasznego humoru dialogi. Główni bohaterowie to typowi rycerze, dla których honor i duma, a także wierność królowi to najważniejsze wartości. Elementy historyczne zawarte w książce to zapewne największa, choć zaznaczam: nie dla każdego, jej zaleta. Erudycja autora w tej materii nie podlega dyskusji. Sposób przedstawienia finałowej bitwy usatysfakcjonuje chyba każdego miłośnika militariów.
Najsłabiej wypada chyba sam styl, który uznać należy za przeciętny. Nawet jeśli średniowiecznych rycerzy trudno było uznać za krasomówców, to jednak czytelnik oczekiwać powinien więcej. Nawet scholastyczne dyskusje pomiędzy Robertem a doktorem Joachimem z Oxfordu wypadają niezbyt przekonująco. W czytaniu przeszkadza też wspomniany już nadmiar terminologii związanej z uzbrojeniem i heraldyką.
Wydanie może się podobać. Ciekawa okładka ze skrzydełkami, wystarczająca czcionka oraz brak błędów korektorskich czynią czytanie łatwym i przyjemnym.
„Panów z Pitchfork” poleciłbym przede wszystkim tym, którzy lubią historię, militaria bądź też średniowieczną sztukę wojenną. Romans rycerski, choć okraszony przez autora oryginalnymi pieśniami, schodzi mimo wszystko na plan dalszy, ustępując miejsca męskiej przyjaźni, oddaniu i honorowi.
Ocena: 6.5/10
Wydawca: Rebis
Autor: Kamil Gruca
Miejsce i rok wydania: Poznań 2009
Ilość stron: 383
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Rebis