Recenzje >> Książki >> Ostatnia rozgrywka

| | A A


Autor: Algeroth
Data dodania: 2010-05-21 14:41:38
Wyświetlenia: 5719

"Ostatnia rozgrywka", Marek Kędzierski - recenzja

Niewiele jest na rodzimym rynku wydawniczym książek sensacyjnych pióra polskich autorów. Dlatego też z dużym zapałem i zainteresowaniem zawsze sięgam po takie pozycje jak Ostatnia rozgrywka Marka Kędzierskiego. Choć nazwisko autora jest mi kompletnie obce, notki na tylnej stronie okładki wyglądały zachęcająco, a i wydawnictwo Grasshopper, którego nakładem ukazała się powieść, przyzwyczaiło nas do dobrej jakości publikowanej prozy. Obiecuje się tu czytelnikowi wciągającą fabułę o wielkiej aferze na skalę światową, przy udziale CIA, NSA, rekinów finansjery i paru najemników, w tym jednego z Polski. 

Na samym początku trzeba nadmienić – ta książka jest gruba (liczy aż 638 stron) i nie zawdzięcza tego kwiecistym opisom. Zacznijmy jednak od wprowadzenia w świat wykreowany przez Kędzierskiego. Mamy tu do czynienia z kilkoma głównymi bohaterami: Adamem Gawlikiem (byłym zawodowym żołnierzem do zadań specjalnych), Maćkiem Burdzikiem (studentem informatyki na Politechnice Wrocławskiej, dla którego Gawlik jest wujkiem) i naczelnym czarnym charakterem – Witalijem Jakuszynem (byłym podwładnym Gawlika z czasów służby w Afganistanie, też wytrawnym komandosem). To wokół tych postaci kręci się cała fabuła, rozgrywająca się przez większość czasu na dwóch płaszczyznach – jedną z nich są perypetie studenta, który nieopatrznie wplątuje się w intrygę Jakuszyna, drugą zaś stopniowy wzrost możliwości i potęgi organizacji tego drugiego. Jakuszyn za sprawą poparcia generała Iwanowa zostaje wypuszczony z więzienia, gdzie siedział za handel bronią. Natychmiast rozpoczyna reaktywację swojego imperium, zmieniając jednak swoje zainteresowania: skupia się na zdobywaniu informacji – najmocniejszej waluty świata. Maciek Burdzik przypadkiem odkrywa jeden z jego sekretów, a Gawlik, choć początkowo chciał pozostać neutralny, musi pomóc wyciągnąć studenta z tarapatów.

Tak w ogólnym zarysie przedstawia się fabuła. Niestety nie można powiedzieć, że jest przesadnie oryginalna. Całość skupia się na jednej, głównej osi intrygi z występującymi po drodze w miarę spójnymi wątkami pobocznymi, opisującymi na przykład miłosne podboje Burdzika, czy jego szkolenie w Afryce. Jedna rzecz razi – trochę za dużo tu zbiegów okoliczności (Gawlik to wujek Burdzika i były dowódca Jakuszyna, nikt inny a Burdzik odkrywa tajemnicę organizacji przestępczej etc.). Wszystko nazbyt łatwo się składa, co powoduje, że opowieść sprawia wrażenie nieco naiwnej. Irytowały mnie też opisy miłosnych uniesień głównego bohatera – niby postać jego nowej dziewczyny jest osią jednej z pobocznych historii, ale niektóre sceny są żywcem przeniesione z jakiegoś marnego romansidła. Tak jakby autor nie do końca wiedział, jaką książkę chciał napisać. Może jednak po prostu się czepiam, a smaczki miłosne miały za zadanie nadać fabule odrobinę lekkości.

