Majowy numer
Nowej Fantastyki może stanowić świetną ilustrację tezy, że ilość nie przekłada się na jakość. Najnowsze wydanie zawiera tylko trzy opowiadania – jedno polskie i dwa zagraniczne – lecz ich klasa w pełni to rekompensuje. Po przebrnięciu przez, tym razem niezbyt fortunną, sekcję publicystyczną, lądujemy w sekcji prozy polskiej, którą otwiera…
Bezsenność Zbigniewa Wojnarowskiego, która umiejscawia czytelnika w socrealnej rzeczywistości Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, przy czym jej systemowa absurdalność zostaje dodatkowo uwydatniona pierwiastkiem fantastycznym, a konkretniej - teorią multiwersum. Główny bohater, Paweł, odgrywa epizodyczną rolę w filmie jednego ze znanych i cenionych reżyserów; radość aktora nie trwa jednak długo, gdy okazuje się, że jego scena zostaje wycięta z produkcji przez cenzurę. Rozgoryczony mężczyzna postanawia wziąć sprawy w swoje ręce, lecz szybko okazuje się, że urzędowa ingerencja nie naruszyła wyłącznie taśmy filmowej, a także samą tkankę rzeczywistości. Niezwykle sprawna warsztatowo kreacja świata i bohaterów wciąga od razu bez reszty; Wojnarowski doskonale dostosowuje styl do tematyki, co skutkuje oszczędnością w doborze środków wyrazu i narracji. W swoim kunszcie nie daje się również ponieść martyrologiczno-narodowemu patosowi, który, zważywszy na tematykę, wielu innych autorów wodziłby na pokuszenie. Świetna puenta i wartka akcja dopełniają wrażenia całości. Klasa!
Sekcję prozy zagranicznej otwiera słynny przede wszystkim ze
Ślepowidzenia Peter Watts, swoim błyskotliwym opowiadaniem
Wyspa. Osadzona w konwencji hard SF fabuła opowiada historię załogi jednego z ogromnych, w pełni skomputeryzowanych statków międzygwiezdnych, których zadaniem jest konstrukcja kosmicznej autostrady, po której w przyszłości z prędkością okołoświetlną sunąć będą… istoty, które nastały po
homo sapiens sapiens. Z racji bowiem na ogromne wszechświatowe dystanse, konstruktorzy dawno utracili już wsparcie swych wysłanników; Ziemi dawno już nie ma, a to, co wyewoluowało z Ziemian, niewiele ma z nimi wspólnego.
Zautomatyzowane prace trwają jednak nadal. Wkrótce główny bohater, wybudzona przez pokładowy komputer Szymp ze stazy członkini załogi, odkrywa, że nie wszystko idzie zgodnie z planem. Na wytyczonych trajektoriach znajduje się dziwny astrologiczny fenomen, który zdaje się świadomie wysyłać sygnały. W obliczu takiego obrotu spraw, podejmuje próbę wyjaśnienia sprawy i rozwiązania problemu, lecz na jej drodze staje wychowany przez Szympa najmłodszy członek załogi – jej własny syn.
Wyspa podkreśla klasę Wattsa – autor z wielką wprawą żongluje wszystkimi znanymi motywami z kanonu literatury SF, cały czas wodząc za nos czytelnika. Gdy już bowiem wydaje się jasnym, że
Wyspa to kolejna wariacja fabuły "o Kontakcie", Watts wywraca wszystko na nice, by zaserwować krótką rozprawkę pt. "O kosmicznej samotności w rozumie". Lecz nie kończy na tym, w swym kunszcie broni się do końca (i skutecznie!) przed jakąkolwiek kategoryzacją, co nie tylko nie wywołuje konfuzji, a stanowi orzeźwiający swą oryginalnością powiew. Przejawia się on również w samym sposobie narracji – autor do bólu subiektywizuje przekaz, w swej intelektualnej wiwisekcji będąc konsekwentnym i wiarygodnym, co doskonale ujawnia się w fenomenalnych dialogach między bohaterką a jej wychowanym przez SI synem. Jednocześnie, gdy jest taka potrzeba, wznosi się na wyższy poziom barwnej metaforyki w swych opisach, która dopełnia się w imponującym finale. Brawa!
Arwy Adama-Troy Castro to opowiadanie-pomysł; innymi słowy, pomysł jest osią, która uzasadnia istnienie tekstu, lecz jest to koncept tak wyborny, że fakt ten nie przynosi materiałowi żadnej ujmy. W dobie globalnej, okołoaborcyjnej debaty na temat granic życia, i fantastyka winna dać głos – dała go głosem Adama-Troy Castro właśnie. Na kartach opowiadania ożywa świat, w którym "Życie, prawdziwe życie, trwa jedynie od chwili poczęcia do momentu narodzin". Ten iście kopernikański przewrót stanu rzeczy to jednak tylko początek rewolucji - oto bowiem przeżycie własnych narodzin to tak naprawdę… śmierć właśnie. Żywi to płody, które instalowane na zlecenie w wybranych, skonstruowanych na życzenie Martwych (narodzonych), czerpią z życia pełnymi garściami, w pełni kontrolując swoich gospodarzy, ich odczucia, przeżycia i emocje. Tekst opowiada historię jednej z Żywych, która w swej perwersji zechciała przeżyć własne narodziny. Pomysłowość i oryginalność konceptu wybija tekst ponad przeciętność, stanowiąc kapitalne zwieńczenie majowego wydania
Nowej Fantastyki.
Na koniec pozostaje nam jak zwykle Łukasz Orbitowski, który tym razem bierze pod lupę horror o morderczej… oponie samochodowej.
Majowy numer
Nowej Fantastyki bezapelacyjnie polecam.
Tytuł: Nowa Fantastyka
Numer: 5/2011
Redaktor naczelny: Jakub Winiarski
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2011-05-27
Cena: 9,99 zł
Proza polska:
Zbigniew Wojnarowski - Bezsenność
Proza zagraniczna:
Peter Watts - Wyspa
Adam-Troy Castro - Arwy
Komiks:
Maciej Parowski & Bogusław Polch - Funky Koval: Elementarz podróży w czasie
Publicystyka:
Zapowiedzi
Michał R. Wiśniewski - Fantazja większa niż zycie
Mali ludzie, wielkie wydarzenia - rozmowa ze Stevenem Eriksonem
"Gra o tron" - serial inny niż wszystkie - rozmowa z Markiem Addym
Łukasz Orbitowski - Cień na murze
Czasami to historia wybiera ciebie - rozmowa z M.D. Lachlanem
Magazyn do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Prószyński