Recenzje >> Książki >> Serce Kaeleer

| | A A


Autor: Panzer
Data dodania: 2010-05-12 21:38:13
Wyświetlenia: 4790

"Serce Kaeleer", Anne Bishop - recenzja

Parę miesięcy temu z ulgą oddałem do korekty recenzję ostatniego tomu trylogii Anne Bishop o Jaenelle, diabłach, magii, czarownicach i całej zgrai innych dziwadeł. Teraz, gdy zaczynałem cieszyć się już z nadchodzącej wiosny, jak grom z jasnego nieba spadł na mnie tom czwarty. Chwileczkę, cztery części w trylogii? No tak, pieniądze nie śmierdzą. 

Mimo, że pierwszy akapit sugeruje w dosyć oczywisty sposób, że nie byłem uradowany koniecznością przeczytania Serca Kaeleer, to oceny wystawione pierwotnej sadze(czyt. trylogii) były w moim odczuciu jak najbardziej pozytywne. Owszem, może nie piałem z zachwytu, ale uznałem pracowitość autorki w kreowaniu autorskiego uniwersum i systematyczne poprawianie umiejętności autorskich, co zauważył chyba każdy, mający styczność z jej dotychczasową twórczością.

Wiadomo mi było również, już w trakcie czytania Królowej, że nie będzie to ostatnia powieść o Jaenelle. Z przymrużeniem oka traktowałem jednak doniesienia, jakoby była to stricte kontynuacja przeczytanych przeze mnie pozycji. Stąd też moje spore zdziwienie, gdy na okładce Serca Kaeleer zobaczyłem napis ‘tom IV’. Nie krytykuję idei eksploatowania kury, znoszącej złote jajka, bo jest to jak najbardziej racjonalne rozwiązanie, szczególnie gdy pisanie jest głównym źródłem gotówki. Za niesmaczne uważam jednak nieudolne tego próby. W końcu nawet George Lucas musiał za to beknąć. 

W tym miejscu postanowiłem sprawdzić, co na to wyznawcy kultu Czarownic i zajrzałem na nieocenioną Wikipedię. Okazuje się, że na anglojęzycznej wersji popularnego serwisu niejaka Dreams Made Flesh, będąca oryginałem Serca Kaeleer widnieje pod kategorią Individual Books, a z Czarnymi Kamieniami łączy ją jedynie uniwersum i postacie. Powstaje więc pytanie, czy Wiki kłamie, czy też Initium w niefortunny sposób nazwało swoje najnowsze wydawnictwo. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, więc liczę na odpowiedź z waszej strony w komentarzach. 

Czas zagryźć nutkę goryczy słodyczą dobrej fantastyki. Teoretycznie powinno być jej tu pod dostatkiem, bowiem na czterystu zadrukowanych skrzętnie kartkach znajduje się czwórka opowiadań. Tak więc kolejne sprostowanie – określanie Serca mianem powieści jest sporym nadużyciem, jest to bowiem zbiór drobniejszych opowiastek. Na szczęście na tym kończą się niejasności, bo jako czytelnik zapoznany z realiami Królestw, mogłem w pełni skupić się na śledzeniu losów Krwawych.

Miło, że pani Bishop wzorem swoich pierwszych powieści z tej kategorii nie trzyma się sztywno utartych ram kanonu i lubi sobie przeskakiwać pomiędzy odległymi miejscami, skrajnie nastawionymi do otoczenia postaciami i wątkami pobocznymi. W książkach o Jaenelle często główna bohaterka przepadała na bardzo długo, z czego skrzętnie korzystały pozostałe postacie, dając czytelnikowi szansę na bliższe ich poznanie. Tutaj jest podobnie, zwłaszcza, że Królowa nie jest już raczej główną bohaterką, bo o taką trudno w zbiorze opowiadań.

Każde z nich porusza inne kwestie i skupia się praktycznie na odrobinę innej grupie postaci. Choć pewne z nich przewijają się cały czas, to robią to z różnym natężeniem, tworząc za każdym razem inny klimat. Czasem jest brutalnie i wulgarnie, a innym razem druga postać potrafi zasypać nas swoimi przemyśleniami. Celowo unikam tu wymieniania jakichkolwiek imion, bo przy krótszych formach literackich znacznie łatwiej o masywny spoiler, psujący zabawę z czytania.