Jak już wcześniej wspomniałem, akcja powieści jest spójna i płynna. Wydaje mi się również, że bardzo dobrze rozłożone są fragmenty aż kipiące od wydarzeń (które jednak w nadmiarze mogą męczyć) i momenty stonowane, skłaniające do refleksji. W przypadku tych drugich co prawda nie może być mowy o żadnych oryginalnych przemyśleniach – ot, egzystencjalne rozterki po zabiciu pierwszego człowieka w życiu etc. Reszcie warsztatu pisarskiego Kędzierskiego też w zasadzie niczego nie można zarzucić, no może poza nieco stereotypowymi postaciami. Niby autor stara się przedstawić jakieś ich tło psychologiczne, ale mnie to niespecjalnie przekonało. Nadal mamy do czynienia z charakterami typu „czuły twardziel”, albo „bezwzględny, ale honorowy bandzior”. Ostatnia rozgrywka napisana jest jednak sprawnie i ze swadą, dzięki czemu czyta się ją naprawdę szybko – to typowy page turner. Język autora jest neutralny – bez przesadzania, patosu czy egzaltacji. Przypomina nieco styl dziennikarski, co w tej tematyce sprawdza się bardzo dobrze.

Do wydania też nie mam zarzutów. Korekta dobrze się spisała, skład także. Jedyne moje „ale” dotyczy tylnej strony okładki. Odnoszę wrażenie, że jest przeładowana różnymi czcionkami, grafiką i nietypowym układem tekstu. Przód książki prezentuje się bardzo dobrze i przyciąga wzrok, tył niekoniecznie. Co ciekawe, podobny zarzut miałem do Decathexis Łukasza Śmigla, także wydanego przez Grasshoppera. Widać to grafik czy składacz z wydawnictwa mają taki gust. No ale to nie jest najważniejsze – wszak książka powinna bronić się treścią, a nie okładką.

A czy tak jest w istocie? Zdecydowanie tak. Pamiętać jednak należy o tym, by nie podchodzić do lektury Ostatniej rozgrywki ze zbyt wygórowanymi oczekiwaniami. Warto przypomnieć sobie, że sensacje mistrzów gatunku też często są schematyczne i operują stereotypami. W żadnym razie jednak nie przeszkadza im to w byciu świetnymi książkami. Ta właściwość przypada też w udziale powieści Kędzierskiego – ma ona swoje wady, ale doprawdy trudno się od niej oderwać. Z czystym sumieniem mogę ją polecić każdemu fanowi Forsythe’a czy Clancy’ego.

Ocena: 7/10

Ostatnia rozgrywka
Autor: Marek Kędzierski
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-61725-18-3
Liczba stron: 638
Format: 125x195mm
Wydawnictwo: Grasshopper

Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Grasshopper
Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć
Zobacz też
Słowa kluczowe: ostatnia, rozgrywka, marek, kędzierski, grasshopper

Podobne newsy:

» Decathexis - konkurs zakończony
25%
» Kryminalna uczta w merlin.pl
25%
» Marek S. Huberath na Pyrkonie
22%
» Głowa minotaura już w księgarniach
20%
» Decathexis - konkurs
20%
 
Podobne artykuły:

» Rowerzysta - recenzja
22%
» Decathexis - recenzja
20%
» Wielka rozgrywka - recenzja
17%
» Cień znad jeziora - recenzja
17%
» Afgańcy. Ostatnia wojna imperium - recenzja
17%

Mamy 2 zapisanych komentarzy

assarhadon
2010-05-22 06:58:44
| Odpowiedz
"Może jednak po prostu się czepiam, a smaczki miłosne miały za zadanie nadać fabule odrobinę lekkości".- nie czepiasz się, po prostu taka robota!
Odnoszę wrażenie, że w ocenie stylu nie ma konsekwencji. Raz piszesz, że pewne sceny są rodem z romansu, a zaraz, że styl dziennikarski i neutralny. Wiem, że to odnosi się do pewnych fragmentów, ale z tekstu wynika, że piszesz o całości.
Ale jest ok.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Algeroth
2010-05-22 11:02:50
| Odpowiedz
W kwestii neutralności stylu miałem raczej na myśli język i konstrukcje. Sceny z romansidła niestety pozostają i, choć opisane tym samym językiem, trochę nie pasują do reszty.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Literatura
Główne Menu


Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.109 sek