Nadszedł kolejny zimowy miesiąc a wraz z nim kolejny numer
Science Fiction Fantasy i Horror. Na ile wpasował się w charakter lutego? Na pewno nie jest krótszy i mniej obszerny niż inne — treści tu co niemiara i parę perełek z całą pewnością można znaleźć.
Pierwszym opowiadaniem jest
Pusty ogród Romualda Pawlaka. Jest to ciekawa i bardzo rozbudowana wizja postapokaliptycznej przyszłości świata, a właściwie światów: pewnego dnia na Ziemię zaczęły spadać Ziarna — olbrzymie rośliny niszczące wszystko w promieniu kilometrów, stanowiące zarazem bramy do innych planet trapionych tym samym problemem. Głównym bohaterem jest Adam, przywódca grupy stworzonej z przybyszów z innych światów, których jedynym celem jest przetrwanie w ruinach Silesii. Tekst napisany bardzo sprawnie, wciąga i nie puszcza aż do ostatniej strony.
Drugi tekst numeru to
Zabijając ptaki redakcyjnego kolegi, Marcina Rusnaka. Przyzwoitość nakazuje nie piać tu peanów nad tym opowiadaniem, ale mogę zapewnić, że czytelnicy nie będą zawiedzeni.
Kolejną krótką formą jest
Podróżny Kingi Tomczak — humorystyczna i łamiąca konwencje literackie opowiastka o trudnym życiu początkującego bohatera, którego prześladuje nawet nieudolność jego… narratora. Śmieszne, nieźle napisane i świeże.
Następne opowiadanie to
Córka sztukmistrza Agnieszki Hałas, wschodzącej gwiazdy polskiej fantastyki, pisarki klasą dorównującej Mai Lidii Kossakowskiej (z którą ciekawy wywiad można zresztą w niniejszym numerze
SFFiH także przeczytać). Tekst opowiada magiczną i tragiczną historię tytułowej bohaterki, której chory ojciec przestał być w stanie utrzymać swoją rodzinę. Ostatecznie Stella zmuszona jest podjąć trudną decyzję, która zaważy na jej życiu. Autorka zbudowała świetną atmosferę, splotła elementy tajemnicy, magii, zbrodni i ponurej prozy życia. Obok
Pustego ogrodu jest to jeden z mocniejszych punktów numeru.
Potem czas na
Bożowolę Anny E. Walczak — trochę sztampową historię o tym, że człowiek pomagający nam gdy zgubimy się na pustyni, wcale nie musi być naszym przyjacielem. Choć autor spróbował przenieść znany motyw na grunt SF, nie zmienia to faktu, że jest to opowiadanie przewidywalne i cokolwiek nudne.
Ostatnim tekstem beletrystycznym w tym numerze
SFFiH jest
Judyta z Betulii — opowiadanie trochę nie na miejscu, bowiem trudno zakwalifikować je jako fantastykę. Przedstawia historię oblężenia Betulii przez Asyryjczyków dowodzonych przez Holofernesa — w mieście panuje głód i choroby, szala zwycięstwa stopniowo przesuwa się na stronę atakujących. Pewna dzielna kobieta postanawia jednak podstępem zmienić bieg wydarzeń. Tekst napisany jest bardzo dobrze, ze świetnie przedstawionymi realiami historycznymi, jednak, jak już wspomniałem, nie wiem czemu znalazł się w takim czasopiśmie jak
SFFiH.
W sekcji felietonów Andrzej Pilipiuk pisze, że to, jakim człowiekiem jesteśmy zależy od naszego zachowania w kontakcie z kimś, kto coś osiągnął, Artur Szrejter zastanawia się nad przyczyną braku pełnoprawnych rdzennie polskich mitów, Dariusz Domagalski wykłada teorię wszechświatów równoległych, a Jarosław Grzędowicz porusza istotną kwestię nazewnictwa i wierności historycznej uzbrojenia bohaterów fantasy.
Lutowy numer
Science Fiction Fantasy i Horror jest zdecydowanie mocny pod względem jakości opowiadań i nieco słabszy jeśli chodzi o felietony. Mamy tu jednak parę naprawdę dobrych tekstów, a resztę zwyczajnie można przeczytać — na pewno nie będzie to stracony czas.
Opowiadania:
Romuald Pawlak, Pusty Ogród
Marcin Rusnak, Zabijając ptaki
Kinga Tomczak, Podróżny
Agnieszka Hałas, Córka sztukmistrza
Anna E. Walczak, Bożowola
Marcel Głaz, Judyta z Betulii
Felietony:
Andrzej Pilipiuk, O bogactwie narodów
Artur Szrejter, Polska bida zimowych nocy
Dariusz Domagalski, Gdzieś w odległym wszechświecie...
Jarosław Grzędowicz, Jak poprawnie nazwać to, co rozwaliło nam czaszkę
Oraz:
Wywiad z Mają Lidią Kossakowską
Recenzje książek
Konkursy z nagrodami
Egzemplarz magazynu dostarczyło wydawnictwo Fabryka Słów