Recenzje >> Książki >> Przed świtem

| | A A


Autor: Kali
Data dodania: 2009-07-10 15:55:32
Wyświetlenia: 14295

"Przed świtem", Stephenie Meyer - recenzja

Premiera ostatniej części wampirzego cyklu Meyer już dawno przebrzmiała, ale książka nadal znika z półek księgarni w szybkim tempie. Jedni zachwycają się historią Belli i Edwarda, inni zastanawiają się, jakim cudem te powieści stały się światowym bestsellerem.

„Przed świtem” budziło moje wątpliwości, a objętość książki szokowała – ponad 700 stronicowe tomisko, to już w zasadzie ‘cegiełka’. Niemniej odrzuciłam wszelkie mieszane uczucia dotyczące powieści Meyer i zagłębiłam się w ostatni etap historii przepięknego Edwarda i przeciętnej do bólu Belli.

Pierwsze wrażenie było takie, jakiego się spodziewałam – w głowie pojawiło mi się pytanie: i co ona jeszcze wymyśli? Ale dzielnie czytałam dalej, bo nie można nic osądzać przed końcem. I chyba dobrze, że tak się stało. Zadziwiająco szybko zaczęłam pochłaniać stronice nie zważając na upływający czas – w głównej mierze przyczyniła się do tego „część druga” powieści, w której nastąpiła zmiana narratora z Belli na Jacoba. Najlepsze posunięcie Meyer - zarówno techniczne, jak i fabularne. Zmiana sposobu narracji dodała „Przed świtem” uroku, a i prowadzenie jej z perspektywy głównej bohaterki byłoby już nieco uciążliwe, zważywszy na jej stan fizyczny i psychiczny w tym momencie fabularnym.

Fabuła powieści rozpoczyna się od przygotowań do ślubu Edwarda z jego śmiertelną wybranką. Bellę dzieli tylko ten jeden krok od stania się nieśmiertelną: wystarczy powiedzieć „tak” Edwardowi, przeżyć noc poślubną i nic nie będzie już stało na przeszkodzie. Ale czy na pewno?

Pierwszym zwrotem akcji w powieści jest ciąża. Tak, Bella spodziewa się dziecka Edwarda i tutaj dla wszystkich zaczynają się przysłowiowe schody. Wszak rozwijającego się w dziewczynie potwora zbić chce nie tylko Edward, ale i jego rodzina (nie licząc Rosalie) oraz wataha wilków z rezerwatu. Zapowiada się ciekawie? Dorzućmy do tego jeszcze Volturi, którzy mają zamiar wpaść z nieoczekiwaną wizytą, a możemy spodziewać się wielu zwrotów akcji.

Niewątpliwie Meyer namieszała porządnie. Z niektórych swoich pomysłów wybrnęła dość ciekawie, zaskoczyła mnie w kilku połączeniach faktów, ale z drugiej strony miałam czasami wrażenie, ze udziwnia na siłę. Ale najważniejsze jest to, że w zasadzie „Przed świtem” poskładało wszystkie części w całość i, jak to się mówi w bajkach, wszyscy na końcu żyją długo i szczęśliwie.

Bohaterowie w dużej mierze są ci sami: nieciekawa Bella, sztywny Edward, żywiołowa Alice, gorący Jacob i inni. Nowością są głównie różne wampiry, ale na uwagę zasługuję Leah – jedyna kobieta w watasze wilkołaków. Niby zwyczajna dziewczyna, która ukrywa swój ból pod grubą warstwą złośliwości, ale w miarę jak odkrywa swoje karty, budzi sympatię czytelnika. Moją wzbudziła i miałam cichą nadzieję, że Meyer połączy ją z Jacobem. Stało się inaczej i chyba bardziej fantazyjnie.

Styl Meyer nie jest doskonały, ale potrafi się wybronić. I powiedziałabym nawet, że w porównaniu ze „Zmierzchem”, w „Przed świtem” jest znacznie lepiej. Nawet jeśli nie jest to arcydzieło światowej literatury, to jednak jest w tym coś, co każe Ci czytać. I w jakiś sposób rozumiem dlaczego każda z części stała się bestsellerem.

