Twórczość własna >> Krótkie formy >> To już koniec

| | A A


Autor: downbylaw
Ilustrator: KKrygier
Data dodania: 2009-06-25 01:10:38
Wyświetlenia: 4457

To już koniec

Wpadła do środka, z bliźniaczymi pistoletami gotowymi do strzału, rzucając wzorkiem na boki. Wewnątrz gigantycznego gmachu fabryki przywitała ją pustka, ciemność i zapach krwi. Zero ruchu. Pistolety powędrowały do kabur pod pachami, a dziewczyna rzuciła się całym ciałem na ciężkie, żelazne wrota na długich prowadnicach. Odetchnęła dopiero, gdy kilkaset kilogramów metalu z trzaskiem odcięło ją od szalejącej na zewnątrz nawałnicy.

Osunęła się na podłogę z wylanego betonu i zaczęła uspokajać oddech. Wyciągnęła z powrotem obie dziewięciomilimetrówki, sprawdziła stan magazynków i po raz kolejny rozejrzała się wokół. Żebra bolały ją przy każdym głębszym wdechu, na lewym ramieniu widniał spory ślad po oparzeniu, a po prawym udzie, spod króciutkich czarnych spodenek, ściekała strużka krwi.  

Ciepły, męski głos rozległ się jakby tuż nad jej uchem. Był młody i czuły i znała go dobrze.  
  
Wiesz, że nie możesz uciec. Prędzej czy później cię znajdziemy.

Ruszyła pod ścianą, zaciskając zęby. Postrzał w udo, niby draśnięcie, musiał być głębszy niż przypuszczała. Wiedziała, że nie ma wiele czasu. Wiedziała też, że praktycznie nie ma szans. A jednak nie potrafiła się poddać. 

Szła szybko, bezszelestnie, stawiając jedną za drugą małe, zgrabne stópki obute w sięgające pod kolana wojskowe buty. Przystanęła na moment, gdy pod ścianą ujrzała rozmyte ciemne plamy. Zbliżyła się o kolejny krok i rozpoznała te niewyraźne kształty: Roberta, z krwawą pianą zastygłą wokół ust; Małą Sue podziurawioną kulami z automatu; Zbira, ze skręconym karkiem, i Stanislaua nabitego na szeroką, żelazną szynę wystającą ze ściany. Znała ich wszystkich – nie tylko tę czwórkę, ale wszystkich innych, których koniec nadszedł właśnie tutaj. Ponadto wielu innych.

Przeszła obok zwłok i pospieszyła dalej. Światło uderzających raz po raz błyskawic wpadało przez zawieszone pod sufitem okna, jak blask popsutej jarzeniówki, która nie może się zdecydować, czy ma działać. Huk kolejnych grzmotów wstrząsał szybami tkwiącymi niepewnie w ramach.  

Nie uciekniesz.

Nie zaskoczyli jej tylko dlatego, że akurat przystanęła; noga bolała ją coraz bardziej. Usłyszała przed sobą, za jednym z przeżartych przez rdzę rusztowań, szurnięcie buta na podłodze. Skupiła wzrok i natychmiast dostrzegła sylwetkę przeciwnika. Uniosła obie ręce, pociągnęła za bliźniacze spusty i tylko ciche pyknięcie towarzyszyło pociskom opuszczającym przedłużone tłumikami lufy. Postać w ciemności zgarbiła się nieco, jęknęła krótko i zwaliła się na ziemię.  

Była przygotowana na atak drugiego, bo wiedziała, że zawsze chodzą parami. Gdy wyłonił się praktycznie znikąd, niebezpiecznie blisko niej, przemknęło jej przez myśl, że może tamten pierwszy był tylko na przynętę. Ten tutaj był zdecydowanie lepszy niż jego poprzednicy.

Uskoczyła w bok, gdy rozległ się zgrzyt serii z pistoletu maszynowego, a za jej plecami ze ściany posypał się tynk. Przeturlała się po podłodze i wycelowała błyskawicznie, ale przeciwnik zdążył ukryć się za szerokim wspornikiem. Z jednym pistoletem gotowym do strzału i wzrokiem utkwionym przed sobą, poniosła się z posadzki. Sądziła, że wróg wychyli się teraz i spróbuje pociągnąć serią po całej szerokości pomieszczenia, ale faktycznie był niezły. Odwrócił jej uwagę, kopiąc w wysoką blaszaną beczkę, która z potwornym brzękiem spadła z drewnianej palety i potoczyła się po podłodze, uderzając na koniec w kilka pustych butli gazowych. Spodziewała się, że napastnik wyskoczy pośród hałasu i czekała, gotowa ściągnąć go jednym strzałem. Wzrok ją zawiódł i dopiero na ułamek sekundy przed strzałem dojrzała lufę jego broni tuż nad ziemią, przy samej krawędzi wspornika.  

lime


Padła na ziemię i to ją uratowało. Pisnęła cicho z bólu, gdy pierwsza kula przepołowiła jej prawy obojczyk; kolejne zaświszczały koło ucha i trafiły w ścianę. Leżała na ziemi, czując jak traci władanie w prawej ręce – nie minęło dziesięć sekund, a czuła jakby zamiast ramienia miała worek piasku. Nie poruszała się. 

