Anna Starobiniec nie jest wśród miłośników prozy rosyjskiej pisarką nieznaną. Debiutowała zbiorem opowiadań „Szczeliny” udowadniając, że nie brak jej pomysłów na ciekawą fabułę. Nie inaczej jest w przypadku debiutanckiej powieści zatytułowanej „Schron 7/7”. Proza zaprezentowana przez Starobiniec wymyka się konkretnej specyfikacji gatunkowej, ale zdaje się, że najbliżej jej do urban fantasy, choć nie brak w niej elementów baśniowych czy wziętych rodem z thrillera. Taka mieszanka gatunkowa przyprawiona ciekawymi rozwiązaniami fabularnymi powinna gwarantować niezłą rozrywkę. Niestety, zamierzenie skądinąd ambitne nie do końca pisarce wyszło, potwierdzając starą prawdę, że co za dużo, to niezdrowo.
Powieść jest historią o reporterce Maszy, która wyjeżdża do Paryża w celu przygotowania fotoreportażu z targów literatury dziecięcej. Wkrótce jednak, ku zdziwieniu czytelnika, choć niekoniecznie bohaterki, okazuje się, że Masza staje się kimś innym. Przechodzi swoistą metamorfozę a jej życie staje na głowie. Dowiadując się, że odtąd celem najważniejszym dla niej jest dostanie się na powrót do Rosji, rozpoczyna wędrówkę. Opowieść o jej dalszych losach, pełna retrospekcji, przeplata się z historią chłopca, który w wyniku splotu nieszczęśliwych zdarzeń znalazł się w świecie baśni, zamieszkanym przez (cokolwiek dziwaczne) postaci takie jak Kościana, Nieśmiertelny czy Leśny. Żeby nie było „nudno”, autorka dodaje kolejny wątek przedstawiający dzieje mężczyzny, który ucieka z więzienia pod postacią… pająka.
I w tym miejscu pojawia się pierwsza słabość książki – wspomniana wielość wątków, które autorka z trudem łączy. Tytułowy Schron 7/7 pozostaje miejscem niejasnym i choć od początku intryguje czytelnika oryginalnością, to ostatecznie sposób rozwiązania akcji pozostawiać może czytelnikowi oczekującemu niekonwencjonalnych rozwiązań fabularnych, wiele do życzenia. Podobnie jest z konstrukcją bohaterów. Tu właściwie nie może być mowy o charakterach z krwi i kości, gdyż – jak napisałem wyżej – ulegają oni swoistej transformacji i w pewnym momencie stają się kimś zupełnie innym. Idealny zabieg, jeśli ktoś ma kłopoty z konstrukcją i konsekwentnym budowaniem postaci swych bohaterów. O transformacji charakterologicznej, absolutnie zrozumiałej i pożądanej w każdym gatunku prozy, trudno w tym przypadku mówić. Postaci bajkowe pojawiające się w powieści, mimo iż barwne i tajemnicze, ostatecznie również nie przekonują, sprawiając wrażenie schematycznych, jakby żywcem wyjętych z opowiadań ludowych. Wbrew zapewnieniom wydawcy ten baśniowy folklor wcale nie zdaje się być „przerażająco prawdziwym”. Momentami przypomina wręcz kiczowaty i przejaskrawiony obrazek rodem z odpustów.
Egzaminu nie zdała również redakcja – literówek jest zdecydowanie za dużo jak na jedną powieść, chociaż samo wydanie może się podobać. Okładki ze skrzydełkami, duża czcionka oraz przyciągająca oko grafika skłaniają do sięgnięcia po książkę.
Podsumowując książkę poleciłbym tym, którzy lubią gatunkowe eksperymenty, napisane prostym, realistycznym językiem. Styl, w jakim napisany jest „Schron 7/7” wymaga od czytelnika mimo wszystko skupienia i nie lada wyobraźni, a pomysłowość autorki naprawdę jest niebanalna.
Ocena 4.5/10
ISBN - 978-83-7469-850-4
Tytuł oryginału: Ubieżiszcze 3/9
Data wydania: 11.09.2008
Format: 142mm x 202mm
Liczba stron: 336
Oprawa: miekka
tłumaczenie: Ewa Skórska
Wyd. Prószyński i S-ka
Strona wydawnictwa: tutaj
Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Prószyński