Japonia od zawsze kojarzy mi się z perfekcją i dążeniem do doskonałości. Kaligrafię, sztuki walki czy technikę wyrobu samurajskich mieczy śmiało można uznać za dzieła sztuki, jednak literatura japońska nigdy nie zawojowała świata Zachodu i ten fakt należy odnotować. Wyjaśnienie tej kwestii z pewnością nie jest sprawą łatwą, ale coś jest na rzeczy. Kiedy podejmowałem się recenzji książki
Muzeum ciszy autorstwa Yoko Ogawy oczekiwałem lektury niecodziennej, odmiennej jak świat Orientu. I nie zawiodłem się.
Akcja powieści rozgrywa się w niewielkim miasteczku, w którym sędziwa i bogata staruszka postanawia założyć muzeum. Do tej pracy zatrudnia młodego, uzdolnionego muzealnika, który porzuca swoje dotychczasowe życie i przybywa na prowincję. Sam fakt fundacji muzeum nie byłby może godny uwagi, gdyby nie chodziło o eksponaty, które mają być przedmiotem ekspozycji. Tytułowe muzeum ma bowiem mieścić przedmioty należące do ludzi już nieżyjących. Pomysł w zasadzie nie jest niczym nowym: w większości przypadków muzea przechowują eksponaty związane z przeszłością, a ich wytwórcy dawno temu odeszli, jednak tym razem sprawa jest bardziej skomplikowana. Owe przedmioty zostały bowiem wykradzione. Jak zauważa jedna z bohaterek, faktu ich zaginięcia nikt nie zauważa, gdyż w obliczu śmierci człowieka wszystko inne staje się niegodne uwagi. Jednakże przedmioty, które zdołała wykraść przez całe życie staruszka — zaczynała w wieku jedenastu lat! — były ściśle związane ze zmarłymi i ich życiem. W ten sposób starała się ocalić pamięć o ludziach, jednocześnie sprowadzając ją do zwykłych przedmiotów. W tym skupieniu się na rytualizmie oraz rzeczach prostych, towarzyszących człowiekowi na co dzień widać mentalność japońską, przepojoną duchem buddyzmu zen oraz taoizmu.
Młody muzealnik oprócz dokumentacji i katalogowania eksponatów ma jeszcze jedno, istotne zadanie: kontynuować dzieło staruszki. Pomaga mu w tym nastoletnia córka właścicielki. Mężczyzna, początkowo niechętnie, z czasem zaczyna traktować swoją misję całkiem poważnie. Jako człowiek mający szacunek do przedmiotów dostrzega jednocześnie i rozumie ich wartość w życiu człowieka. Dla kontrastu autorka wprowadza do narracji nauczycieli ciszy: mnichów, którzy ślubowali milczenie. Ich obecność, w połączeniu ze zdawałoby się martwymi, a przecież mającymi niezwykle barwną historię przedmiotami, stanowi ciekawy, barwny kontrast.
Akcja toczy się niespiesznie. Jej rytm wyznaczają kolejne przedmioty opisywane i katalogowane przez głównego bohatera z pomocą dziewczyny. W ich wzajemnych relacjach jest jednak coś niepokojącego. Uwagi mężczyzny pod adresem swej małoletniej pomocnicy, fascynacja jej urodą i ciałem są zabarwione niezdrową erotyczną ekscytacją. Gdzieś na drugim planie toczy się policyjne śledztwo związane z brutalnymi morderstwami kobiet, którego finał może czytelnika zaskoczyć.
Muzeum ciszy to powieść, w której bohaterami nie są ludzie, lecz przedmioty. Autorka niezwykle umiejętnie podkreśla rolę, jaką odgrywają w naszym życiu, bo czyż nasze człowieczeństwo nie zaczęło się właśnie z chwilą, kiedy zaczęliśmy dostosowywać otoczenie do własnych potrzeb? Tworząc ludzie wkładają w swoje dzieła część osobowości, zasadne jest zatem otaczanie przedmiotów szacunkiem, na jaki zasługują. Wydanie nie budzi zastrzeżeń, podobnie jak tłumaczenie i redakcja. Czytając
Muzeum ciszy doznawałem niezwykle ulotnego, jednak miłego uczucia rozluźnienia i spokoju, na co niewątpliwie wpłynął styl autorki.
Ocena: 4.5/6
Muzeum ciszy
Autor: Yoko Ogawa
Wydawca: WAB
Typ okładki: okładka miękka
Liczba stron: 292
Wymiary: 12.5 x 19.5 cm
EAN: 9788377476352
Data wydania: 17-01-2012
Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo W.A.B.