Recenzje >> Książki >> Przez ciemne zwierciadło

| | A A


Autor: Nivo
Data dodania: 2011-08-21 15:06:16
Wyświetlenia: 5050

"Przez ciemne zwierciadło", Philip Kindred Dick - recenzja

„Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś zobaczymy twarzą w twarz.”

„To wszystko jest niesprawiedliwe, ale tak musi być. Spróbuj poczekać, aż to się skończy. Kiedyś, w przyszłości, znajdziesz drogę, którą kiedyś szedłeś. Odzyskasz to, co ci odebrano, pomyślała. Pewnego dnia wszystko, co ludzie niesprawiedliwie utracili, zostanie im zwrócone. Może dopiero za tysiąc lat albo jeszcze później, ale ten dzień nadejdzie i wszystkie rachunki zostaną wyrównane.”


 
Historia zna przypadki, kiedy twórczość literacka stawała się narzędziem ekspiacji – nie tyle bohaterów, co samego autora. Science fiction, ze swoją jakby naturalnie filozoficzną perspektywą, nie jest tutaj wyjątkiem; niejednokrotnie „przyszłościowy” sztafaż zakrywa wątki biograficzne przejścia tej drogi. W przypadku jednego z największych luminarzy gatunku, Philipa Kindreda Dicka, dwie powieści zdają się stanowić rozrachunek z tej ekspiacyjnej podróży. Podróży trudnej i pełnej niebezpieczeństw, w której jeden fałszywy krok może przesądzić o wszystkim. Zaświadczać ma o tym przedmiot niniejszej recenzji – Przez ciemne zwierciadło.

Promień różowego światła (lasera), który wdarł się do umysłu Philipa Kindreda Dicka w 1974, by przynieść oświecenie opisane później w powieści VALIS, był zwieńczeniem długiej i, niejednokrotnie bardzo wyboistej, egzystencjalnej drogi pisarza dążącej do zrozumienia natury rzeczy. Jednym z jej etapów było uzależnienie od amfetaminy, trwające od 1970 do co najmniej 1972 roku, podczas którego powstała znaczna część dzieł autora, wspominającego: „I was able to produce 68 final pages of copy a day” („Byłem w stanie pisać po 68 stron dziennie”). Osamotniony (po rozstaniu z czwartą żoną), w ogromnym domu z kilkoma sypialniami, pisarz zaczął zapraszać do siebie okolicznych ulicznych narkomanów, „just to have somebody to fill the house” („By po prostu ktoś był w domu”). Zawiązane w ten sposób znajomości i przyjaźnie posłużyły mu do opisania ich w swej książce – Przez ciemne zwierciadło właśnie.

Powieść osadzona jest w utopijnej, niedalekiej przyszłości, w której społeczeństwo amerykańskie nękane jest przez nowy, niezwykle oddziałujący narkotyk – substancję A, stworzoną z kwiatu Mors ontologica. Powodujący rozszczepienie synchronizacji półkul mózgu specyfik stanowi istną plagę, dostępny jest wszędzie i to po bardzo niskich cenach, co tylko intensyfikuje proces jego dystrybucji. Do akcji wkracza rząd federalny; wyposażony w najnowsze zdobycze technologii – kombinezony maskujące, holograficzne urządzenia rejestrujące obraz i dźwięk – i armię tajnych agentów, rozpoczyna szeroko zakrojoną akcję inwigilacji środowisk narkomańskich, mającą na celu rozbicie siatki dystrybutorów narkotyku i ustalenie źródła jego produkcji. Jednym z funkcjonariuszy jest główny bohater powieści, Bob Arctor, który w pracy staje się Fredem, ukrytym za powłoką maskującego kombinezonu uniemożliwiającym identyfikację, przydzielonym do rozpracowania małej, domowej grupy przyjaciół-narkomanów. Gdy jednak Fred opuszcza urząd federalny, jego obowiązki się nie kończą – już jako Bob Arctor ma aktywnie inwigilować ową grupę i sam podawać się za narkomana. Prawdziwy problem zaczyna się, gdy bohater naprawdę uzależnia się od substancji A; odtąd jego życie to ustawicznie prowadzona podwójna gra, w której jako narkoman ukrywa się przed funkcjonariuszami, a jako funkcjonariusz śledzi narkomanów. Doprowadza to do tego, że dostaje zlecenie na śledzenie samego siebie.

