Orsona Scotta Carda miłośnikom fantastyki przedstawiać nie trzeba. Sławę przyniosła mu kultowa już książka o nastoletnim geniuszu imieniem Andrew, zatytułowana:
Gra Endera. Powieść szybko stałą się bestsellerem a autor otrzymał dwie prestiżowe nagrody Hugo i Nebula. Ja chciałbym jednak poświęcić trochę miejsca kontynuacji tejże powieści, która niedawno ukazała się nakładem wydawnictwa Pruszyński i S – ka -
Ender na wygnaniu.
Akcja powieści rozgrywa się po triumfie ludzkości nad formidami. Autor zwycięskiej kampanii, Ender Wiggin, mianowany właśnie admirałem, postanawia nie wracać na Ziemię. Staje bowiem w centrum wielkich i skomplikowanych rozgrywek politycznych głównych mocarstw. Aby nie paść ich ofiarą postanawia opuścić znany mu świat i udać się na jedną z kolonizowanych przez ludzkość planet. To właściwie wszystko, co dałoby się powiedzieć na temat fabuły. Cała reszta jest po prostu przegadana. Fani Endera mogą zarzucić mi oczywiście, że w tej części ich ulubiony bohater w końcu ma czas normalnie dorastać, nawiązywać partnerskie – a nawet więcej – relacje z rówieśnikami czy wreszcie odnaleźć swoje miejsce i powołanie. Trudno bowiem nosić młodemu chłopakowi brzemię mordercy całego gatunku formidów. Oczywiście jest w tym sporo prawdy i takie słowa mają sens pod warunkiem, że czytało się pierwszą część oraz – lub ewentualnie – trzecią, zatytułowaną:
Mówca umarłych. Powiedzieć należy jasno, że bez dwóch pozostałych części
Ender na wygnaniu się nie obroni, mimo niewątpliwych zalet, jakie posiada.
Jak sam tytuł sugeruje, główny bohater udaje się na dobrowolne wygnanie, choć przyświeca mu jeden cel: chce koniecznie dowiedzieć się jak najwięcej na temat swego niedawnego wroga. Czuje wyrzuty sumienia, że w wyniku jego decyzji unicestwieniu uległ cały gatunek. Jednocześnie nie może zrozumieć, dlaczego królowe formidów mu na to pozwoliły – nie może pozbyć się wrażenia, że tak właśnie było. Owo poczucie winy a także oskarżenia, jakie spadają na Endera po zakończeniu wojny sprawiają, że chłopiec nie może spokojnie nacieszyć się sukcesem i chwałą. Dochodzi nawet do wniosku, że musi uciec przed swoją sławą, przeżyć ją. Pomocne w osiągnięciu tego celu staną się podróże międzygwiezdne.
Mocną stroną książki są dialogi prowadzone przez bohaterów, zwłaszcza te pomiędzy Enderem i jego siostrą Valentine - inteligencja i przenikliwość dzieciaków najnormalniej w świecie poraża. Czasami odnieść można wrażenie, że rozmowy pomiędzy nimi są za bardzo wysublimowane. Ender okazuje się świetnym politykiem i zręcznym graczem potrafiącym poruszać się w gąszczu politycznych intryg i z każdej sytuacji wychodzi zwycięsko. Wyidealizowana, wręcz pozbawiona jakichkolwiek rys na charakterze, postać Endera w tej części wydaje się moim zdaniem nieco sztuczna: to w końcu dzieciak, mimo iż niezwykle inteligentny.
Książką i informacją o planowanej ekranizacji Gry Endera, z pewnością ucieszą się fani sagi. To doskonała lektura dla wszystkich, którzy ciekawi są losu ich ulubionego bohatera po zakończeniu wojny i opuszczeniu Szkoły Bojowej. Ci zaś, którzy swą znajomość z Enderem rozpoczną od tej części, mogą poczuć się nieco rozczarowani słabym tempem akcji i brakiem jakiegokolwiek napięcia.
Ocena: 7/10
Tytuł: Ender na wygnaniu (Ender in Exile)
Cykl: Saga Endera
Tom: 5
Autor: Orson Scott Card
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawca: Prószyński i S-ka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 24 sierpnia 2010
Liczba stron: 400
ISBN-13: 978-83-7648-416-7
Oprawa: miękka
Wymiary: 142 × 202 mm
Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Prószyński