Recenzje >> Książki >> Taniec ze smokami. Część 1

| | A A


Autor: Kali
Data dodania: 2012-01-12 14:13:06
Wyświetlenia: 4353

"Taniec ze smokami. Część 1", George R. R. Martin - recenzja

Pisanie o kolejne już części, jakiegokolwiek cyklu, wiąże się niekiedy z pewnymi problemami, których nie da się zbyt łatwo ominąć. Pierwsza z przeszkód dotyczy fabuły — jakiekolwiek przybliżenie jej czytelnikowi wiąże się często ze zdradzeniem zbyt wielu szczegółów zawartych w tomach wcześniejszych. Druga — kiedy okazuje się, że nie mamy nic nowego do powiedzenia ani o treści, ani o warsztacie pisarskim, ani tym bardziej o walorach językowych i stopniu zaciekawienia.

Na moje szczęście, lub też nieszczęście, o Pieśniach lodu i ognia pisać nie miałam okazji, co nie zmienia jednak faktu, że tytuł opisywany w niniejszej recenzji należy do pierwszej grupy książek kłopotliwych. Taniec ze smokami to już piąty tom cyklu George’a R. R. Martina, który niewątpliwie zyskał na popularności dzięki serialowi HBO Gra o tron.

Ponieważ, jak już wspomniałam wyżej, próba choćby zarysowania fabuły książki zakończy się jednym wielkim i brzydkim spojlerem, nie będę nawet próbowała tego zrobić. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by nieco streścić ogólną treść cyklu wprowadzając w ten sposób w tematykę utworu.

Proza Martina objawia nam klasyczny świat fantasy, z rycerzami, królami, bogami, pozbawiony jednak czarownic, magii i potężnych bestii. Wszystkie książki skupiają się na przemianach jakie mają miejsce w Siedmiu Królestwach, krainie obejmującej większą część kontynentu Westeros. Tam też poznajemy większość bohaterów, z których część towarzyszyć nam będzie aż do Tańca ze smokami. Ważne jest to, że w Pieśniach lodu i ognia nie mamy do czynienia z "głównym bohaterem", postacie stawiane są na równi, a opowieści o ich losach przeplatają się tworząc burzliwą mieszankę zdarzeń.

Mimo że Taniec ze smokami to już piąty tom, a w polskim wydaniu nieformalnie siódmy, to jednak chronologicznie sytuuje się on tuż po Nawałnicy mieczy. I jest to celowy zabieg autora, który tłumaczy się z niego w przedmowie. Czwarta część — Uczta dla wron — skupia się na wydarzeniach w Siedmiu Królestwach, natomiast Taniec ze smokami wychodzi poza ich granice: na i poza Mur oraz do krain za morzem słynących z niewolnictwa i rozpusty. Dzięki temu zabiegowi, towarzyszymy takim postaciom jak: Jon, Bran, Deanerys czy Tyrion, które (nie ukrywam) są zdecydowanie moimi ulubionymi. Oczywiście Martin nie byłby sobą, gdyby nie wprowadził kilku nowych bohaterów, uatrakcyjniając historię i dodając jej kilka wątków — bo wątków w Pieśniach jest bardzo dużo.

Jak w każdej powieści, tak i w Tańcu ze smokami są lepsze i gorsze momenty, jedne wątki śledzimy z zapartym tchem, inne śledzimy z nadzieją, że potem będzie ciekawiej. Chyba najbardziej interesującą postacią cyklu jest Tyrion Lannister, zwany Krasnalem (w oryginale Impem). W tym miejscu przyda się mała dygresja odnośnie tłumaczenia — porównując polski tekst z serialowymi dialogami, uznaję pracę Michała Jakuszewskiego (tłumacza) za bardzo dobrą. Tym bardziej, że książka jest atrakcyjna językowo, fabularnie i zdaje się być prawdziwym "pageturn’erem". A wracając do postaci Tyriona — chcę więcej!

