Recenzje >> Książki >> Życie jak w Tochigi

| | A A


Autor: Moreni
Data dodania: 2012-08-18 12:00:58
Wyświetlenia: 3700

"Życie jak w Tochigi", Anna Ikeda - recenzja

Japonia jest krajem, którego miłośnicy zdają się być najgłośniejsi w Polsce. Wynika to z faktu, iż większość tych japonofili to gimnazjalistki zafascynowane tak naprawdę mangą i anime, a nie krajem. Poza komiksami i filmami animowanymi, Kraj Kwitnącej Wiśni ma jeszcze bardzo ciekawą kulturę, tradycje i język, a Japończycy swoiste zwyczaje (tak jak i każda inna nacja). O samurajach, języku, religiach czy historii Japonii napisano już wiele uczonych tomów, nawet po polsku. Ale jak Japonia wygląda na co dzień, z perspektywy obcokrajowca, który co prawda jakiś czas już tam mieszka i kraj ten lubi, ale szczególnym fanatykiem nie jest? Na to pytanie odpowiada Anna Ikeda w książce Życie jak w Tochigi.

Anna Ikeda jest Polką, której zdarzyło się wyjść za Japończyka i w końcu osiąść w Japonii — nie jednak w nowoczesnym i znanym wszystkim Tokio czy innej metropolii, ale na dalekiej prowincji, żeby nie powiedzieć „w dziurze zabitej dechami”. A daleko od ośrodków miejskich zimową japońską nocą nierzadko marznie tyłek, a w rurach zamarza woda — bo zima na wyspach sroga, a nowomodny wynalazek centralnego ogrzewanie, w co starszych budynkach, jeszcze nie zawitał. W ogóle życie daleko od japońskich ośrodków miejskich bardzo przypomina życie daleko od polskich ośrodków miejskich (w Polsce izolacja budynków lepsza). Tylko że na polskiej prowincji nie ma matsuri (szkoda), nie jada się shimotsukare (na szczęście) i, nawet w miastach, nie zakłada się neko cafe (chyba przepisy na to nie pozwalają, a szkoda). A cóż to za dziwaczne, pisane kursywą nazwy? Przeczytajcie książkę, wtedy się dowiecie.

Anna Ikeda pisze w sposób niezwykle lekki — jej książka czyta się praktycznie sama. Lektura kolejnych rozdziałów przypomina pogaduchy z dawno niewidzianą koleżanką. Taką, dodajmy, która mieszkała w Japonii i właśnie wróciła pogadać z dawnymi znajomymi, a do tego ma dar opowiadania. Nie owija w bawełnę, ale dzięki dystansowi do siebie jest w stanie obrócić w żart własne wpadki i wpleść w opowieść mnóstwo humoru, czasem uszczypliwego. Nie można się nie uśmiać przy opisie sposobu, w jaki po raz pierwszy trafiła do Kraju Kwitnącej Wiśni czy wyprawy mającej na celu zdobycie jednej ze świętych gór — co pretenduje książkę do tytułu idealnej lektury na lato.

Jednak te opowieści (bo Życie jak w Tochigi to w zasadzie zbiorek luźno ze sobą powiązanych rozdziałów, opisujących różne ciekawe zagadnienia czy sytuacje) nie są tylko zabawne. Przez autorkę najwyraźniej przemawia patriotyzm lokalny — chociaż zarzeka się, że o Japonii jako takiej, jej historii, kulturze itd., pisać nie będzie, nie szczędzi historycznych danych odnośnie własnej prowincji (dodam dla jasności, że „prowincja” to w Japonii jednostka administracyjna). Dowiemy się więc ze szczegółami, kim był taki np. mnich Shodo i co zrobił, poznamy rozkład świątecznych parad i kilka innych detali przyrodniczo-architektoniczno-turystycznych. Wszystko to napisane tak zajmująco, że z pewnością nikogo nie znudzi.

Anna Ikeda stara się przedstawić rzeczywistość taką, jaką widzi podczas swoich codziennych zajęć — nie ma ambicji odmalowania kompleksowego obrazu Japonii, czy choćby tego jej małego kawałka, w którym mieszka. Nie chce rozwodzić się nad psychiką statystycznego obywatela — woli porównywać stereotypy z ludźmi, których spotyka i w razie potrzeby je weryfikować. Nie zaprzecza, że Japonia jest krajem znacznie różniącym się od państw zachodnich (choćby w kwestii rasizmu), jednak nie interesuje jej skala ogólnokrajowa, a jedynie codzienność i to, z czym się w jej ramach spotyka. I to podejście wydaje mi się bardzo szczere.

Słów jeszcze kilka o wydaniu. Autorka (lub wydawca) najwyraźniej stara się hołdować tradycji dotyczącej starych książek podróżniczych (o ile książkę o miejscu, w którym się na stałe mieszka, można nazwać podróżniczą) i Życie jak w Tochigi stworzyła na poły albumem. Zdjęcia są bardzo gęsto rozsiane (czasami czytelnika prześladuje wrażenie, że stron ze zdjęciami jest tyle samo, co tych z tekstem), kolorowe i nad wyraz urodziwe. Wraz z elegancką, minimalistyczna okładką i świetnym tekstem worzą przedmiot, który nie tylko miło postawić na półce, ale czasem też warto otworzyć dla odnalezienia inspiracji.

Życie jak w Tochigi mogę polecić każdemu. Miłośnicy Japonii znajdą tam swój ulubiony kraj. Miłośnicy lekkich opowieści — mnóstwo zabawnych anegdot. Fani egzotycznych klimatów szczyptę odmienności właśnie. Ale przede wszystkim usatysfakcjonowani będą zwolennicy dobrej książki, którą Anna Ikeda niewątpliwie napisała.

seria: terra incognita
premiera: lipiec 2012
wydanie: I
gatunek: wspomnienia
oprawa: twarda
format: 14,2 x 20,2 cm
liczba stron: 320
ilustracje: zdjęcia kolorowe
ISBN: 978-83-7747-659-8

Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo W.A.B.
Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć
Zobacz też
Słowa kluczowe: życie, jak, w, tochigi, anna, ikeda, wab

Podobne newsy:

» Morderstwo w La Scali
29%
» "W pustyni i w puszczy" wkrótce premiera
27%
» Dodatek do Wolsunga już niedługo!
27%
» "W pustyni i w puszczy" już dostępny
25%
» Wieści z Kuźni Gier!
25%
 
Podobne artykuły:

» Trzecie oko - recenzja
31%
» Morderstwo w La Scali - recenzja
27%
» Jak przeżyć w fantastycznonaukowym ...
27%
» Biała jak mleko, czerwona jak krew - recenzja
25%
» Podejrzenia pana Whichera. Morderstwo w domu na ...
21%

Mamy 1 zapisanych komentarzy

_kruk75
2012-08-23 09:35:40
| Odpowiedz
Przeczytałem ją jednym tchem, z czego 1/3 w pracy bo nie mogłem się powstrzymać.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Literatura
Główne Menu


Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.109 sek