Zawartość wrześniowego numeru wskazuje dość jasno, iż pomysł na
Science Fiction wciąż dopiero się klaruje i z miesiąca na miesiąc zmienia. Czy twórcy magazynu poszukują złotego środka, czy też po prostu nie w smak im stagnacja i sztywne ramy – tego nie sposób na razie ocenić. Grunt, że w stosunku do poprzedniego numeru czytelnik otrzymuje więcej recenzji (konkretnie cztery), a obok długich opowiadań pojawia się też kilka miniatur. Ale do rzeczy.
Czterdziesty siódmy numer
SFFiH otwiera opowiadanie Andrzeja Pilipiuka, w którym poznajemy dotychczas nieznane losy nieśmiertelnego Jakuba Wędrowycza. W
Czortku – tak bowiem nazywa się ten krótki tekst – śledzimy diabła, który w ramach starań o awans w piekielnej hierarchii wykonać ma swoiste mission impossible: pozyskać duszę najsłynniejszego żula-egzorcysty wszechczasów. Prozę i pomysły Pilipiuka można lubić lub nie, trzeba jednak przyznać, że autor ma świetny warsztat i nieszablonowe poczucie humoru. Dla fanów Wędrowycza to prawdziwa gratka.
Kolejne opowiadanie numeru to
Pola dawno zapomnianych bitew: Kuźnia autorstwa byłego redaktora naczelnego
SFFiH, Roberta J. Szmidta. Z początku przypomina wiele podobnych opowieści o życiu w obozie jenieckim, jednak mocne zakończenie może spowodować delikatny opad szczęki. Dobry styl, parę niezłych dialogów, kilka godnych uwagi pomysłów, wszystko – jak sugeruje tytuł – przekute w solidny, profesjonalny tekst.
Magdalena Felicytka Szymanek w
Biurze przedstawia dość klasyczną historię o duchach, ciekawą o tyle, że czerpiącą garściami z klimatu międzywojennej Warszawy. Plus za klimat i ładną, płynną narrację. Szkoda tylko, że sztuczne dialogi i mocno przewidywalna fabuła rujnują pierwsze dobre wrażenie.
Czwarte z kolei opowiadanie należy do Dariusza Domagalskiego. Dzielna i niezwykle barwna załoga Orp „Dzik” (chlubiąca się między innymi storpedowaniem „Santa Marii” oraz spotkaniem z Cthulhu i Latającym Holendrem) tym razem staje oko w oko z zabranym na pokład wampirem. Tekst zasługuje na szczególną uwagę: zajmujący, zręcznie napisany, olśniewa ilością gagów i nietuzinkowymi postaciami. Najlepszy utwór numeru.
Zestaw czterech miniatur otwiera
Jak Klapaucjusz maszynę doskonałą skonstruował Aleksandra Kusza. Tekścik błyskotliwy, z pomysłem, zabawny, na wskroś Lemowy. Drugi szort –
Arabska noc Jewgienija T. Olejniczaka – choć koncepcyjnie ciekawy, wypada najsłabiej.
Prędzej wielbłąd... Krzysztofa Baranowskiego to wyjątkowo humorystyczna opowiastka o pukaniu do bram nieba. Zbiorek wieńczy Loui E. Merril z
Krótkimi dziejami króćca – przezabawnym, pseudo-encyklopedycznym wpisem na temat tradycji pisania krótko i zwięźle.
Część publicystyczna przedstawia się równie atrakcyjnie, co inne elementy pisma. Jarosław Grzędowicz w swoim felietonie ustosunkowuje się do powszechnego przeświadczenia o postępującym ogłupieniu społeczeństwa. Romuald Pawlak zdradza, co sądzi o Atlantydzie, kosmicznych cywilizacjach i Piotrze Rubiku. Feliks W. Kres – jak zwykle kontrowersyjnie – podejmie temat Michaela Jacksona, koncertu Madonny i kondycji polskich katolików. Na tle wyżej wymienionej trójki notka Pilipiuka o wojsławickim dziedzicu – nota bene językowo bardzo zgrabna – wypada raczej blado, choć wciąż jest warta lektury.
Cztery dostępne w piśmie recenzje dotyczą
Zabijcie Odkupiciela Grzegorza Drukarczyka,
Domu na wyrębach Stefana Dardy,
Homo bimbrownikus Andrzeja Pilipiuka oraz filmu
Udręczeni. Pozwalają zorientować się w treści, oceniają; opisują powyższe tytuły rzeczowo, choć, mam wrażenie, bez polotu.
Ogółem wrześniowy numer
SFFiH spełnia pokładane w nim oczekiwania. Opowiadania stoją na niezłym poziomie, miniatury też mają pełne prawo się podobać. Felietony intrygują tematem i zachwycają stylem autorów. Jedyna wątpliwość, jaka mnie nachodzi, dotyczy recenzji. Obecnie w sieci można przebierać w serwisach oferujących świeżutkie i świetnie napisane artykuły tego sortu. Ponadto, w skali miesiąca pojawia się przeważnie kilkanaście nowych utworów – tak książkowych, jak i filmowych. Czy w tym momencie poświęcanie części czasopisma na recenzje dalej ma sens? Osobiście mam wątpliwości.
Ocena: 8/10
Science Fiction Fantasy i Horror
Numer 47 – Wrzesień 2009
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 74
Wymiary: 198 x 293 mm
Opowiadania:
Andrzej Pilipiuk – „Czortek”
Robert J. Szmidt – „Pola dawno zapomnianych bitew: Kuźnia”
Magdalena Felicytka Szymanek – „Biuro”
Dariusz Domagalski – „Orp ‘Dzik’: Od zmierzchu do nieśmiertelności”
Szorty:
Aleksander Kusz – „Jak Klapaucjusz maszynę doskonałą skonstruował”
Jewgienij T. Olejniczak – „Arabska noc”
Krzysztof Baranowski – „Prędzej wielbłąd...”
Loui E. Merril – „Krótkie dzieje króćca”
Publicystyka:
Jarosław Grzędowicz – „Jak nie dać się ogłupić”
Romuald Pawlak – „Ręka, noga, mózg na płocie... a Rubik w błocie”
Feliks W. Kres – „Król i żebrak”
Andrzej Pilipiuk – „Czas zaklęty w papierku”
Egzemplarz magazynu dostarczyło wydawnictwo Fabryka Słów