Recenzje >> Książki >> Królewska krew. Wieża elfów

| | A A


Autor: Altheriol
Data dodania: 2012-02-07 19:36:21
Wyświetlenia: 3743

O dwóch takich, którzy skradną Twój czas - recenzja "Królewskiej krwi" i "Wieży elfów" Michaela J. Sullivana

Seria książek wydawnictwa Prószyński markowana logo Nowej Fantastyki to, jak slogan reklamowy głosi, „(najprawdopodobniej) najlepsze książki na świecie”. Rzucenie takiego wyzwania jest, zwłaszcza dla wymagającego czytelnika, wyrazem albo niezwykłej pewności siebie, albo po prostu marketingowej nieporadności (ewentualnie jednego i drugiego). Dlatego też ze sceptycyzmem otwierałem pierwsze karty książki nieznanego i nierekomendowanego mi wcześniej autora. Na całe szczęście myliłem się. Nie jest to może pierwsza liga, ale po stu pięćdziesięciu stronach zdałem sobie sprawę, że to jedna z „fajniejszych” książek z nurtu fantasy, jakie czytałem od dłuższego czasu.

Od czego by tu zacząć? Może od małego kłamstewka jakiego dopuścił się wydawca głosząc, że dwa tomy, które trzymam w ręku pod postacią opasłego „siedemsetdwudziestoparo” stronicowego bloku papieru można traktować jako jednolite i zamknięte powieści. Guzik, nieprawda! Wieża Elfów, czyli tom drugi, bez Królewskiej Krwi byłaby raczej średniej jakości lekturą, nie wystającą ponad przeciętność. Przeczytawszy jednak oba tomy mam ochotę poznać dalsze losy dwóch głównych bohaterów Roycea i Hadriana. W czym więc kryje się magia?

Odpowiem krótko: w tomie pierwszym. Królewska Krew serwuje nam świetną przygodę dwóch doświadczonych złodziejaszków — Hadriana i Roycea, barwnie opisaną, pełną ciekawych zwrotów akcji. Muszę przyznać, że jest to zdecydowanie książka przygodowa ze sporą nutą literatury awanturniczej. Mamy więc: brawurowe kradzieże, niemniej spektakularne ucieczki, dworskie intrygi, serię zwrotów akcji, w których każdy ruch obnaża kolejne „drugie dno” oraz ciekawe postaci. Nie odczuwa się braku romansu, ani wulgarności — jest to lektura trzymająca w napięciu i grzeczna zarazem. Royce i Hadrian są zdecydowanie pozytywnymi postaciami, którzy pewnym zbiegiem okoliczności zostają wrzuceni w złożoną dworską intrygę, splątaną jak przysłowiowy węzeł gordyjski. Bohaterowie powieści, pomimo swojej profesji, dokonują wiele moralnych i prawych wyborów, dając odpust niezwykle modnym obecnie „szarym, brzydkim i brudnym” charakterom obecnej literatury i gier. Postacie Sullivana są bardzo aktywne, dają ponieść się przygodzie i dzięki temu nie odczuwa się upływu stron. Przygoda i fabuła jest prowadzona w lekki, pomysłowy sposób i jest to największa zaleta Królewskiej Krwi. Tom pierwszy można przeczytać od deski do deski i śmiało określić mianem „fajne”, czy „super” — lektura na miarę przygód Trzech Muszkieterów warta polecenia każdemu młodemu człowiekowi.

Będąc rozpędzonym lekturą pierwszego tomu bardzo łatwo i szybko wpada się w kolejny. Wieża Elfów przynosi nam ogrom uzupełnień i rozszerzeń wątków zaledwie muśniętych na poprzednich stronach. Autor zdecydowanie postawił na rozbudowanie i nadanie barw światu. Cierpi niestety na tym fabuła oraz tempo powieści. I chociaż rozumiem zamysł tchnięcia życia w tło całej historii, niestety nie rozbudziło to ambitniejszych myśli ponad: „oho, znowu to samo”. Pozornie autor wrzuca nas na głęboką wodę, prawda wydaje mi się jednak dużo bardziej prozaiczna: brakło mu wyczucia. Dostajemy w tomie drugim trzydzieści procent akcji i wcześniejszych emocji i siedemdziesiąt procent średnich lotów ekshibicjonizmu kreatywności pisarza. Nie przekonał mnie. Nie ma w świecie Sullivana nic, co przysłowiowo wbijałoby w fotel. I nie byłoby może w tym nic specjalnie złego, gdyby nie przeciętne środki prezentacji, które nużą i przysparzają w mojej opinii niepotrzebnego balastu całej powieści. Książki są napisane (tłumaczone de facto, i co karygodne — wydrukowane z błędami edytorskimi!) językiem stosunkowo prostym, w żaden sposób nie stylizowanym, bezbarwnym, brak tu formy, ciężko rozróżnić na pierwszy rzut bohaterów, nie czuć ich charakterów. Brzmi to może naiwnie, ale wspomnianymi środkami stylistycznymi buduje się dzieła wielkie i, nie odbierając nic z „fajności” omawianej powieści, książki Sullivana do nich się zaliczać nie będą. Fabuła drugiego tomu, choć była obiecująca, została zabita w zarodku.

Nadal jednak czuję rozpęd przygody. Obiecujące zakończenie całej księgi oraz intrygujące pomysły autora na zwroty akcji zasiały w mojej głowie ziarnko ciekawości, które mam nadzieję rozwinąć wraz z lekturą kolejnych historii o dwóch bohaterskich złodziejach. Zresztą mało rzeczy tak dobrze relaksuje i inspiruje jak dobra przygoda na którą, jak wszystko wskazuje, warto poczekać.

ISBN: 978-83-7648-951-3
Tytuł oryginału: The Crown Conspiracy/Avempartha
Data wydania: 18.10.2011
Format: 125mm x 195mm
Liczba stron: 736

Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Prószyński
Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć
Zobacz też
Słowa kluczowe: warhammer, rpg, zmierzch, złe, ziemie

Podobne newsy:

» Aktualizacja sekcji RPG!
50%
» Koniec Warpstone w 2009 roku!
44%
» Nowa karta postaci!
44%
» Otwarty indeks polskojęzycznych opracowań do ...
40%
» Nowa Tawerna RPG
29%
 
Podobne artykuły:

» Autorski projekt na łamach UF
75%
» Aktualizacja sekcji RPG
67%
» W służbie władców Sylvanii!
67%
» Historia Sylvanii!
67%
» Wampirzy Emisariusz
67%


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Literatura
Główne Menu


Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.216 sek