Nie da się ukryć, że po ogromnym sukcesie trylogii
Millennium Stiega Larssona szwedzkie kryminały stały się bardziej popularne. Przybywa pisarzy, przybywa książek, przybywa filmów. Mniej lub bardziej udanych, ale jednak. Do mnie tym razem trafiła książka Carin Gerhardsen, kolejny kryminał szwedzkiej pisarki debiutującej rok wcześniej powieścią
Domek z piekarnika.
Na promie płynącym ze Szwecji do Finlandii grupa nastolatków urządza sobie mocno zakrapianą imprezę. Jest wśród nich dwudziestoczteroletni chłopak, Jocke Andersson, który towarzyszy szesnastolatce Jennifer Johansson. Młodzi ludzie bawią się i piją, ale znudzona Jennifer w pewnym momencie wychodzi z kabiny. Kiedy nie wraca, Jocke rusza za nią. Przemierza cały pokład i nie mogąc jej znaleźć, siada przy piwie w okrętowym barze. Rozmyśla o Jennifer, gdy nagle dostrzega ją siedzącą nieco dalej, przy jednym ze stolików. Towarzyszy jej dwóch starszych mężczyzn, i wszystko wskazuje na to, że jego dziewczyna dobrze się z nimi bawi. Rozzłoszczony Jocke wychodzi z baru i wraca do swojej kajuty. Obiecuje sobie, że to koniec między nimi. Rano budzi go głośne pukanie do drzwi. Otwiera je i widzi dwóch policjantów. Okazuje się, że Jennifer została w nocy uduszona.
Sztokholm. Podczas porannego joggingu detektyw Petra Westman znajduje w krzakach kilkumiesięczne dziecko porzucone wraz z wózkiem. Niezwłocznie wzywa pomoc. Krótko potem, zaglądając do skrzyni z piaskiem, natrafia także na martwą kobietę, najprawdopodobniej matkę dziecka.
W jednym z mieszkań w Sztokholmie budzi się trzyletnia dziewczynka, Hanna. Zagląda do sypialni rodziców, ale okazuje się, że została w domu sama. Tłumaczy sobie, że mama wzięła jej braciszka i odeszła od niej, bo była niegrzeczna. Jej ojciec znajduje się w Japonii, Hanna znikąd nie może oczekiwać pomocy. Stara się radzić sobie sama, jedząc cukierki i dopiero co wyciągnięte z lodówki mrożonki. Po jakimś czasie dzwoni telefon. Dziewczynka biegnie, żeby go odebrać, ale nie udaje jej się zdążyć. Siada więc i czeka, aż znowu zadzwoni, ale telefon milczy. Wreszcie dochodzi do wniosku, że sama do kogoś zadzwoni. Nie zna jednak numerów, więc naciska przyciski na chybił trafił. Przy którejś próbie udaje jej się skontaktować ze starszą kobietą, siedemdziesięciodwuletnią Barbro Dahlström, byłą nauczycielką języka francuskiego i angielskiego. Kobieta łapie w lot, że sytuacja przedstawia się naprawdę poważnie i obiecuje pomóc dziewczynce. Kiedy dzwoni w tej sprawie na policję, spotyka się z nikłym zainteresowaniem, dlatego postanawia sama wyruszyć na poszukiwania w okolicy opisanej przez dziecko.
Poza wątkami głównymi w książce przeplata się jeszcze kilka wątków pobocznych. W tej kwestii Carin Gerhardsen nie zawodzi, bo elementy obyczajowe, opisujące życie poszczególnych postaci, są również bardzo przejmujące. Autorka odkrywa przed nami tajemnice rodzin bohaterów powieści, bezlitośnie wyciągając na światło dzienne skrywane w nich demony. Taka proza potrafi zmusić do refleksji nad tym, co się kryje u sąsiadów za ścianą, a zarazem budzi wątpliwości co do tego, jak dobrze ich znamy.
Jak przystało na kryminał, autorka rozrzuca z początku sporo pozornie nie mających ze sobą związku elementów i z czasem układa z nich odpowiedni wzór. Prowadzi czytelnika kawałek po kawałku do wyjaśnienia całej zagadki, umiejętnie stopniując napięcie. Trzeba przyznać, że udaje jej się to znakomicie, bo powieść wciąga z każdą kolejną stroną coraz bardziej.
Najmroczniejsza ciemność trzyma w napięciu, a elementy obyczajowe tylko dodają jej atrakcyjności. Pomimo tych plusów książka jednak ma również spory minus, którym są dwie rzeczy: po pierwsze, niedokończony wątek historii detektyw Petry Westman, który został po prostu ucięty w chwili odkrycia prawdy na temat pewnej sprawy z przeszłości. Po drugie – i w znacznie większej części – minusem jest osoba zabójcy. Okazuje się on wyjątkowym… idiotą, co nie jest zrozumiałe nawet biorąc pod uwagę fakt, że doświadczonym przestępcą to on zdecydowanie nie jest. Postępuje w sposób nielogiczny, wyjątkowo irracjonalny, a końcówka to po prostu szczyt absurdu, i to naciąganego. Jednak jeśli przymknąć oko na te niedociągnięcia, to powieść okazuje się całkiem dobra.
4/6
PRZEKŁAD: Robert Kędzierski, Anna Krochmal
OPRAWA: broszurowa klejona
ISBN: 978-83-7510-784-5
WYDANIE: 1 (2013)
LICZBA STRON: 392
FORMAT: 125x195
Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Rebis