Co do spraw technicznych wydania: znalazło się kilka literówek, ale policzyłabym je maksymalnie na palcach dwóch rąk. I nie uważam tego za karygodny błąd – przy takiej objętości (700 stron to nie mało) i zapewne w szybkości przygotowania wydania, jestem w stanie wybaczyć redaktorowi tych kilka drobiazgów. Okładka miękka, lakierowana, estetyczna, kopia oryginalnej okładki wydania amerykańskiego. Przyciąga uwagę – świetny chwyt marketingowy. Dodatkowo intryguje, bo nijak ma się do tytułu czy tematyki – w końcu to tylko szachowe pionki.

Cóż mogę powiedzieć na koniec? Jestem na tak. Lektura miło mnie zaskoczyła i mimo kilku niedociągnięć chętnie wystawię Meyer porządną ocenę. Głownie za to, ze pokazała, ze umie pisać z życiem, że potrafiła wybrnąć ze swoich czasami dziwnych pomysłów, za to, że mnie nie zanudziła – daję mocne 7/10. W dzisiejszych czasach ciężko jest o nieprzekombinowaną oryginalność. Meyer się nie udało, ale wybrnęła jakoś ze swojego ‘szalonego wiadra pomysłów’.

Tytuł: Przed świtem
Tytuł oryginalny: Breaking Down
Seria: Zmierzch, tom 4
Autor: Stephenie Meyer
Tłumaczenie: Joanna Urban
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania: 2009
Stron: 720
Format: 130×205
ISBN 978-83-245-8729-2


Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Dolnośląskie
Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć
Zobacz też
Słowa kluczowe: przed, świtem, stephenie, meyer, dolnośląskie, recenzja

Podobne newsy:

» Przed świtem - film
80%
» Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 2 - ...
67%
» Przed świtem - mocne wejście na rynek!
67%
» "Przed świtem" już niebawem
40%
» W polskich kinach...
25%
 
Podobne artykuły:

» Intruz - recenzja!
73%
» Zmierzch - recenzja książki!
73%
» Struktura - recenzja!
36%
» Księżyc w nowiu - recenzja
29%
» Fantazyn #6 - recenzja!
25%

Mamy 18 zapisanych komentarzy

Arieen
2009-07-12 12:17:17
| Odpowiedz
W zasadzie masz racje: można zrozumieć dlaczego ta seria zyskała tak dużą popularność. Jest w niej coś i ja się dałam wciągnąć, choć przyznam, że z lekkim uczuciem ...hmmm... zażenowania. Meyer faktycznie lekko poprawia swój styl z części na część, rozwija też bardziej fabułę, dodaje więcej akcji. Pomysł z ciążą niezły, rozwiązanie kwestii szybkiego rośnięcia tego szkraba już niekoniecznie. Generalnie słabo widzę też Volturi, jakoś mi mało pasowali do klimatu całej serii.

Podsumowując: jest lepiej niż w "Zmierzchu", ale czy zasługuje na mocne 7? Hmm, nie wiem.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Lychnis
2009-07-12 21:21:20
| Odpowiedz
Nie licząc Leah, która rzeczywiście była interesującą postacią (wreszcie jakaś!), książka jest mocno przeciętna. W miarę ciekawy był jeszcze motyw rumuńskich wampirów, tyle że to były zupełnie poboczne postacie.

Styl rzeczywiście mniej raził, ale chyba po prostu się przyzwyczaiłam. :P

Za to fabuła jest jak dla mnie po prostu przekombinowana - zwłaszcza motyw Jacoba i Nessie. A, i jeszcze żenujący opis miesiąca miodowego Edwarda i Belli, szczególnie aluzje co do intensywności ich życia erotycznego. To bolało. - -''


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Kali
2009-07-14 14:33:44
| Odpowiedz
Lychnis napisał/a: "Nie licząc Leah, która rzeczywiście była interesującą postacią (wreszcie jakaś!)"

Dlatego jak zaczęła się dogadywać z Jacobem, to liczyłam na taka parę - pasowaliby do siebie :P
Jedna z lepszych kreacji w wykonaniu Meyer, w końcu normalny bohater.

Lychnis napisał/a: "Za to fabuła jest jak dla mnie po prostu przekombinowana - zwłaszcza motyw Jacoba i Nessie. A, i jeszcze żenujący opis miesiąca miodowego Edwarda i Belli, szczególnie aluzje co do intensywności ich życia erotycznego. To bolało. - -''"

Niestety.
A już seks w wykonaniu Edzia i Belli mnie powalił, szczególnie jej przeżywanie pierwszego razu przez 5 stron... Zapewne wszystkim nastolatką to się podoba, ale roztrząsanie czegoś, czego czytelnik "nie widział" to trochę takie hmm... wybrakowane.

