Isaac Asimov to gwiazda, która w konstelacji gigantów science fiction świeci wyjątkowym blaskiem; blaskiem, który wykracza daleko poza kanon literacki, swą łuną rozlewając się na szerokie pola futurologii, fizyki, czy wreszcie filozofii. Wizjonerstwo złączyło się u niego w fantastycznym mariażu z klarownością stylu i oszczędnością formy, co z pewnością ułatwiło mu zaistnienie w Złotej Erze Science Fiction, a także oddziałanie swą twórczością na niezliczone rzesze odbiorców. Nie sposób objąć rozmiarów tego wpływu, lecz dość powiedzieć, że zaproponowane przez niego modele teoretyczne, np. te dotyczące robotyki, na trwałe wpisały się w świadomość tego tematu u współczesnego człowieka.
Wydaje się, że najznamienitszym osiągnięciem Asimova po okresie bezpośrednio związanym z robotyką, jest cykl
Fundacja, który początkowo był trylogią:
Foundation (1951, przekład polski:
Fundacja),
Foundation and Empire (1952,
Fundacja i Imperium), and
Second Foundation (1953,
Druga Fundacja). Obejmowała ona historię Galaktycznego Imperium, które toczone siłami odśrodkowymi zmierza ku upadkowi i dla którego jedynym ratunkiem może okazać się ryzykowny projekt psychohistorii – ujętej w ścisłe pojęcia matematyczne syntezie nauk historycznych. Wykreowany przez Asimova świat spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem zarówno fanów, jak i krytyków; to pod presją tych pierwszych, w roku 1982 autor postanowił rozszerzyć pierwotną trylogię o:
Foundation's Edge (1982, przekład polski:
Agent Fundacji),
Foundation and Earth (1986,
Fundacja i Ziemia),
Prelude to Foundation (1988,
Preludium Fundacji),
Forward the Foundation (1992,
Narodziny Fundacji). Ostatnie dwa z dzieł stanowią wstęp do wydarzeń z oryginalnej trylogii, przy czym przedmiotem tej recenzji jest ostatnie z nich:
Narodziny Fundacji.
Hari Seldon, twórca psychohistorii i wykładowca na Uniwersytecie Streelinga, zdążył już zwrócić na przedmiot swoich badań uwagę największych, w tym samego Imperatora, który w swej przenikliwości dostrzega w nowej dziedzinie nauki sposób na uratowanie Imperium. Jednak mimo tak potężnego protektoratu, na drodze Seldona staje tajemnicza organizacja jorunamitów, której polityczne aspiracje zdają się zagrażać ustalonemu porządkowi. Jakby tego było mało, reputacja Hariego, który z psychohistorycznych równań odczytuje prawie niemal nieszczęścia, zaczyna być podważana – wszystko to kładzie się cieniem na projekcie.
Asimov poprzedza każdy z rozdziałów wyjątkiem z Encyklopedii Galaktycznej; zabieg ten unaocznia retrospektywny wymiar opowiadanej historii. Styl, jakim posługuje się autor, zdaje się być dlań charakterystycznym – kto lubuje się w rozbudowanych opisach i wielopoziomowej metaforyce, może poczuć się zawiedziony. Akcja powieści, momentami znacznie przyspieszająca, jest prowadzona głównie w dialogach, one to bowiem stanowią znakomitą większość całości struktury
Narodzin Fundacji. Asimov, świadom nadanej im roli, konstruuje je ze swobodą i znawstwem, przemycając za ich pomocą niemal wszystko, co jest potrzebne mu do kreacji głównej osi fabularnej.
Całość zdawać się może nieco poszatkowana – niektóre fragmenty liczą nie więcej niż kilka stron – lecz znacznie zyskuje na tym dynamizm. Wraz z kolejnymi odsłonami pobocznych wątków, Asimov prowadzi nas poprzez polityczne intrygi na dalekim Dhali, detektywistyczne śledztwo w Instytucie, aż w końcu, nabiera w swej opowieści wymiaru dramatycznego. Nie ma jednak mowy o jakiejkolwiek niejednorodności ogółu; spoiwem jest sam Hari Seldon i to właśnie perypetie jego i jego rodziny każdorazowo stanowią punkt główny narracji.
Gdy mowa o bohaterach, nie sposób nie wspomnieć o kunszcie, z jakim odmalowana została ich psychika; na kartach powieści czas płynie nieubłaganie, miejscami przyspieszając o dziesięciolecia, nie pozostawiając niczego ani nikogo takim samym. Sposób postrzegania psychohistorii, a także stosunek twórcy psychohistorii do swoich najbliższych, zmienia się, dojrzewa wraz z wiekiem, co zobrazowane jest w bogatych fragmentach zsubiektywizowanej narracji. Szczególnie interesująco ewoluują relacje rodzinne, w których doniosłe chwile szczęśliwości przeplatają się z wielkimi tragediami, czasami przybierając nieoczekiwane rezultaty.
Lecz przez to wszystko przeziera majestat psychohistorii, której rola i doniosłość rośnie z rozdziału na rozdział, przygotowując jej pozycję dla właściwej trylogii. Dzięki temu zabiegowi, pierwsze, oryginalne trzy powieści nabierają nowego, pogłębionego wymiaru – uniwersum zdaje się odtąd pełniejsze, a saga zyskuje epickiego rozmachu.
Fanom Sagi nie trzeba tej powieści rekomendować. Jeśli chodzi o fanów science fiction, uważam, że jest to pozycja obowiązkowa – bez niej nie sposób w pełni docenić i zrozumieć całej wielkiej literatury gatunku, która wyrosła na spuściźnie Asimova.
Wydawnictwo: Rebis
Miejsce wydania: Poznań
Wydanie polskie: 2000
Liczba stron: 308
Format: 150x225 mm
Oprawa: twarda z obwolutą
ISBN: 83-7120-925-8
Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Rebis