Jedną ze sztandarowych pisarek Domu Wydawniczego Rebis jest Anne Rice. Ciągłe wznowienia jej powieści świadczą o niegasnącej popularności. Nic więc dziwnego, że tuż po tym, jak pierwszy tom
Lashera ujrzał światło dzienne, wydawnictwo szykowało się do wypuszczenia tomu drugiego, by zadowolić rozpalonych ciekawością czytelników.
Po przeczytaniu obu części jasne jest, że „jedynka” była zaledwie wprowadzeniem do właściwych zdarzeń całej historii zawartej w
Lasherze. Natomiast „dwójka” wyciska z fabuły ostatnie tajemnice. Początek drugiego tomu jest ściśle związany z zakończeniem pierwszego, zatem recenzja ta nie obejdzie się bez wyciągania kilku faktów z poprzedniej książki.
W drugim tomie zastajemy dość nieciekawą sytuację. Po pierwsze, kobiety z rodziny Mayfairów umierają na skutek silnego krwotoku. Przyczyna, której początkowo nikt nie chce przyjąć do wiadomości, to poronienie. Takim sposobem życie tracą między innymi Gifford i Alicia „CeeCee” – matka Mony. Rodzina mobilizuje wszelkie siły, by ochronić inne kobiety. W tym czasie Michael, zamknięty w swojej pracowni, odgrodzony od rzeczywistości, wysłuchuje bardzo ciekawej opowieści z ust Juliana. A może raczej jego ducha, czy nawet świadomości. Stanowi to odrębną część powieści, ale nie ostatnią, bowiem Rice pozwala nam na chwilę dołączyć do Rowan. Kobieta ostatkiem sił decyduje się na niecny fortel, dzięki któremu zyskuje wolność. Obolała, poraniona i spodziewająca się demonicznego dziecka ucieka w stronę Nowego Orleanu, by po drodze wydać na świat osobliwą córkę.
Obrazek dość ciekawy, bardzo tajemniczy, zachęcający do czytania. Nowe fakty z życia Mayfairów uzupełniają zawiłą układankę postaci i zdarzeń. Jednocześnie widać, że to jeszcze nie koniec. Gdzieś tam jest cielesny Lasher – nieprzewidywalna istota, która stara się ziścić swój mroczny plan. Po ziemi stąpa również nowonarodzona córka Rowan, o której istnieniu nie wie nikt.
Jak każda powieść, tom drugi
Lashera ma swoje mocne i słabe strony. Zacznę od tych drugich. Przede wszystkim opisom brak tej samej zwięzłości jaką charakteryzowały się te w tomie pierwszym. Chociaż na taki odbiór może mieć wpływ spora dawka opowieści z narratorem pierwszoosobowym. I nie chodzi mi tutaj tylko o Juliana. Niestety taka jest najgorsza cecha pisarstwa Rice: potrafi złożyć obok siebie fragmenty bardzo interesujące, przykuwające uwagę, z tymi nieco monotonnymi, w których „potok słów” działa na niekorzyść powieści. Drugi minus to akcja, która mimo rozwoju i ogromnego rozrostu, wyraźnie zostaje zawieszona. Przyczyną są wspomniane już opowieści, bez których jednak fabuła nie mogłaby iść naprzód.
Mocną stroną powieści jest atmosfera. Książka aż ocieka tajemniczością, zagadkami i samymi znakami zapytania. Rice dopracowała do perfekcji swoją zdolność konstruowania fabuł. Kolejny plus to zakończenie. Wydaje się, że autorka doprowadza historię w
Lasherze do końca, a jednak świadomość istnienia kolejnego tomu przygód Mayfairów jest wulkanem ciekawości. Od razu cisną się pytania typu: „to może być jeszcze coś dalej?”
Przekładem „dwójki” zajęła się tak jak wcześniej Hanna Pustuła, która oddała kunszt językowy pisarki z dbałością. Wydanie nie odbiega niczym od swojego poprzednika, z jednym wyjątkiem: okładkę zamiast błękitnej grafiki zdobi bliźniacza w odcieniach zieleni. Czarny grzbiet prezentuje się niezwykle elegancko przy innych książkach Rice wydanych pod szyldem Rebisu.
Drugi tom
Lashera uznaję za dobrą lekturę, która nie powinna rozczarować fanów Rice. Z ciekawością czekam na dalsze losy Mayfairów.
Lasher
TOM 2
Autor: Anne Rice
Tytuł oryginalny: Lasher
Przekład: Hanna Pustuła
Cykl: „Opowieści o czarownicach z rodu Mayfair”
Seria: Horror
Wydanie: Pierwsze
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 452
Format:128 x 197
Oprawa: broszurowa klejona
ISBN: 978-83-7510-465-3
Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Rebis