Recenzje >> Czasopisma >> Science Fiction Fantasy i Horror #60

| | A A


Autor: downbylaw
Data dodania: 2010-10-31 13:01:06
Wyświetlenia: 4760

Science Fiction Fantasy i Horror #60 - recenzja

Do październikowego numeru SFFiH zaglądałem ze sporą dozą ostrożności. Przyczyn takiego stanu rzeczy było kilka. W pierwszej kolejności już z okładki biło po oczach nazwisko Jakuba Małeckiego – pisarza, którego, przyznaję, znam kiepsko, ale który zapadł mi w pamięć z powodu opowiadania opublikowanego w pierwszym numerze Lśnienia. Opowiadania – moim skromnym zdaniem – słabego i będącego kompletną pomyłką. Co dalej? Po otwarciu okładki kolejne zaskoczenie: wśród autorów figuruje nazwisko Agnieszki Chodkowskiej-Gyurics, której ostatnie popisy na łamach SFFiH też mi nie jakoś nie przypadły do gustu. Mało? No, to jeszcze wstępniak, w którym redaktor naczelny wylewa wiadra pomyj na tak zwane warsztaty kreatywnego pisania. Niezadowolony redaktor naczelny to zły znak, rzecz wiadoma. Miałem więc prawo spodziewać się najgorszego.

Jako pierwsze danie, redakcja SFFiH serwuje nam opowiadanie wspomnianego już Kuby Małeckiego pt. Michał. Tekst opisuje historię dwóch mężczyzn, których homoseksualny związek staje pod znakiem zapytania, gdy jeden z nich zostaje dotkliwie oszpecony. Gdy świadomość własnej brzydoty prowadzi go do samobójstwa, jego partner podejmuje rozpaczliwą walkę... walkę, w której po drugiej stronie barykady stoi sam diabeł. Tekst Małeckiego jest świetnie napisany, a autor pokazuje się jako czujny obserwator ludzkich zachowań. Poruszona niejako mimochodem tematyka alienacji (czy to z powodu orientacji seksualnej, czy z powodu brzydoty) zapewnia opowiadaniu swoistą głębię, a rzeczowy ton narracji sprawia, że niejednemu czytelnikowi ciarki przejdą po plecach. Osobną kwestią jest obsceniczność niektórych fragmentów – jednym przypadnie do gustu, innym nie. Naprawdę szkoda jedynie zakończenia, które bez wątpienia jest najsłabszym punktem tego tekstu. Niemniej jednak znacznie bliżej mu do tego brutalnego, przerażającego Małeckiego znanego chociażby z antologii City 1, niż do tego absurdalnego i pozbawionego wyrazu z pierwszego Lśnienia.

Na drugi ogień idzie Taniec po drugiej stronie napisany przez troje autorów ukrywających się pod pseudonimem Trojka. Czytelnicy stają się w tym przypadku świadkami kosmicznej wyprawy mającej na celu dotarcie do białej dziury – miejsca, w którym powstaje morze n-wymiarów, a poszczególne wszechświaty przypominają pęcherzyki powietrza w spienionej wodzie. Eskapadzie od samego początku towarzyszą napięcia pomiędzy członkami niedużej załogi i odbiorca dość szybko przekonuje się, że to sportretowanie tych społecznych zawiłości jest niejako podstawowym celem opowiadania. Rzecz napisana jest poprawnie, ale niestety bez specjalnego polotu. Nie zaskakują zwroty fabularne, nie zachwyca finał, a sekwencje przedstawione częściowo z perspektywy komputera pokładowego są przydługawe i wnoszą niewiele. Niezły tekst dla fanów science-fiction, ale nic ponadto.

Agnieszka Chodkowska-Gyurics i jej Aria Verdiego to numer trzy październikowego SFFiH. W przedstawionym przez autorkę świecie ludzie toczą międzyplanetarną wojnę z obcymi Verdianami. Aby zyskać przewagę, stwarzają istotę podobną do swych wrogów i wysyłają ją z misją zlokalizowania jednego z wrogich centrów łączności. Jednak od samego początku nie wszystko przebiega tak jak powinno... Tekst rozpoczyna się ślamazarnie i bez fajerwerków, ale z każdym kolejnym fragmentem jest lepiej. Interesująco przedstawia się sama postać głównego bohatera, dobre wrażenie robią jego przemyślenia i wspomnienia, które składają się na znakomitą część narracji. Pozytywne wrażenie psuje tylko wprowadzające niepotrzebny zamęt zakończenie.

