W północ się odzieję to kolejny, czwarty już tom serii o przygodach początkującej czarownicy Tiffany Obolałej i jej walecznych, sześciocalowych przyjaciół Nac Mac Feeglów. Tym razem nasi bohaterowie będą musieli stawić czoła demonowi, którego przyjściu towarzyszy fala zła i pogardy, nienawiści i okrucieństwa. To będzie niebezpieczny czas dla wszystkich, ale przede wszystkim dla czarownic. Ludzie mądrzejsi i potężniejsi od innych zawsze budzą lęk, ale kiedy zacznie grać "kocia muzyka", ten lęk może przerodzić się we wrogość, a wtedy… kto wie, czy nie zapłoną stosy?
W północ się odzieję to powieść wyróżniająca się na tle wcześniejszych dzieł Pratchetta. Przede wszystkim wygląda na to, że mistrz powoli się starzeje, a jego "ostrze satyry" nieco się stępiło, przez co na pierwszy plan wyszły wątki obyczajowe i – brzydko mówiąc – moralizatorskie. Być może sir Pratchett poczuł się do nadawanego mu czasami tytułu "nowego Dickensa". O dziwo jednak powieść nie ucierpiała za bardzo na tej zmianie stylu, choć muszę przyznać, że po przeczytaniu pierwszych kilku stron miałem poważne obawy.
Akcja
W północ się odzieję jest zwarta i trzymająca w napięciu. Elementy obyczajowe przydają jej emocjonalnego autentyzmu, który jeszcze pogłębia efekt dramatyczny i sprawia, że czytelnikowi łatwo się wczuć w opowiadaną historię. Poza początkiem nie pojawiają się żadne dłużyzny, a sprawnie skonstruowana fabuła wciąga i sprawia, że strony niemal przewracają się same.
Od strony językowej staremu mistrzowi nic nie można zarzucić, a pan Cholewa jak zwykle stanął na wysokości zadania z tłumaczeniem. Narracja jest zatem płynna i potoczysta. Od czasu do czasu pobłyskują w niej typowe dla Pratchetta iskierki humoru i ironii, dzięki czemu nabiera ona gawędziarskiego charakteru. Jak zwykle ładną perełką są znakomicie przetłumaczone partie dialogowe Nac Mac Feeglów, którzy posługują się dziwaczną i przekomiczną odmianą gwary góralskiej.
Mocną stroną powieści są również postacie. Pratchett dość dużo miejsca poświęca mechanizmom psychologicznym, które sprawiają, że ludzie zachowują się jak zwierzęta, ale nie zapomina przy tym, że nawet najbardziej zezwierzęciały moczymorda gdzieś w głębi duszy może hołubić ludzkie odruchy. Poza tym naturalnie i z wdziękiem wypadła postać głównej bohaterki, Tiffany, która z bawiącej się w czarownictwo dziewczynki staje się powoli dorosłą kobietą.
Jak widać, pomimo zasadniczych różnic w stosunku do wcześniejszych dzieł Pratchetta,
W północ się odzieję broni się całkiem nieźle. Jest to po prostu sprawnie napisana, wciągająca i poruszająca powieść. Polecam ją gorąco zarówno zatwardziałym fanom
Świata Dysku, jak i tym, którzy jeszcze nie mieli okazji go odwiedzić.
Tytuł: W północ się odzieję
Tytuł oryginalny: I Shall Wear Midnight
Autor: Terry Pratchett
Przekład: Piotr W. Cholewa
Wydawca: Prószyński i S-ka
Cykl: Świat Dysku
ISBN: 978-83-7648-709-0
Format: 142×202mm
Data wydania: 17 maja 2011
Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Prószyński