Przeglądając profile nastoletnich czytelników zwykłam wzdychać z politowaniem na widok powtarzających się tytułów oscylujących wokół wątpliwej jakości historii. A nawet gdy książka zapowiada się ciekawie, to autor, wiedząc że pisze dla młodszych czytelników, zakłada zbytnią wręcz nieświadomość swoich obiorców, tworząc tym samym dzieło uwłaczające młodzieży. Z drugiej strony, niełatwym zadaniem jest napisanie książki, która nie dość, że będzie przyswajalna dla dziecka, to dodatkowo nie okaże się kiczem. Wiadomo przecież, że w tego typu literaturze wszystko jest albo czarne, albo białe, bohaterowie już samym wyglądem zazwyczaj pokazują, po której stroni barykady stoją. Przez to przygody protagonistów dla starszego czytelnika zdawać się mogą wtórne i przewidywalne do bólu.
Jak zatem dobrze przeczytać książkę, której target jest od nas przynajmniej o połowę młodszy i z pewnością trzy razy mniej obeznany z literaturą? To proste! Najpierw trzeba się zastanowić nad tym, co samemu się czytało mając lat 10-11, następnie przypomnieć sobie, co tak naprawdę sprawiało nam wtedy frajdę. Z pewnością nie były to maksymalnie dopracowane uniwersa i realizm świata przedstawionego. Dla mnie w książkach z tamtego okresu najbardziej liczyło się rozwiązywanie zagadek wraz z bohaterami książki, wymykanie się czarnym charakterom i poznawanie mniej lub bardziej magicznych tajemnic. I wierzcie mi lub nie, ale już pierwsze strony
Wrót czasu zapowiedziały mi niezapomnianą podróż do mego czytelniczego dzieciństwa, a później było tylko lepiej.
„Historia opisana w tej książce jest istotnie nieprawdopodobna i my sami jesteśmy ciekawi, jak się skończy.”
Nie potrzeba większej większej zachęty dla młodych poszukiwaczy przygód: zdanie powyższe, otwierające całą historię, idealnie obrazuje wydarzenia, o których będzie dane nam czytać. Spotykamy młode rodzeństwo, które wprowadziwszy się do owianej tajemnicą rezydencji nie spocznie, póki nie wplącze się w większą kabałę. Motyw ten znamy: młode dzieciaki, każde o wyraźniej zarysowanej jednej cesze charakteru, łączą swe siły, by rozwikłać zagadkę. Po drodze zyskają jednego pewnego sojusznika, jednego obserwatora i jednego wroga numer 1. I to wroga, który jest do szpiku zły. Jak dzieciaki poradzą sobie z tą całą sytuacją… A jak myślicie? Oczywiście, będą rozwiązywać kolejne wskazówki, ładować się w coraz to gorsze tarapaty, ale wszystko to uczynią z niekłamanym wdziękiem przypisanym właśnie młodym bohaterom książek dla młodszej młodzieży.
Ktoś mógłby zarzucić
Wrotom czasu zbytnią naiwność czy prostotę. A ja wam powiem, że po części na tym to polega. Młody czytelnik nie ma, tak jak wy, drodzy obeznani z literaturą czytelnicy, wielkiego porównania z powieściami przygodowymi. Młody czytelnik potrzebuje czegoś, co sprawi mu frajdę, jednocześnie go nie ogłupiając. I taką serią zdaje się być Ulysses Moore. Idealna pozycja dla pragnących przygody, tajemnic i dreszczyku emocji, zabarwionych wątkiem magicznym.
Stron: 222
Format: 15x21 cm
ISBN: 978-83-7770-627-5
EAN: 9788377706275
Rok wydania: 2012
Wydawnictwo: Olesiejuk
Kategorie: powieść, dla młodzieży
Oprawa: twarda oprawa w obwolucie
Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Olesiejuk