W warstwie językowej, sposobie opisywania świata, podoba mi się to, że Martin nie używa kwiecistych opisów. Taniec to głownie proste zdania, czasami dość brutalny język, tak samo jak świat w którym poruszają się bohaterowie. Prosto, zwyczajnie i dosadnie.

O ile treściowo książka jest bardzo dobra i przede wszystkim intrygująca, to już o wyglądzie tyle dobrego powiedzieć nie mogę. Zaczynając od okładki: są plusy, są i minusy. Jest ona najbardziej estetyczną, dobrze rzucającą się w oczy oprawą w cyklu Martina, jak i jedną z lepszych w dorobku wydawnictwa. Bardzo dobrze typograficznie, przejrzyście i przemyślanie. Niestety nijak ona się ma do poprzednich książek, co psuje spójność wydania. Żałuję, że Zysk i s-ka nie zdecydowało się na dodruk w nowej szacie, tak jak zrobiło to z Grą o tron i okładką filmową (którą mogli sobie zupełnie odpuścić).

Wnętrze, jak na tak grubą książkę, charakteryzuje się techniczną poprawnością. Wróciły nieco grubsze kartki (Uczta dla wron była najgorzej wydaną pozycją w cyklu pod względem technicznym), rozdziały (o ile tak można nazwać części składowe powieści) rozpoczynają się jeden po drugim, czego brakowało mi w tomie wcześniejszym. I najważniejsze, tomik jest "miękki", co przy objętości jest bardzo ważne — otwiera się do samego klejenia grzbietu, nie uszkadzając go, a co za tym idzie nie utrudnia czytania. Wprawdzie marginesy w tekście mogłyby być ciut większe, ale dobrze dobrany krój czcionki i odpowiedni kontrast rekompensują tę wadę. W końcu jest to książka niewielkich rozmiarów, przez co gruba i gęsto zadrukowana, więc pewne niedogodności są do przewidzenia.

Martin pisząc Taniec ze smokami, stworzył kawał dobrej literatury, i to spory kawał, bo mam przed sobą jedynie połowę powieści. Na resztę trzeba poczekać, ale to tylko zaostrza apetyt. I pewnie znajdzie się wielu, którym ten zachwyt nad Pieśniami lodu i ognia się nie spodoba… cóż, ja nie lubię Tolkiena i jakoś z tym żyję.

Taniec ze smokami. Część 1
Autor: George R. R. Martin
Tytuł oryginalny: A Dance with Dragons
Przekład: Michał Jakuszewski
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2011
Wydanie: I
Liczba stron: 632
Format: 125 x 183
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7506-897-9

Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Zysk i S-ka

Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć
Zobacz też
Słowa kluczowe: taniec, ze, smokami, część, 1, george, martin, zysk

Podobne newsy:

» "Taniec ze smokami" Martina - zwiastun książki
86%
» 15 czerwca George R.R. Martin w Warszawie!
33%
» Krwisty wieczór w Poznaniu
15%
» "Miasto i Miasto" - na półkach już 19 ...
14%
» Nowości Veto!
13%
 
Podobne artykuły:

» Taniec ze smokami. Część 2 - recenzja
86%
» Lodowy smok - recenzja
46%
» Gra o tron - recenzja
43%
» Wezwanie - recenzja
17%
» Rydwan Bogów - recenzja
15%

Mamy 1 zapisanych komentarzy

ogi
2012-09-02 16:44:51
| Odpowiedz
Czytając kolejne tomy Pieśni Lodu i Ognia miałem wrażenie, że pan Martin już sam nie wie o czym pisać. Gra o Tron i Starcie Królów to istne arcydzieła, lecz czym dalej tym gorzej. Fabuła i liczba wątków rozrosła się do monstrualnych rozmiarów, gdzie nie wnosi nic nowego. Brak nagłych zwrotów akcji i ciekawych wątków. Bohaterowie utknęli w jednym miejscu i stoją w nim nie wnosząc nic nowego. Wielka szkoda


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Literatura
Główne Menu


Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.131 sek