Ciąża też taka przekombinowana moim zdaniem.

I teraz jak się zastanawiam, to sama nie wiem czy to zasłużyło na 7... dziwna to powieść.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Lychnis
2009-07-14 15:18:24
| Odpowiedz
Ekspresowa ciąża też była żenująca. Picie krwi, ciężka walka stronnictw czy rodzić czy nie rodzić, łamanie kręgosłupa i wygryzanie się na zewnątrz...

I "wspojony" Jacob na dokładkę.

Ała.

Btw, wyjaśni mi ktoś po co w końcu Alice uciekała przed przyjazdem Volturich? Bo jakoś mi się to pod koniec zupełnie poplątało. ;P


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Kali
2009-07-14 15:26:29
| Odpowiedz
Lychnis napisał/a: "Btw, wyjaśni mi ktoś po co w końcu Alice uciekała przed przyjazdem Volturich? Bo jakoś mi się to pod koniec zupełnie poplątało. ;P"

Hmm... to chyba dlatego, żeby Aro jej nie zwerbował, ale coś mi mówi, że chciała też pomóc belli z tą ucieczką (nowe dokumenty),a przecież Edzio by jej z głowy wyciągnął wszystko. Ale jak się tak nad tym zastanawiam, to nie wiem czy to było jakoś sensownie wytłumaczone "po co"... może miała ochotę na wycieczkę?:D
Ach, no i jeszcze sprowadziła chyba tamtego półwampierza...


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
_Lychnis
2009-07-14 17:05:16
| Odpowiedz
Racja, zapomniałam o amazońskim wampirze płodzącym dzieci z Indiankami celem stworzenie rasy półwampirzych nadludzi. :D


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Algeroth
2009-07-14 17:44:35
| Odpowiedz
A mówią, że to ja się ogłupiam grając na kompie, oglądając Transformery i grając w planszówki 0_0
Cięęęęęęeżkie bzdury...


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Kali
2009-07-14 17:49:10
| Odpowiedz
Algeroth napisał/a: "Cięęęęęęeżkie bzdury..."

hahahahahaha!!
Tylko tak potrafię odpowiedzieć na Twój komentarz, bo... masz absolutną rację :D
Ale myślę, że to wynika z faktu, że autor chce wprowadzić coś świeżego i oryginalnego. Meyer w zasadzie poległa.

Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, ze 7 to za dużo... aż mi wstyd :P


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Algeroth
2009-07-14 17:53:26
| Odpowiedz
Kali napisał/a: "Algeroth napisał/a: "Cięęęęęęeżkie bzdury..."

hahahahahaha!!
Tylko tak potrafię odpowiedzieć na Twój komentarz, bo... masz absolutną rację :D
Ale myślę, że to wynika z faktu, że autor chce wprowadzić coś świeżego i oryginalnego. Meyer w zasadzie poległa.

Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, ze 7 to za dużo... aż mi wstyd :P"


No dla mnie totalną zagadką jest fenomen popularności tej serii. Im więcej o niej wiem, tym bardziej przekonuję się, że żal mi niewinnych drzew, które oddały życie na wydrukowanie takich głupot :P I w ogóle czemu nagle wszyscy dostali szajby na punkcie wampirów? Kolejne serie książek, seriale, filmy... Paranoja.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Kali
2009-07-14 18:02:44
| Odpowiedz
Algeroth napisał/a: "No dla mnie totalną zagadką jest fenomen popularności tej serii. Im więcej o niej wiem, tym bardziej przekonuję się, że żal mi niewinnych drzew, które oddały życie na wydrukowanie takich głupot :P"

Nie tylko ty.
Ale przyznam się, że jak już zaczęłam czytać ten tom, to się w pewnym momencie oderwać nie mogłam... A uważam, że więcej tam dziwności niż potrzeba.

Algeroth napisał/a: "I w ogóle czemu nagle wszyscy dostali szajby na punkcie wampirów? Kolejne serie książek, seriale, filmy... Paranoja."