Sytuację dodatkowo komplikuje stopniowo pojawiające się w Bobie uczucie do Donny – czarnowłosej dilerki, znajomej grupy, a także autentyczna, bo powstała na bazie uzależnienia, przyjaźń do inwigilowanych. Rozdarty między własne uzależnienie, obowiązki w pracy i miłość, bohater przeżywa istną uczuciową nawałnicę, doskonale sportretowaną w bardzo zindywidualizowanych, osobistych pasażach barwnej narracji. Wszystko to jednak dopiero początek kłopotów; rozszczepiający półkule mózgowe narkotyk daje o sobie znać coraz bardziej, a dodatkowo najbliżsi mu ludzie – inwigilowani przyjaciele-narkomani – sami popadają w coraz większe kłopoty, a w swoich paranojach zaczynają spiskować i knuć jeden na niekorzyść drugiego.

Powieściowa rzeczywistość staje się więc kompletnie chaotyczną mozaiką zdarzeń, postaci i uczuć, filtrowaną przez coraz gorzej percypujących bohaterów; czytelnik jest świadkiem degradacji, uwiądu całego świata przedstawionego, jego powolnego obumierania. Czy aby jednak naprawdę to świat umiera? O tym przekonani są bohaterowie, lecz prawdziwy stan rzeczy wyziera coraz mocniej z każdą kolejną kartką, unaoczniając głębię problemów, w jakich znaleźli się Bob i jego przyjaciele. Świadomość ta staje się już bolesna pod koniec książki.

Wbrew pozorom nie jest to powieść moralizatorska ani dydaktyczna. Nie ma w niej morału, finału, żadnych pouczeń. Nie jest też jednym, ciągłym, pesymistycznym biadoleniem, jakie często stanowi znak rozpoznawczy tego typu powieści. Siła Przez ciemne zwierciadło leży w innym, jakże typowym dla Dicka, ujęciu tej problematyki; ujęciu, o którym wspomniałem na początku tego tekstu. To właśnie potrzeba ekspiacji, potrzeba znalezienia sensu stanowi siłę dynamizującą poczynania bohaterów; i choć są jak dzieci we mgle, w swej desperacji niezdolni do wyjrzenia poza horyzont zdarzeń i ujrzenia ich fatalności, siła ta popycha ich wciąż ku zagładzie. Tytuł, nawiązując do biblijnego Listu do koryntian, ujawnia po raz kolejny gnostyczne ciągoty Dicka – kluczem do wyjrzenia poza zasłonę rzeczywistości, poza ciemne zwierciadło, by „widzieć twarzą w twarz”, była dla bohaterów substancja A. Czy to, co poza nią ujrzeli, warte było tego wszystkiego, co ich spotkało? Dick, w swym odautorskim komentarzu, daje do zrozumienia, że to droga do fałszywego bożka – „to powieść o ludziach, którzy zostali ukarani o wiele za surowo. (…) Nazwijmy to nie tyle chorobą, ile błędem w ocenie sytuacji.”.

A wszystko to przesiąknięte jest jakimś rodzajem egzystencjalnego fatalizmu, odosobnienia, uniesionego do rangi ontologicznej. „Bycie” na kartach powieści jest zawsze zapośredniczone – w narkotyku właśnie. „Być” to być ufundowanym w czymś zewnętrznym od siebie, w czymś przynoszącym ukojenie. I Dick zdaje się mówić, że w tym tkwi źródło ludzkiej tragedii – niemożność samostanowienia. Fundament – czy jest nim narkotyk, transcendentny Bóg, ukochana osoba, przyjaciel – nie ma w gruncie rzeczy znaczenia, liczy się sam fakt potrzeby jego istnienia. W tym sensie, wszyscy jesteśmy narkomanami i każdego z nas stopniowo pożera nasza własna Mors ontologica. Bowiem czyż nie wszyscy chcemy spojrzeć Przez ciemne zwierciadło? Bo…

„Może (…) zabłyśnie kiedyś kolorowa iskierka i pojawi się jakieś ukryte tajemnicze światło, które poprowadzi cię siłą ukrytych w nim wspomnień przez lata, które nadejdą, przez straszne lata. (…) Jakiś okruch gwiazdy zmieszany z brudem naszego życia, którego blask poprowadzi cię do dnia…”
Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć
Zobacz też
Słowa kluczowe: przez, ciemne, zwierciadło, philip, kindred, dick, rebis

Podobne newsy:

» Wiersze Philipa Kindreda Dicka
60%
» Ostatnie lata Philipa Dicka
60%
» Jak Philip Dick zmienił Twoje życie?
60%
» Filozof Philip Dick
60%
» Philip Kindred Dick - VALIS
60%
 
Podobne artykuły:

» VALIS - recenzja
67%
» Wyznania łgarza - recenzja
62%
» Czas poza czasem - recenzja
57%
» Transmigracja Timothy’ego Archera - recenzja
57%
» Człowiek z Wysokiego Zamku - recenzja
53%


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Literatura
Główne Menu


Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.111 sek