Recenzje >> Książki >> Wyznania łgarza

| | A A


Autor: Nivo
Data dodania: 2012-07-09 14:44:15
Wyświetlenia: 3828

"Wyznania łgarza", Philip Kindred Dick - recenzja

Każdy z odłamów kulturowego dyskursu, w jego najbardziej ogólnym i szerokim ujęciu, jest w pewien sposób naznaczony stygmatem. Literatura nie jest tu wyjątkiem. Fantastyka, a w szczególności Science Fiction, ma w tej sprawie, jako poszkodowana, chyba najwięcej do powiedzenia.

Zanim jeszcze nadeszła Złota Era gatunku, jego przyszli mistrzowie stawali często przed dylematem wielkiej wagi. Rozumienie fantastyki ograniczało się bowiem do ujęcia jej w ramy połączenia lekko strywializowanej baśni i taniej powieści przygodowej — innymi słowy, nigdy jako „poważnej” literatury. SF było głupawymi opowiastkami dla młodzieży, drukowanymi na papierze podłej jakości; jasnym było więc, że ten, kto parał się taką twórczością, znacznie podkopywał swoje szanse na osiągnięcie „prestiżu”, o dosięgnięciu intelektualnych wyżyn akademickich nie wspominając.

Z tego powodu wielu autorów SF porywało się w swojej karierze na powieści odstające od fantastycznego rdzenia; Philip Kindred Dick był z pewnością jednym z nich, choć (szczęśliwie!) w swoim zamiarze nie osiągnął zbyt wiele. Bowiem tylko jedna książka tego typu — przedmiot niniejszej recenzji, Wyznania łgarza — została wydana za jego życia. By uściślić: piszę „szczęśliwie”, gdyż dzięki temu, z perspektywy historycznej, jego pozycja na polu SF odcisnęła najmocniejsze piętno. Czy oznacza to jednocześnie, że te „wybryki” w postaci powieści obyczajowych są porażką? Bynajmniej. Wyznania łgarza są tego najlepszym dowodem.

Jack Isidore, tytułowy „gówniany artysta” (oryginalny tytuł powieści to: Confessions of a Crap Artist), a jednocześnie główny (lecz nie jedyny) narrator powieści, jest postacią szczególną. Zainteresowany racjonalnym, logicznym podejściem do rzeczywistości i metodą naukową, filtruje powieściową rzeczywistość podług jej prawideł — a jest to rzeczywistość wielce złożona, lecz, jakby na przekór obranej metodzie, w międzyludzkim, emocjonalnym (a więc irracjonalnym) wymiarze. Uzyskana optyka jest przez tę niezgodność dość nietypowa, lecz to dopiero początek komplikacji. Do głosu dochodzą bowiem także Fay Hume (siostra Jacka) i jej mąż Charlse, a z czasem także kochanek kobiety — Nathan Anteil. Wszystko to sprawia, że odmiennych perspektyw i punktów widzenia mamy aż nadto, lecz zasadnym jest w tym miejscu zapytać: cóż takiego jest właściwie do obserwowania? Co chcą nam wyznać Wyznania łgarza?  

Powieść z całą pewnością nie ma w sobie pierwiastka fantastycznego, powiedziałbym, że stanowi ona — niejako mimochodem, na uboczu prowadzonej narracji — bardzo ciekawe studium szczególnych, psychologicznych konstytucji umysłowych i ich bezpośrednich konsekwencji na rzeczywistość międzyludzką. Jack Isidore, ze swoim analitycznym podejściem do świata szybko pada jego ofiarą, gdy okazuje się, że poprzez brak jakiegokolwiek aparatu krytycznego w swoim rozumowaniu, nie potrafi poprawnie wartościować informacji, które gromadzi. Innymi słowy — wszystko, co napotka jego aparat poznawczy, ma w sobie jednaki status prawdziwościowy. Jack staje się więc niejako pochłonięty przez otaczającą go rzeczywistość, bo gdy absolutnie wszystko, każdy najmniejszy detal ma znaczenie, siłą rzeczy przestaje się egzystować na „standardowym” poziomie percepcji. Rzeczywistość, która otacza bohatera to jednak w głównej mierze rzeczywistość międzyludzka — a dokładniej, dramat małżeński jego siostry — co, jak pisałem poprzednio, rodzi pewien dysonans.

