Graham Masterton to pisarz z wyższej półki i to w wielorakim znaczeniu. Po jego książki można sięgać w różnych celach – po to by się rozerwać; zadumać nad bardzo ważnymi zagadnieniami, które z powodu dwoistości swej natury są trudne do rozwiązania; a w końcu by otrzymać dawkę bodźców, które nami wstrząsną (jakby nie patrzeć, Masterton to twórca horrorów!). Jego książki są także świetne pod samym względem warsztatowym – bardzo zgrabny styl i język, krótkie, ale i nie minimalistyczne opisy oraz szeroka gama bohaterów, bardzo przejrzysta i barwna.
No i wreszcie pomysły – Graham Masterton w swoich książkach używa na pierwszy rzut oka oklepanych i prostych motywów, konceptów, które nie powinny nas niczym nowym zaskoczyć. Dopiero w trakcie czytania spostrzegamy, że ocena ta była zbyt pochopna – autor z niczego stwarza podłoże do misternie złożonej fabuły, okraszonej wieloma interesującymi elementami; fabuły, która nie dość, że zaskakuje na każdym kroku, to i niesamowicie wciąga. Mastertona można spokojnie stawiać w szeregu wielkich tego gatunku – wraz z takimi osobami jak Stephen King, Howard Lovecraft czy Edgar Allan Poe, tworzy ścisłą czołówkę Mistrzów Horroru.
Ale przed wyruszeniem w podróż po najnowszej książce Mastertona,
Nocy gargulców, warto najpierw zadać sobie pytanie – czym takim wyróżnia się on na tle powyższych pisarzy? Prawie każdy czytelnik znalazłby kilka odpowiedzi, ale moim zdaniem jedna jest tak naprawdę istotna – Graham Masterton tworzy horrory, które, gdyby nie fabuła, byłyby opowieściami kryminalnymi. W wielu książkach brytyjskiego pisarza znajduje się podobny schemat – śmierć przypadkowych ludzi, poszukiwanie mordercy, odkrycie prawdziwego sprawcy, zaradzenie problemowi. Gdzie tu miejsce na horror lub przynajmniej jakieś jego elementy? Otóż sprawcą przeważnie jest istota mająca niewiele wspólnego z człowiekiem – a to jakiś demon, nadprzyrodzony stwór, czy inna gadzina okazuje się głównym i rzeczywistym problemem bohaterów.
Jedno trzeba tutaj podkreślić, Mastertonowi tworzenie fabuły właśnie w oparciu o taki schemat wychodzi świetnie. Zero potknięć czy braków spójności – pisarz opracował własny wzór i wycyzelował go do perfekcji. Mimo przewidywalności, naprawdę trudno jest zanudzić się utworami Grahama Mastertona, co mogę potwierdzić na moim przykładzie – od lat czytam książki tego pisarza i zawsze, gdy mam okazję, sięgam po nowe.
Tyle słowem wstępu – pora na
Noc gargulców, kontynuację
Bazyliszka (którego recenzja znajduje się pod
tym adresem).
Głównym bohaterem książki jest Nathan Underhill, genialny naukowiec interesujący się kryptozoologią. Jego konikiem są badania nad gatunkami mitycznymi, wymarłymi, takimi, które z braku wiarygodnych dowodów zostały odrzucone przez empiryczne nauki i zaszufladkowane jako nierealne, niemogące zaistnieć w naszym świecie. W poprzedniej części mieliśmy do czynienia z tytułowym bazyliszkiem, w tej natomiast na drodze profesora stają gargulce, a na dalszym planie pojawia się feniks – mityczny ptak, który wykluł się z ognia w laboratorium Underhilla.
W mieście, w którym żyje profesor dochodzi do serii dość nietypowych morderstw i zjawisk – ofiary zostają doszczętnie rozczłonkowane, a w innych miejscach (warto podkreślić przymiotnik – publicznych) praktycznie znikąd pojawiają się posągi przedstawiające
"latające małpy". Nathan Underhill, mimo, że początkowo nie zwraca uwagi na te dziwne zjawiska, ponieważ jest zajęty innymi sprawami, wkrótce zdaje sobie sprawę, że wszystko toczy się wokół jego osoby – ale czy aby nie będzie za późno, by zapobiec rzezi na niespotykaną dotąd skalę?
W
Nocy gargulców, podobnie jak w
Bazyliszku, autor porusza kwestie etyczno-moralne, które skupiają się praktycznie na jednym pytaniu – czy dla przełomowych odkryć, mogących uratować w przyszłości setki, jak nie miliony osób chorych na nieuleczalne dotąd choroby, można poświęcić życie nieświadomych ludzi w ramach naukowego eksperymentu? Profesor Underhill ma na ten temat niezmienne zdanie i tak jak w poprzedniej książce, postanawia bronić go do samego końca.
Reasumując, książka warta przeczytania – przyciąga, wciąga, może zainteresować tematyką nawet osobę nie lubującą się w horrorach. Ciekawy pomysł, zgrabna fabuła, barwne postacie, a co najważniejsze – realny świat. Zdarzenia wydają się dzięki temu bardzo rzeczywiste – idąc ulicą i patrząc na gargulce majestatycznie tkwiące na dachach, możemy łatwo wyobrazić sobie jak jeden z nich ożywa i kieruje całą swoją prahistoryczną nienawiść na nas. Brr, aż ciarki przechodzą.
Minusy? Książka jak zwykle za krótka – Graham Masterton rzadko kiedy ponad miarę rozciąga swoje powieści, przez co jego fani przeważnie są niezadowoleni. Ale moim zdaniem lepiej napisać coś krótszego, sensownego, niż tworzyć molochy nie do przejścia, zrażające samą objętością, nie wspominając już o mozolnie budowanej fabule – za to brawa dla pisarza.
Tytuł: Noc gargulców
Tytuł oryginalny: Night of the Gargoyles
Autor: Graham Masterton
Przekład: Piotr Kuś
Wydawnictwo: REBIS
Cykl: Nathan Underhill
ISBN: 978-83-7510-344-1
Format: 280s. 135×215mm
Cena: 29,90
Data wydania: 15 marca 2011
Książkę do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Rebis