Luty to miesiąc krótki. Niby stratny w stosunku do pozostałych tylko o dwa czy trzy dni, jednak zdaniem wielu – czy to z racji ferii czy też zimowych wyjazdów – mija znacznie szybciej niż inne. Nie znaczy to wcale, że ma mniej do zaoferowania: wszak wszyscy wiemy, że nierzadko nie w ilości, a w jakości siła.
Wydaje się, że lutowego
SFFiH ta kwestia nie dotyczy. Nie ucierpiała ilość (dostajemy sześć opowiadań i szereg szortów), natomiast poziom tekstów – po zwyczajnie kiepskim numerze styczniowym – powinien zadowolić nawet tych wybredniejszych czytelników. Po kolei jednak.
Na pierwszy ogień idzie opowiadanie Łukasza Orbitowskiego „Ludzie jak motyle”. Jego bohater, Tomek, to zwykły facet, który próbuje sobie ułożyć życie z ukochaną, Lenką. Niecodzienny w nim jest bodaj tylko przyrodni brat, Przemek – enigmatyczny typ, który pojawia się, znika i znowuż pojawia w życiu Tomka, jak wracający do ręki bumerang. Niedługo po spotkaniu całej trójki, Lenka znika, a jedyną osobą, która może posiadać klucz do jej odnalezienia wydaje się Przemek. Opowiadanie Orbitowskiego jest – jak można się spodziewać po nazwisku tak uznanym w światku polskiej fantastyki – napisane dobrze. Narracja intryguje i nie pozwala się oderwać. Można mieć pewne wątpliwości co do samej treści, ta bowiem nie wydaje się ani przesadnie oryginalna ani też całkowicie czytelna – momentami można się lekko pogubić. Całość tworzy jednak atrakcyjną formę, która wielu osobom może przypaść do gustu.
Kolejnym opowiadaniem jest „Bezdech” Mileny Wójtowicz. O ile dotychczas moje wrażenia z tekstów Wójtowicz były co najmniej mieszane – w pierwszej kolejności z powodu stylu, w drugiej ze względu na treść – o tyle ten utwór kazał mi skłonić głowę i oddać autorce zasłużone honory. Pod względem fabuły, ta miniatura nie powala: oto kobieta nie może pogodzić się ze stratą ukochanego i w czasie poszukiwań czegoś, co zmniejszyłoby jej ból, trafia na wzmiankę o książce pod znaczącym tytułem „Gambling with Death”. Książce, która ponoć może zmienić ludzkie życie. Tekst krótki, ale napakowany treścią; pełen emocji, a jednocześnie bardzo dojrzały. Napisany ze zmysłem, którego nie powstydziliby się absolutni mistrzowie gatunku. Po prostu perełka lutowego numeru.
„Zabójca Magów” Jerzego Grundkowskiego w założeniu miał chyba być śmieszny. Temu – jak podejrzewam – miał służyć prześmiewczy, pseudo-heroiczny styl narracji. Niestety nie wyszło: tekst, zamiast budzić śmiech, rodzi co najwyżej zażenowanie, a stylizacja językowa pojawia się i znika wedle uznania. Opowiadanie – upstrzone zbędnymi wątkami do tego stopnia, że można mieć spore wątpliwości, o czym właściwie traktuje – zdaje relację ze spotkania rycerza zwanego Corkiem z tajemniczymi istotami: crreolami. Niewybredne dowcipy i burleskowy styl nierzadko zbliżający się do absurdu – oto najbardziej znamienne cechy tego utworu. Zresztą najsłabszego w numerze.
Wraca na łamy
SFFiH Przemysław Borkowski, tym razem z tekstem „Dziura”. To krótki, bardzo zgrabny utwór o chłopaku, któremu zaczynają przydarzać się dziwne rzeczy; rzeczy spowodowane – jak się zdaje – przez obecną w piwnicy bloku tajemniczą dziurę. Opowiadanie zwięzłe i na temat, potrafi zaciekawić.