Poruszył się on. Zawsze byli niecierpliwi, pomyślała z cierpką satysfakcją. Następnie uniosła lewą dłoń i pozwoliła swojej broni splunąć trzy razy. Wszystkie kule trafiły. 

Wstała. Z trudem, ale wstała. Prawa ręka zwisała jej bezwładnie, choć jakimś cudem między zaciśniętymi palcami wciąż tkwiła jej matowo-czarna, dziewięciomilimetrowa bestia. 
Podeszła do zabitego wroga. Wyglądał tak, jak wszyscy poprzedni: gładka twarz młodzieńca, skrojony na miarę garnitur, wypomadowane włosy i delikatny zapach perfum. Kucnęła i przymknęła mu powieki wciąż otwartych oczu. 

Ruszyła przed siebie, ku znajomym schodom wiodącym na wiszący pod sufitem pomost ze stalowej kratki. Dopadła do pierwszych stopni, kiedy ponownie usłyszała ten sam młody głos. Ciepły i w jakiś sposób pełen miłości. Zacisnęła zęby, próbując powstrzymać napływające do oczu łzy.  

Po co uciekasz? Po co walczysz? Nie zmienisz przyszłości. Nigdy nie byłaś niczym więcej niż tylko narzędziem.

- Byłam tu i robiłam swoje, zanim ty przyszedłeś na ten cholerny świat! – ryknęła na cały głos. Głos miała taki, jak twarz: bardzo młody i bardzo piękny, nawet w złości. Tylko oczy – srebrne okręgi otoczone prostymi kruczoczarnymi włosami – miała dojrzałe i smutne.  

Szept, który jej odpowiedział był starszy, potężniejszy, nie znający sprzeciwu. Też go znała... Choć nie słyszała od bardzo dawna.

To już koniec. To wszystko zaszło za daleko. 

Nie musiała nic słyszeć, po prostu nagle poczuła, że ten młody mężczyzna, którego głos słyszała przed chwilą, jest przed wrotami fabryki. Schowała pistolet do kabury i, wspierając się na lewej dłoni, pospieszyła w górę schodów. Była w połowie drogi, gdy zgrzyt i trzask giętego żelaza wypełnił halę. Moment później rozległ się ogłuszający huk, a wejście do budynku stanęło otworem. Nie patrzyła w tę stronę. Mknęła po ostatnich stopniach, a później po pomoście, byle dotrzeć do stojących na jego końcu skrzyń i tego, co tak dawno temu ukryła za nimi. Kątem oka dojrzała fale deszczu wpadające do środka fabryki, złowrogi błysk rażących okolicę piorunów i ciemną sylwetkę mężczyzny o rozwianych włosach. Mężczyzna uniósł ręce.  

- Nie! – krzyknęła. Nic więcej nie mogła zrobić. Przeciw niemu kule były niczym. – Proszę!

Może się zawahał. Może po prostu dał jej ostatnią rzecz, jaką mógł dać. Dopadła do ukrytego za skrzyniami skarbu i wtedy dopiero rzekł:

- To koniec.

I słowo stało się ciałem. 

I ciało stało się słowem.

Dłoń dziewczyny na wytartym od lat korzystania kosturze starodawnej kosy znieruchomiała, stała się na wpół przezroczysta i wreszcie zlała się w jedno z ciemnością. 

Kolejny huk rozległ się już dalej, jakby burza zaczęła się wycofywać. Mężczyzna na progu fabryki patrzył jeszcze przez chwilę na pusty podest wiszący wysoko nad jego głową. W końcu spuścił wzrok.

- Musiało się wypełnić – mruknął do siebie. Brzmiał, jakby bardzo chciał w to wierzyć.

Zanim odszedł, jego wzrok padł na połowicznie zatarty napis wykonany sprayem na ścianie budynku:

On będzie bogiem z nimi,
i otrze z ich oczu wszelką łzę,
a śmierci już odtąd nie będzie*

Ap 21,3-4

Przyglądał mu się przez chwilę, po czym ruszył w ślad za ginącą w oddali burzą.


*Cytat z Apokalipsy Św. Jana: Biblia Tysiąclecia, Wydanie IV, Pallottinum: Poznań, 1996.
Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć
Zobacz też
Słowa kluczowe: krótka, forma, opowiadanie

Podobne newsy:

» Grzegorz Gajek w Esensji
29%
 
Podobne artykuły:

» Aktualizacja sekcji Twórczości!
80%
» Nowy literacki 'szort'!
80%
» Scarlett - krótka forma!
67%
» Pożeracz - krótka forma
67%
» Don Quijote del Desierto
57%


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Literatura
Główne Menu


Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.093 sek