Czy zniekształca on jednak w sposób znaczący mechanikę zdarzeń? Nie, bo ona sama z siebie jest mocno zniekształcona, odstająca od normy. Fay Hume, powieściowa femma fatale, jest jak żywioł, który dążąc do celu, niszczy wszystko, co staje na jego drodze. Cele te, czysto egoistyczne, są jednak zdumiewająco długoterminowo uwarunkowane, jako efekty chłodnej kalkulacji — zdumiewające, bo wydawać by się mogło, że działająca w tak gwałtowny i pozbawiony refleksji sposób postać nie będzie skłonna do snucia tak daleko wybiegających w przyszłość planów. Fay w swej dziecięcej mentalności nie jest więc, jak wydaje się na początku, głupia — wręcz przeciwnie. Jest „głupia” wyłącznie w sferze czysto międzyludzkich interakcji, pozbawiona tego pierwiastka empatii, którego brak podejrzewalibyśmy raczej u jej brata — analitycznego, logicznego Jacka Isidore. W swojej przewrotności, Dick wielowymiarowo portretuje bohaterów, bawiąc się stereotypami i psychologicznymi kliszami. Oto do bólu racjonalny, niemal chorobliwie systematyzujący wszystko Jack poświęca najwięcej uwagi i autentycznej czułości dzieciom i zwierzętom, a uczuciowa, żywiołowa i spontaniczna Fay za plecami snuje skomplikowane intrygi. Paradoksalnie, kiedy Jack zostaje zmuszony do wyjścia ze swojego świata kategoryzacji, wśród ludzi czuje się najbardziej nieswojo, jednak wie o nich i ich psychologicznych motywacjach najwięcej. I nie przeszkadza mu w tym wcale jednoczesna wiara w nadchodzącego (w statku kosmicznym) 23 kwietnia 1959 Zbawiciela, telekinezę i telepatyczno-hipnotyzerskie seanse.

Dlaczego? Wydaje się, że Dickowska odpowiedź jest prosta — irracjonalność jest nieodłącznym elementem człowieka, jako część jego niedoskonałości. Jej cena jest niejednokrotnie wysoka — niektóre postacie nie dają rady utrzymać się na powierzchni rwącego nurtu tych irracjonalnych, międzyludzkich powiązań i płacą za to najwyższą cenę — lecz nie ma na to recepty, bo koniec końców, 23 kwietnia na niebie nie pojawia się nikt. Zawiedziony tym faktem Jack dokonuje błyskotliwej konstatacji:
„Na swój sposób [oni, tj. pozostali bohaterowie powieści – dop. Nivo] to też wariaci, tyle, że nie rzuca się to tak bardzo w oczy jak w moim przypadku”.
Bo czymże różni się irracjonalizm w sferze czysto poznawczej, jak wiara Jacka, od irracjonalizmów stosunków międzyludzkich? Na płaszczyźnie czysto logicznej — niczym, ale niejednokrotnie to właśnie te drugie powodują więcej krzywdy i cierpienia. Bo one, w przeciwieństwie do kosmicznego Zbawiciela, są zawsze jak najbardziej realne.

Tytuł: Wyznania łgarza
Tytuł oryginalny: Confessions of a Crap Artist
Autor: Philip K. Dick
Przekład: Tomasz Jabłoński
Wydawca: Rebis
ISBN: 978-83-7510-859-0
Format: 320s. 150×225mm; oprawa twarda, obwoluta
Data wydania: 24 kwietnia

Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Rebis
Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć
Zobacz też
Słowa kluczowe: wyznania, łgarza, philip, kindred, dick, rebis

Podobne newsy:

» Wiersze Philipa Kindreda Dicka
67%
» Ostatnie lata Philipa Dicka
67%
» Jak Philip Dick zmienił Twoje życie?
67%
» Filozof Philip Dick
67%
» Philip Kindred Dick - VALIS
67%
 
Podobne artykuły:

» VALIS - recenzja
73%
» Przez ciemne zwierciadło - recenzja
62%
» Czas poza czasem - recenzja
62%
» Transmigracja Timothy’ego Archera - recenzja
62%
» Człowiek z Wysokiego Zamku - recenzja
57%


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Literatura
Główne Menu


Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.268 sek