Marek Żelkowski prezentuje nam wizję przyszłości, w ramach której postęp techniczny uczynił możliwym dostęp do strefy przejścia – miejsca zawieszonego pomiędzy światem żywych i domeną umarłych. Największe szychy urządzają tam sobie nielegalne wycieczki; problem pojawia się, gdy jedna z grup nie wraca z takiej wyprawy. Główny bohater, dawny uczestnik wojskowego programu badającego strefę przejścia, dostaje proste zadanie: przyprowadzić ich z powrotem. Jak łatwo przewidzieć, nie będzie w nim nic prostego. „Biada Zwyciężonym” Żelkowskiego to tekst o ciekawej strukturze i umiejętnie budowanym napięciu. Jeśli dodamy do tego niezłe dialogi (choć dla niektórych mogą wydać się przesadzone i mało wiarygodne) oraz wyraziste postaci, otrzymamy naprawdę dobre opowiadanie.
Kolejnym daniem okazuje się pięć miniatur autorstwa Aleksandra Kusza. Trafiamy w nich na sklep posiadający osobowość, na motyw reinkarnacji, na wizję świata ginącego po zgaśnięciu słońca. Są to tekściki różnorodne, tak pod względem treści, jak i – niestety - jakości. Dwa szorty zasługują na szczególną uwagę („Wyścig Szczurów” oraz „Pamiętnik znaleziony na skórze”), a to głównie z powodu zaskakującej puenty. Pozostałe można przetrawić, ale wcale nie trzeba: w myślach i tak nie zagrzeją dłużej miejsca.
Ostatnie opowiadanie lutowego
SFFiH to „Sekret” Joanny Malik, tekst, który zwyciężył w konkursie literackim konwentu Falcon 2009. Zwyciężył – jak można podejrzewać – zupełnie zasłużenie. Zbudowany wokół pomysłu z filmu „Siedem” (do czego zresztą autorka się jawnie przyznaje), zaskakuje perfekcyjnie kreowanym klimatem, niebanalnymi dialogami oraz pokręconą narracją. Opowiadanie znacznie dojrzalsze niż sugerowałby to wiek autorki, z całą pewnością zasługuje na uwagę.
Na koniec felietony, te zaś niezmiennie na poziomie. Grzędowicz opowiada o prawach autorskich oraz niedawnej koncepcji masowego skanowania książek. Pawlak rozprawia na temat internetowych dyskusji oraz koncepcji dobra, jako integralnej części ludzkiej natury. Pilipiuk piętnuje ograniczanie języka i jego wykoślawianie spowodowane szeroko pojętą poprawnością polityczną. Całość zamyka Adam Cebula z tekstem poświęconym zagadnieniom czasu oraz entropii w fizyce i fotografii – tylko brzmi tak mądrze, przeczytać naprawdę warto.
Po przeczytaniu lutowego
SFFiH odetchnąłem z ulgą. Po nieporozumieniu, jakim był numer styczniowy, czytelnicy dostają zasłużoną rekompensatę: wydawnictwo różnorodne, na całkiem wysokim poziomie i zdecydowanie warte swojej ceny. Mogę znowu z optymizmem zaglądać do skrzynki w oczekiwaniu na marcowy numer. Byle tak dalej!
Ocena: 7,5/10
Science Fiction Fantasy i Horror
Numer 52 – Luty 2010
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 78
Wymiary: 198 x 293 mm
Autorzy:
Opowiadania:
Łukasz Orbitowski – „Ludzie jak motyle”
Milena Wójtowicz – „Bezdech”
Jerzy Grundkowski – „Zabójca Magów”
Przemysław Borkowski – „Dziura”
Marek Żelkowski – „Biada Zwyciężonym”
Aleksander Kusz – Szorty
Joanna Malik – „Sekret”
Publicystyka:
Jarosław Grzędowicz – „Jak nie skanować”
Romuald Pawlak – „Karaoke Internet”
Andrzej Pilipiuk – „Od Orwella do Zajdla – Polacy na drodze do koalangu”
Adam Cebula – „Cyfranio w uściskach taniej filozofii”
Egzemplarz magazynu dostarczyło wydawnictwo Fabryka Słów