Jak większość gatunków literackich, także science fiction i fantasy mają swoje odmiany adresowane do młodszych odbiorców. Niejednokrotnie należą do nich książki powstałe na fali popularności jakichś modnych motywów, np. wampirów, jak to ma miejsce ostatnimi czasy. Nie brak też pozycji aż rojących się od zakompleksionych nastolatków obdarzonych nadludzkimi umiejętnościami, którzy jednak zamiast zabijać potwory, wolą użalać się nad sobą i brać udział w miałkich intrygach miłosnych. Na tle tego bezmiaru badziewia znaleźć można jednak nieraz pozycje ciekawe, nie poddające się trendom, a nawiązujące do klasycznych rozwiązań, tylko trochę je unowocześniając. Taką właśnie książką jest
Dotyk mroku Doroty Wieczorek. Czym tu się jednak zachwycać?
Bohaterem książki jest Jacek – z pozoru zwykły piętnastolatek mieszkający w Gdańsku. Mieszka u wuja, chodzi do szkoły, stawia czoła różnym wyzwaniom dnia codziennego. Istotne jest jednak to, czego oko przeciętnego człowieka nie widzi – Jacek jest jednym z nielicznych ludzi wrażliwych na magię, potrafiących nie tylko obserwować jej działanie, ale i ją kształtować. Do ludzi tych należy też wuj Jacka, a także parę innych ciekawych postaci (np. upiór – były chemik czy gadająca żaba utrzymująca, że jest księciem), będących członkami Sprzymierzenia. Ich celem jest ochrona Widzących i niczego się nie spodziewających zwykłych śmiertelników przed Mrokami – istotami utkanymi z najczarniejszej ciemności, żywiącymi się energią magiczną (zwaną tu promieniowaniem mionowym). Jacek będzie musiał stanąć do walki z owymi stworami ciemności, jednak nie to będzie jego największym problemem. Przez historię przewiną się jeszcze rusałki, wodniki, latające konie, krasnoludy i elfy – cała menażeria typowa dla świata fantasty. Wszystko to natomiast w niecodziennej scenografii Gdańska.
Dotyk mroku to powieściowy debiut Doroty Wieczorek, jednak widać, że stanowi tylko prolog do dalszego ciągu. Akcja rozwija się stosunkowo powoli, przedstawiane są kolejne postacie i kreślony jest schemat świata. Problem jednak w tym, że gdy to już mamy za sobą, nie zostaje zbyt wiele książki do czytania i akcja zwyczajnie „siada” – lektura pozostawia niedosyt, jednak nie taki, który zachęca do czytania kolejnych tomów. Moją reakcję na zakończenie wyrażają słowa „I co, to już?” – brak tu fajerwerków. Główny wątek książki zostaje zamknięty, jednak jest on jedynie wstępem. A szkoda, bo
Dotyk mroku napisany jest naprawdę solidnie. Styl autorki nie przeszkadza w odbiorze, zgrabnie charakteryzuje postacie i miejsca. Wydarzenia następują po sobie sprawnie, całość czyta się przyjemnie. Nie będę się tu czepiał pewnej naiwności i oczywistości niektórych rozwiązań fabularnych, bo książka jest przecież skierowana głównie do czytelników młodych, którzy jeszcze nie przeczytali tak dużo schematycznej prozy, jak autor tych słów. Warsztat Doroty Wieczorek można więc uznać za naprawdę przyzwoity.
Wydanie Dotyku mroku nie pozostawia niczego do życzenia – kolorowa okładka ze skrzydełkami skutecznie zachęca do sięgnięcia po tę książkę. Nie znalazłem też żadnych usterek redaktorskich – brak literówek, dobry skład i typografia. Po prostu solidnie opracowana książka.
Cóż więcej można powiedzieć o debiucie Doroty Wieczorek? Polecać, nie polecać? W gruncie rzeczy jest to książka dobra, a nawet bardzo dobra dla czytelnika, do którego jest przede wszystkim skierowana. Dojrzalszego wielbiciela literatury mogą niektóre fragmenty znudzić lub razić oczywistością fabuły. Niezależnie jednak od wieku odbiorcy, mało emocjonujące zakończenie zdecydowanie sprawia zawód – zbytnio widoczne jest otwarcie na dalsze pozycje cyklu. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że będą przynajmniej równie udane, jak
Dotyk mroku.
Dotyk mroku
Autor: Dorota Wieczorek
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-7623-916-3
Liczba stron: 302
Format: 125x195mm
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Zielona Sowa