Recenzje >> Książki >> Strach mędrca, tom 2

| | A A


Autor: Moreni
Data dodania: 2012-02-04 22:24:58
Wyświetlenia: 3469

"Strach mędrca, tom 2", Patrick Rothfuss - recenzja

O tym, że ciężko jest pisać o kolejnych tomach (zwłaszcza drugich) cykli powie wam każdy, kto tego próbował. Po lekturze Strachu mędrca. Tom 2 jestem skłonna powiedzieć, że jeszcze trudniej pisać o drugiej części drugiego tomu. Chociaż biorąc pod uwagę fakt, że w książce działo się stosunkowo niewiele, mogło być gorzej.

Poprzednio zostawiliśmy Kvothe’a gdy otrzymał od swojego pracodawcy kolejne zadanie, tym trudniejsze, że niezbyt przystające do umiejętności młodego muzykanta. Teraz mamy okazję obserwować, jak nasz ulubieniec je realizuje. Pod względem literackim nie mam tutaj nic do zarzucenia, jednak podczas czytania miałam wrażenie, że dzieje się coś niedobrego. Szybko okazało się, co. Otóż cały ten fragment (całkiem spory, bo około 1/3 powieści) do złudzenia przypomina sesję RPG. Mamy więc drużynę złożoną z najbardziej chyba w tych okolicznościach kanonicznych bohaterów, mamy jasno określony cel misji, nawet elementy humorystyczne są jako żywo wyjęte z rozgrywki. Doprawdy, brakowało mi tylko Mistrza Gry, zlecającego od czasu do czasu wykonanie testu na spostrzegawczość czy inną ogładę i rozdającego pod koniec misji punkty doświadczenia. Po pisarzu o potencjale Rothfussa nie spodziewałam się tego rodzaju zagrywki. Byłabym głęboko rozczarowana, gdyby nie niezwykle sprawne pióro i umiejętność wciągającego opisywania nawet banalnych, obozowych czynności. Oraz fakt, że autor mimo wszystko potrafił zaskoczyć czytelnika.

Strach mędrca. Tom 2 wydaje się ogólnie najsłabszą jak dotąd częścią cyklu (o ile można tak powiedzieć o czymś, co nigdy nie miało być samodzielnym bytem). Autorowi zdarza się przeciągać mało ważne epizody do granic wytrzymałości czytelnika, co w sposób nieunikniony prowadzi do powstawania dłużyzn. Nikt mi nie wmówi, że kilkunastostronicowe opisy czasu spędzonego sielsko w baśniowej krainie są kluczowe dla fabuły, jeśli bohater przez te wszystkie strony zajmuje się nicnierobieniem. I znowu autora ratuje tylko giętki język, bo tak zgrabnie ułożone słowa czyta się z przyjemnością, nawet, jeśli akurat nie mówią o niczym ciekawym.

Kolejnym rozczarowaniem był fakt, że nie tylko część druga drugiego tomu, ale nawet on cały, niewiele wnosi odpowiedzi na pytania postawione w tomie pierwszym (wyjaśnienie genezy kilku lakonicznie wspomnianych opowieści o wyczynach Kvothe’a raczej nie ratuje sytuacji). Przeczytałam ponad 1300 stron i nie jestem ani trochę mądrzejsza, niż wcześniej. Wszelkich zagadek i pytań jest dużo, więc obawiam się, że w tomie trzecim autor będzie musiał podawać ich rozwiązania z prędkością karabinu maszynowego — albo wydawcy będą zmuszeni podzielić go na cztery części…

Nie jest oczywiście tak, że książka przyniosła mi same rozczarowania. Jej zdecydowanie najmocniejszą stroną, poza językiem, są bohaterowie. Rothfuss ma niespotykany talent do tworzenia charakterystycznych i niejednoznacznych postaci. Tutaj stworzył ich całkiem sporo, a więc każdy czytelnik znajdzie sobie ulubieńca. Dodatkowo część z nich wywodzi się ze społeczności zupełnie odmiennej niż Kvothe, więc będzie okazja do podziwiania całkiem zgrabnie odmalowanego zderzenia kultur.

Po przeczytaniu tych wszystkich narzekań można dojść do wniosku, że drugi tom Strachu mędrca jest zdecydowanie gorszy od poprzedników. Nie jest to prawdą. Moje załamywanie rąk wynika głównie z faktu, że gdy autor przyzwyczaja czytelnika do opowieści nieskazitelnych, nawet najmniejszy błąd urasta do sporych rozmiarów. Jest też wyrazem frustracji fana, który czekał na odpowiedzi, a dostał tylko kolejne pytania. Wydaje mi się, że ktoś, kto względem książki miał mniejsze oczekiwania, nawet nie zauważyłby tych potknięć. No i nigdy nie wiadomo, jak można by odebrać książkę, gdyby wydano ją w jednym tomie — wtedy rozłożenie tempa akcji i kompozycja mogłyby wywołać zupełnie inne wrażenia.

Czy warto czytać? Oczywiście, że warto! Pomijając drobne mankamenty zakończenia Strachu mędrca, Kroniki Królobójcy to wspaniały cykl i niemądrze byłoby go nie poznać, a już całkiem głupio zniechęcać się w połowie przez kilka wpadek. Tak więc zachęcam wszystkich do sięgnięcia, a tych, którzy już przeczytali do czekania ze mną na tom trzeci.

PRZEKŁAD: Mirosław Piotr Jabłoński
OPRAWA: broszurowa klejona
ISBN: 978-83-7510-802-6
WYDANIE: 1 (2012)
LICZBA STRON: 640
FORMAT: 132 x 202

Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Rebis
Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć
Zobacz też
Słowa kluczowe: strach, mędrca, rebis, patrick, rothfuss

Podobne newsy:

» Nadchodzi "Strach mędrca"
100%
» Nadchodzi "Strach mędrca" część 2
100%
» Część pierwsza relacji z wizyty Davida Webera ...
25%
» Graham Masterton w tym roku
25%
» David Weber w Polsce - plan spotkań!
25%
 
Podobne artykuły:

» Strach mędrca, tom 1 - recenzja
100%
» Klęska ważki - recenzja
27%
» Intrygantka - recenzja
22%
» Gra - recenzja
22%
» Lasher, Tom I - recenzja
22%


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Literatura
Główne Menu


Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.101 sek