Bo to działa tak, że jak gdzieś jakiś pomysł chwyci, to się go męczy tak długo, aż wydusi z niego ostatni pieniądz, by potem zapomnieć o nim na długo. Tak się dzieje z wieloma pomysłami, tylko czasami tego nie dostrzegamy.
No i sam pomyśl, jak coś Ci się spodoba, to czy nie szukasz czegoś podobnego?


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Algeroth
2009-07-14 18:07:13
| Odpowiedz
Czegoś podobnego owszem, ale nie tożsamego - to wszystko jest TAKIE SAME. Wtórne, płytkie, proste do bólu. No ale może jakiś nietypowy jestem :P


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Lychnis
2009-07-14 21:40:57
| Odpowiedz
Co Cię dziwi? Toż to jest bardzo dobre zrobiony bestseller. ;)

Przeznaczony dla określonych czytelników (nastolatki, najlepiej nieco "zbuntowane") i dopasowany do wymagań dużej części tej grupy: szybka akcja, romantyczna miłość, bohaterka, z którą można się utożsamiać, jej boski ukochany, mroczne siły rozdzielające zakochanych, wyraźny podział na złych i dobrych, prosty język.

Trochę z harlequina, trochę sensacji, plus elementy fantasy. ^^


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Algeroth
2009-07-14 21:58:55
| Odpowiedz
Osobiście wolę bestsellery pokroju "Władcy Pierścieni" czy "Diuny". A wątki typowe dla Twojej definicji bestsellera wolę znajdować np. u Szekspira :] Taki np. "Sen nocy letniej" całkiem dobrze się IMO tu wpisuje. Ale może po prostu się starzeję :P


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Kali
2009-07-14 22:30:02
| Odpowiedz
Taka etykietka to w dzisiejszych czasach w połowie zasługa odpowiedniego marketingu. A i jak się tak popatrzy na te światowe, to głownie są top pozycje typowo dla młodzieży, np. Pan Potter, czy właśnie Edzio i Bella.

młodzież lubi tego typu historie, a jak się je dobrze nagłośni, to one się sprzedadzą i będą miały ogromną liczbę fanów. Jestem pewna, że w sieci roi się od "Zmierzchowych" FF.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Arieen
2009-08-18 22:23:12
| Odpowiedz
Kali napisał/a: "Taka etykietka to w dzisiejszych czasach w połowie zasługa odpowiedniego marketingu. A i jak się tak popatrzy na te światowe, to głownie są top pozycje typowo dla młodzieży, np. Pan Potter, czy właśnie Edzio i Bella."

Hmmm, nie do końca. Zauważ, że właściwie wszystkie pozycje zagraniczne trafiające na nasz rynek to "bestsellery" - tytuły, które zdobyły popularność w jakimś kraju/jakichś krajach i istnieje szansa, że uda im się to również na naszym poletku. Część z nich, mimo owej "bestsellerowości", dobrego marketingu, ekranizacji etc. przepada - w sumie fajny temat dla rozważań "dlaczego".

Co do Pottera - ciekawe, że go tu przywołałaś. Moim zdaniem oto nadszedł moment, gdy możemy go w pełni docenić. Sukces "Zmierzchu" w pewien sposób usprawiedliwia porównywanie tych dwóch serii. Trudno nie dostrzec, że dzieło Rowling wygrywa z dużym okładem w niemal każdej "dziedzinie", jaką możemy rozpatrywać: styl, różnorodność świata przedstawionego, spójność fabuły, kreacja postaci... "Zmierzch" jest na tych wszystkich polach słabszy, poza tym trafia głownie w gusta młodych dziewcząt ("HP" był bardziej uniwersalny) - a mimo to cyklowi udało się zyskać popularność na miarę serii Rowling. Niby można postawić trafną diagnozę dlaczego - Lychnis się o takową pokusiła - ale trochę mnie to ciągle dziwi. Przecież zapewne duża część odbiorców "Zmierzchu" zaczytywała się niedawno w "HP" - czy nie razi ich kontrast jakościowy między tymi dwoma cyklami?


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Arieen
2009-08-18 22:23:34
| Odpowiedz
A co do FF: z ciekawości kilka przeczytałam i część z nich wypada nieźle na tle oryginału, a co najmniej jeden wydaje się godny dłuższej (bo całkiem pokaźnych rozmiarów jest) lektury.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Kali
2009-11-14 12:35:31
| Odpowiedz
bo tak :P


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
_!
2009-11-14 12:36:20
| Odpowiedz
!


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Literatura
Główne Menu


Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.209 sek