Meritherion Alicji Pawłowskiej to czwarte i jednocześnie najsłabsze opowiadanie numeru. Historia Fieann, najwyższej kapłanki Pana Rozpaczy, zniechęca niejasną, pogmatwaną fabułą, kiepskimi dialogami, schematycznymi, dwuwymiarowymi postaciami oraz kompletnym brakiem napięcia. Brak wyraźnych cech przedstawionego świata i rozmyty, nienamacalny problem, który bohaterka musi rozwiązać, sprawiają, że nie bardzo wiadomo, o co chodzi w tym tekście i jaki cel przyświecał autorce.

Przedostatnie opowiadanie w październikowym SFFiH to Dozorca Ewy Skuty, autorki parokrotnie już goszczącej na łamach czasopisma. Tym razem czytelnicy otrzymują zwięzłą historię licealnej pary – bezimiennego chłopca-narratora oraz dziewczyny imieniem Kamila – i zdarzenia, które na zawsze odmieniło ich życie. Skuta pisze świetnie, jak stary literacki wyjadacz, płynnie prowadzi fabułę, nie zapominając przy okazji o odpowiednim budowaniu atmosfery. Autorka nie mówi niektórych rzeczy wprost, ale tekst tylko na tym zyskuje: groza jest tutaj zawoalowana, a jednak w jakiś sposób odczuwalna znacznie bardziej niż na przykład u Małeckiego. Dozorca to moim zdaniem najlepszy tekst numeru.

Mak, Konwalia, Dziki Bez Agnieszki Woś to drugi zwycięski tekst konkursu Świetlne pióro - pierwszym była Ambicja z numeru wrześniowego. Opowiadanie Woś to krótka historyjka nawiązująca do bajki o Czerwonym Kapturku, umiejscowiona natomiast w świecie na pograniczu cyber- i steampunka. Rewelacyjny tekst, elegancko napisany i nafaszerowany nawiązaniami, do tego sam w sobie spójny, logiczny, ciekawy. Pierwszorzędny kawałek literatury.

Ponadto możemy w październikowym SFFiH przeczytać wywiad z Olgą Gromyko oraz zestaw pasjonujących felietonów. Romuald Pawlak porusza temat bezpieczeństwa internetowego i portali społecznościowych, Andrzej Pilipiuk natomiast dywaguje na temat wszechobecnej dzisiaj tandety i piękna wyrobów z dawnych lat. Dariusz Domagalski przypomina o bitwie pod Koronowem, jednym z najpiękniejszych, a zapomnianych rozdziałów polskiej historii. Wreszcie Jarosław Grzędowicz przygląda się bliżej zjawisku blogów i nie boi się tegoż zjawiska w swoim stylu wykpić.

Ogółem październikowy numer jawi się jako bardzo przyzwoita dawka literatury. Mnie osobiście pozytywnie zaskoczyli Jakub Małecki i Agnieszka Chodkowska-Gyurics, a trzeba przyznać, że świetnymi opowiadaniami pochwalić się mogą przede wszystkim Ewa Skuta oraz Agnieszka Woś. Gdy dodać do tego niezmiennie trzymającą poziom publicystykę, otrzymamy numer całkiem równy i mogący dać czytelnikowi sporo radości. A o to przecież chodzi, czyż nie?

Ocena: 8,5/10

Science Fiction Fantasy i Horror
Numer 60 – Październik 2010
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 78
Wymiary: 198 x 293 mm


Autorzy:
Opowiadania:
Jakub Małecki – Michał
Trojka – Taniec po drugiej stronie
Agnieszka Chodkowska-Gyurics – Aria Verdiego
Alicja Pawłowska – Meritherion
Ewa Skuta – Dozorca
Agnieszka Woś – Mak, Konwalia, Dziki Bez

Publicystyka:
Romuald Pawlak – Lubię to, lubię się
Andrzej Pilipiuk – Spuścizna i zadanie
Dariusz Domagalski – Koronowo – zapomniane zwycięstwo
Jarosław Grzędowicz – Jak nie istnieć

Egzemplarz magazynu dostarczyło wydawnictwo Fabryka Słów
Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć
Zobacz też
Słowa kluczowe: science, fiction, fantasy, horror, fabryka, słów

Podobne newsy:

» Science Fiction Fantasy i Horror 58 - konkurs!
92%
» SFFIH - konkurs!
92%
» Science Fiction Fantasy i Horror - konkurs ...
92%
» SFFiH #59- konkurs zakończony!
92%
» Science Fiction Fantasy i Horror #60 - konkurs!
92%
 
Podobne artykuły:

» Science Fiction Fantasy i Horror #58 - recenzja
100%
» Science Fiction Fantasy i Horror #59 - recenzja
100%
» Science Fiction Fantasy i Horror #61 - recenzja
100%
» Science Fiction Fantasy i Horror #63 - recenzja
100%
» Science Fiction Fantasy i Horror #57 - recenzja
100%


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Literatura
Główne Menu


Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.460 sek