Historię literatury wyznaczają nieliczne książki wybitne, które rewolucjonizują gatunki wyznaczając kierunki rozwoju i standardy warsztatowe. W ich cieniu wyrasta cała masa lepszych lub gorszych naśladowców. Pojawiają się także całe sagi, które zachwycają czytelników rozmachem, bogactwem świata przedstawionego i kreacjami bohaterów, że wspomnę chociażby
Władcę pierścieni,
Diunę,
Czarnoksiężnika z Archipelagu czy
Kroniki Narnii. Podobnie stało się z cyklem o
Czarnej Kompanii autorstwa Glena Cooka, którą w opinii środowiska śmiało zaliczyć można w poczet sztandarowych pozycji gatunku. Właśnie ukazały się, nakładem Domu Wydawniczego Rebis pierwsze trzy części serii
Kroniki Czarnej Kompanii. Całość cyklu składać się ma z czterech tomów.
Powieść przedstawia burzliwe dzieje najemników i żołdaków należących do tytułowej i osławionej Kompanii, która w poszukiwaniu zajęcia zaciąga się na służbę wszędzie tam, gdzie coś się dzieje i gdzie można zarobić. Swoją żołnierską robotę traktują poważnie i honorowo, co nie przeszkadza im w wyrachowanym i cynicznym stosunku do pracodawców: nie pchają się do walki, jeśli tylko istnieje taka możliwość i szukają rozwiązań najprostszych a zarazem najskuteczniejszych. Nie cofają się przy tym przed użyciem magii, mają bowiem w swoich szeregach czarnoksiężników w osobach Jednookiego, Tam – Tama i Goblina. Liczebnie kompania nie przekracza tysiąca osób, ale po licznych dramatycznych przejściach zostaje niecała setka. Zaciągnięcie się do niej wiąże się z absolutnym porzuceniem dawnego życia, wcześniej jednak należy pozałatwiać wszystkie stare sprawy.
Pierwszy tom składa się z trzech opowieści zatytułowanych:
Czarna Kompania,
Cień w ukryciu oraz
Biała Róża. Mimo iż każda z nich stanowić może odrębną narracyjnie i tematycznie całość (aż prosi się o efektowną ekranizację!) to jako całość stanowią jedną historię, której spoiwem jest właśnie sztandar kompanii. Akcję napędza walka pomiędzy wszechpotężną Panią, jej małżonkiem Dominatorem oraz legendarną Białą Różą i jej kolejnymi wcieleniami. Czarna Kompania przez przypadek zaciąga się na służbę po złej stronie, służąc wspomnianej Pani i jej kreaturom – nieludzkim Schwytanym. Z czasem jednak, pod wpływem zbiegu okoliczności, przechodzą na stronę, którą wcześniej zwalczali. Zmiana pracodawcy okaże się dla najemników niezwykle kosztowna, stanie się jednak źródłem szczególnego odrodzenia moralnego co poniektórych. Akcja toczy się płynnie i wartko, brak zbędnych przestojów czy nużących opisów przyrody. Świat przedstawiony jest mimo to barwny i zaskakujący. Mnie osobiście do gustu przypadły gadające menhiry – ciekawskich odsyłam oczywiście do lektury.
Na uwagę zasługują bohaterowie. Niemal każdy z licznych członków oddziału, którzy odegrali zasługującą na uwagę rolę, został nakreślony wyraziście i z przekonaniem. Drobne gesty, słowa a nawet ich brak, unaoczniają czytelnikowi złożoność charakteru postaci, której dopełnia mroczne pochodzenie z czasów „przed wstąpieniem”. Mają swoje fobie i humory, nie lubią się wzajemnie i szukają okazji, aby swe uczucia okazać. W efekcie otrzymujemy mieszankę pełną humoru, niejednokrotnie czarnego, i cynizmu. Męska przyjaźń i poświęcenia dla oddziału cementują kompanię złożoną z najprzeróżniejszych typów. Wielu na pewno zaintryguje postać Kruka, który okaże się postacią kluczową, podobnie jak tajemnicza Pupilka. Wart uwagi jest również świat przedstawiony – mimo rozległości i złożoności wszystko jest tam na swoim miejscu.
Czy można zarzucić coś dziełu wybitnemu i przełomowemu? Pewnie trudno, ja jednak przyczepię się do jednej rzeczy, mianowicie tłumaczenia. Nie wiem do końca, czy najlepszym wyjściem było tłumaczenie imion – ksywek oraz nazw miejscowych. W przypadku tych ostatnich też brak tłumaczowi konsekwencji. Powiem szczerze, że na początku trochę mnie to irytowało, z czasem jednak przywykłem do tego stanu rzeczy. Zgrzytem bywała też przesadna dbałość autora o odległości czy wysokości; podawanie ich z dokładnością do metrów chyba nie było konieczne. Nie każdemu może też przypaść do gustu pierwszoosobowa narracja etatowego kronikarza kompanii, niejakiego Konowała, który jest jednocześnie oddziałowym felczerem.
Na czym polega fenomen
Czarnej Kompanii? Rozległe i malownicze krainy, wartka akcja przedstawiona w ciekawy sposób barwnym, choć konkretnym językiem, mozaika charakterów począwszy od najmroczniejszych nikczemników po zwykłe kreatury – to w największym skrócie świat najemników
Czarnej Kompanii. Czytelnik nie uświadczy tu schematycznej fabuły, na którą przeważnie składają się: dobry władca, zły mag czy poczciwy czarodziej. Tu akcja dotyka zwykłego żołdaka, oberżystę czy lichwiarza ze slumsów. Każdy może odegrać kluczową rolę i wpłynąć na bieg wydarzeń.
Kroniki Czarnej Kompanii to lektura obowiązkowa dla każdego szanującego się miłośnika literatury fantasy.
Ocena: 9/10
PRZEKŁAD: JAKUSZEWSKI MICHAŁ, Jankowska-Rosadzińska Beata
OPRAWA: broszura szyta ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-7510-467-7
WYDANIE:1 (2009)
LICZBA STRON:920
FORMAT: 150 x 225
Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Rebis