Andrzej Pilipiuk jest z całą pewnością jednym z bardziej płodnych współczesnych pisarzy fantastycznych. Co do jakości jego twórczości krążą rozbieżne opinie (nawet w notce biograficznej w książce będącej przedmiotem niniejszej recenzji, autor określony jest mianem „wielkiego grafomana” – mimo, że to określenie żartobliwe, to skądś musiało się wziąć), jednak nie można mu odmówić pracowitości. Rynek wprost zalewany jest powieściami, zbiorami opowiadań i całymi seriami wydawniczymi, które wyszły spod pióra tego warszawskiego pisarza. W żadnym wypadku nie twierdzę, że to źle – sam zaliczam się do wielbicieli przygód Jakuba Wędrowycza, czy perypetii doktora Pawła Skórzewskiego. Zdecydowanie przypadły mi też do gustu kolejne tomy serii
Pan samochodzik i…, pisane przez Pilipiuka pod pseudonimem Tomasz Olszakowski. Niedawno wpadła mi natomiast w ręce najnowsza pozycja z jego obszernego dorobku –
Rzeźnik drzew.
Zbiór ten zawiera dwanaście krótszych i dłuższych tekstów o zróżnicowanej tematyce: trochę o nieumarłych, nieco wizji alternatywnej przyszłości, niecodzienny mariaż nekromancji z okupowaną Warszawą, opis uroków pracy młodego archeologa, czy historia rzemieślniczych podróżników międzywymiarowych. Zestaw doprawdy eklektyczny i to się Pilipiukowi jak najbardziej chwali. Pojawia się niestety pewien zgrzyt – opowiadania są bardzo nierówne pod względem fabularno-koncepcyjnym. W jednych pomysł jest świeży, fabuła wciąga jak czarna dziura, postacie wydają się niemal żywe, a strony przelatują przed naszymi oczami w niesamowitym tempie. Innym zaś razem w historii aż roi się od schematów, jest przewidywalna i sztampowa. Przykładem tu mogą być, tak bardzo lubiane przez Pilipiuka, wizje mocarstwowej wielkości Polski w alternatywnej wersji historii. Sama koncepcja może nie jest jakoś strasznie wyeksploatowana, jednak opowiadania z
Rzeźnika drzew nie są jej najlepszymi realizacjami. Autor nie schodzi jednak, na szczęście, poniżej pewnego, dość wysokiego, poziomu. Tym niemniej dysonans jest widoczny: mamy tu parę prawdziwych perełek (szczególnie polecam opowiadanie otwierające tom,
Szkolenie i
Poddasze) i parę tekstów nieco bezpłciowych, choć w zasadzie nie nudnych. Po prostu nie mają tego „czegoś”.
Pod względem warsztatowym Pilipiuk nie zawodzi – pisze bardzo komunikatywnie, z wielką łatwością snuje płynną i spójną opowieść. Narracja jest bogata, z ilością opisów wystarczającą do wyobrażenia sobie świata przedstawionego, lecz nie przytłaczającą mnogością szczegółów. Obrazy te są sugestywne i solidnie skonstruowane. Akcja przeważnie toczy się szybko (choć w paru momentach miałem wrażenie „przegadania” historii) i sprawnie. Postacie skonstruowane są na ogół całościowo – nie wydają się płaskimi tworami, a ludźmi z krwi i kości. Zdarzają się co prawda usterki typu trudnych do zracjonalizowania motywacji działań bohaterów, ale w żadnym razie nie jest źle. Całokształt stylu autora sprawia, że
Rzeźnika drzew czyta się bardzo szybko i ze sporą przyjemnością, nawet jeżeli czasem stosunkowo łatwo się domyślić, do jakiego końca zmierza historia (lecz zdarzają się też i nieoczekiwane zwroty akcji).
Jeszcze parę słów o wydaniu. Wydawnictwo Fabryka Słów przyzwyczaiło czytelników do wysokiego poziomu szaty graficznej swoich produktów (choć, jak wiem, zdania są tu podzielone). Tak jest i tym razem. Miałem to szczęście, że dostała mi się luksusowa wersja
Rzeźnika drzew: z piękną, twardą, lakierowaną okładką, grubym papierem, szytym grzbietem i wstążkową zakładką. Książka prezentuje się doprawdy przepięknie i bez wątpienia jest ozdobą biblioteczki. W środku też nie jest gorzej: miłe oku liternictwo i niezwykle klimatyczne ilustracje autorstwa Dismasa dopełniają wydania, cechującego się spójną i przemyślaną koncepcją artystyczną. Bezbłędna jest też edytorska strona książki – nie wyłapałem w zasadzie żadnych usterek ortograficznych, interpunkcyjnych, czy w składzie tekstu. Miło, że tego typu wady nie psują czystej przyjemności płynącej z czytania. Po prostu klasa.
Rzeźnik drzew z całą pewnością nie jest najlepszym z wydanych do tej pory zbiorów krótkich form Andrzeja Pilipiuka, ale nie jest też najgorszym. Znajdzie się tu kilka naprawdę ciekawych tekstów, a wszystkie napisane są solidnie, nawet jeżeli niektóre nie zachwycają. Dla wielbicieli twórczości tego autora jest to pozycja obowiązkowa. Dla zaczynających z nią swoją przygodę – godna zainteresowania. Niezaprzeczalnie bowiem jest to kawałek dobrej literatury, zapewniającej sporo rozrywki.
Ocena: 7/10
Rzeźnik drzew
Autor: Andrzej Pilipiuk
Rok wydania: 2009
ISBN: 978-83-7574-132-2
Liczba stron: 488
Format: 125x195mm
Wydawnictwo: Fabryka Słów