Może się wydawać, że z książkami dla dzieci sprawa w Polsce jest niełatwa. Tytułów, którymi karmieni są uczniowie podstawówek jest niemało, to fakt. Jednak gdy się nad tym porządnie zastanowić, są to w przerażającej większości książki, po które osoba dorosła więcej nie sięgnie. Co smutne, znaczna ich część wypada pod względem treści co najmniej blado w porównaniu do dostępnych dziecku rozrywek innego sortu: filmów, komiksów, gier komputerowych. Jest oczywiście Harry Potter, no ale ile razy można czytać w kółko te same siedem tomów?
W krajach anglosaskich ten problem praktycznie nie istnieje. W przeciwieństwie do polskiego kanonu, lektury w angielskich czy amerykańskich podstawówkach to teksty nowe, zaadresowane do czytelnika młodego, ale inteligentnego. Napisane językiem prostym, choć w każdym calu pięknym. Do tego umiejętnie łączące dwa pozornie przeciwległe bieguny: humor oraz poważne, nierzadko bardzo trudne tematy. Taki jest przykładowo
Dawca Lois Lowry, taki jest
Dom Skorpiona Nancy Farmer, taka jest też trylogia Philipa Pullmana
Mroczne materie. W poczet takich książek zaliczyć można
Dzikusa, dzieło współpracy Davida Almonda oraz Dave’a McKeana.
Blue Baker, bohater wspomnianej pozycji, nie ma lekko. Stracił ojca, matka ledwo sobie radzi z wychowaniem jego i jego młodszej siostry Jess, do tego miejscowy chuligan Hopper wyraźnie wziął chłopca na celownik i zamierza go dręczyć ile wlezie. Szkolna pani psycholog też sprawy nie ułatwia, rozwiązania upatrując w spisywaniu uczuć. Blue szybko rezygnuje z samodzielnej psychoanalizy na rzecz pisania opowiadań o dzikusie – niezwykłym chłopcu, który znienacka zaczyna nawiedzać jego wyobraźnię. W tym momencie wystarczy czekać, aż granica pomiędzy tym co rzeczywiste, a literacką fikcją stanie się wyjątkowo cienka...
David Almond jest autorem w Polsce praktycznie nieznanym, choć na zachodzie obsypywano go nagrodami nie raz i nie dwa. Dave McKean powinien się kojarzyć z dorobkiem Neila Gaimana – ilustrował
Koralinę,
Księgę cmentarną i
Wilki w ścianach. Obaj panowie są mistrzami w swoim fachu i
Dzikus doskonale to pokazuje. To bardzo krótka książeczka – ledwie osiemdziesiąt stron, z których sporo zawiera po zaledwie kilka słów. Można ją przeczytać w godzinę i to dokładnie studiując wypełniające ją ilustracje. W tym przypadku jednak ilość nie jest aż tak istotna: tutaj każde zdanie, każdy akapit wyładowany jest po brzegi treścią i to treścią niebanalną. Praktycznie co krok stawia się pytania ważne nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych. Jak sobie poradzić ze śmiercią bliskiej osoby? Czy w ogóle można sobie z czymś takim poradzić? Czy lepiej pamiętać czy zapomnieć? Co, gdy ktoś nam zagraża – ignorować go czy próbować walczyć? Autorzy poruszają wiele problemów, ale nie dają jasnych odpowiedzi; zamiast tego zmuszają do refleksji i poszukiwania własnej drogi.
W przypadku utworu tak krótkiego, forma nie może być bez znaczenia.
Dzikus pod tym względem może się kojarzyć z serią o Mikołajku – nie pod względem treści czy stylu, ale tej niepowtarzalnej wzajemnej relacji tekstu i ilustracji. W przeciwieństwie do komiksów, rysunki w
Dzikusie nie sprawiają, że wyobraźnia się wyłącza – wręcz przeciwnie, mroczne, niepokojące grafiki McKeana stymulują, uwydatniają pewne cechy i budują atmosferę na podobieństwo muzyki w filmie. Bez nich przekaz w żadnym razie nie miałby takiej mocy. Pisarski styl Almonda fascynuje w nie mniejszym stopniu – autor potrafi doskonale oddać językową nieporadność dziecka, zamknąć jego mentalność, uczuciowość i sposób rozumowania na kartach papieru. Popis mistrzowski w swej prostocie.
Dzikus to opowieść mroczna, brutalna, szalona i piękna. Może przeczytać ją dziesięciolatek – wcześniej bym raczej nie polecał – ale może i pięćdziesięciolatek, ponieważ da się w niej coś znaleźć niezależnie od wieku i życiowych doświadczeń. Jedyną jej wadą jest długość – kończy się bardzo szybko, podczas, gdy serce chce jeszcze i jeszcze. Mam jednak nadzieję, że te osiemdziesiąt stron wystarczy, żeby obudzić w was dzikusa.
Ocena: 8,5/10
David Almond, Dave McKean
Dzikus
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Tytuł oryginalny: The Savage
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 80
Oprawa: broszurowa zintegrowana
Wymiary: 160 x 210 mm
Tłum.: Jerzy Łoziński
Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Zysk i S-ka