Dalej chwaląc Bishop, przyznam dodatkowo, że udało jej się skonstruować historie w taki sposób, aby były okazją do lepszego poznania wykreowanego przez nią świata. Bo choć Czarne Kamienie pozwoliły nam zwiedzić praktycznie wszystkie jego rejony i poznać multum indywiduów, to jednak trzeci tom poruszał się już utartymi ścieżkami, rzadko ukazując całkowicie nowe miejsca. Tym razem natomiast obieramy kierunek na, w pewnym sensie, boczne drogi i gdyby nie znajome imiona, poczułbym się jak wrzucony w całkowicie nowe realia. Zawodowi fani Anne Bishop wytkną mi pewnie, że większość lokacji jest jedynie na pozór nowa, bo albo były o nich wzmianki w trylogii, albo są to odrestaurowane, ukazane z innej perspektywy stare miejscówki, ale co mi tam. Ja jestem laikiem i bardzo mi z tym dobrze.

Z nowości wymienić można jeszcze nowe postacie, choć żadna z nich nie gra na tyle istotnej roli, by wgryźć się na stałe do kanonu. Przynajmniej na razie. Szkoda, bo niektóre mają potencjał. Przydałyby się przede wszystkim nowe czarne charaktery, ale takie złe do szpiku kości, żeby włos jeżył się na karku. W razie konieczności pani Bishop może dorzucić szczyptę gwałtu i bluzgów, bo skrzętnie z tego korzysta. A nóż uda się wyhodować drugą Hekatah. Oryginał bowiem odrobinę się już przejadł.

Kontynuując zamiar omijania szerokim kołem wszelkich spoilerów, przejdę do kwestii czysto technicznych. Do oprawy wizualnej nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Jest ona zgodnie z tradycją wierną kopią amerykańskiego oryginału i dobrze, bo akurat w tym wypadku jest zacna. Mam również nadzieję, że brak literówek nie jest skutkiem mojego nieuważnego czytania, ale brania do serca przez wydawcę uwag recenzentów Nie licząc ‘drobnej’ wpadki z mianowaniem Serca Kaeleer księgą czwartą, nie mam absolutnie nic do zarzucenia bonzom z Initium. Czuję się jednak zobligowany do urwania jednego oczka z ostatecznej oceny, za ten (chyba) chwyt marketingowy.

Wydaje mi się, że Bishop odnalazła w tym zbiorze przepis na swój sukces, bo wykreowane uniwersum Krwawych było ciekawe, lecz rozciągnięta na trzy tomy opowieść stawała się chwilami drętwa i nieciekawa. Teraz, koncentrując się na drobnych opowiadaniach, udało się jej uchwycić esencję magii Kamieni. Będę zatem żyć nadzieją, że zamiast przedłużać życie głównych bohaterów Córki, Dziedziczki czy Królowej do nienaturalnych granic, Ania B. popuści wodze fantazji, którą niewątpliwie posiada, i stworzy nowych Wojowników, Czarownice i intrygi. Serce Kaeleer czyta się bowiem znacznie lepiej niż poprzednie książki i w formie opowiadań upatruję szansę dla zapisania się Krwawych w pamięci przeciętnego czytelnika. Spróbujcie sami.

Ocena 7.5/10

Wydawnictwo: Initium
Wydanie polskie: 4/2010
Tytuł oryginalny: The Black Jewels: Dreams Made Flesh
Rok wydania oryginału: 2005
Liczba stron: 448
Format: 150x215 mm
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-927322-5-9
Wydanie: I

Unreal Fantasy patronuje!
Unreal Fantasy - Serwis Fantastyka: Gry RPG, cRPG, Twórczość

Wydawnictwo INITIUM
Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć
Zobacz też
Słowa kluczowe: serce, kaeleer, anne, bishop, initium, patronat

Podobne newsy:

» "Serce Kaeleer" już w księgarniach!
91%
» Serce Kaeleer - konkurs
83%
» Serce Kaeleer - konkurs zakończony
60%
» "Serce Kaeleer" już wkrótce w sprzedaży!
55%
» "Dziedziczka Cieni" już w księgarniach
50%
 
Podobne artykuły:

» Splątane sieci - recenzja
55%
» Dziedziczka Cieni - recenzja
50%
» Królowa Ciemności - recenzja
50%
» Córka Krwawych - recenzja
50%
» Światła pochylenie - recenzja
33%


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Literatura
Główne Menu


Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.155 sek